-Kiedy ona się obudzi?- usłyszałam znajomy głos.
-Ethan spokojnie... Trzeba czekać. Obudzi się.
-Do cholery! Słyszę to już od godziny! Ja nie chcę słyszeć, że się obudzi tylko kiedy się obudzi!
-Skąd ma to wiedzieć? Jestem lekarzem, ale nie wiem kiedy się obudzi!
-A powinieneś wiedzieć! Dlaczego ona mi to robi? A jak się nie obudzi?
-Obudzi się! Powiedz szczerze... czujesz coś do tej małej?
-Co?! Czyś ty oszalał?! Ona ma 17 lat! Niedługo 18, ale to tam drobiazg. I.. jest moją uczennicą, w wieku mojej siostry.
-Oj Ethan... nie umiesz ukrywać uczuć.
-Umiem i to świetnie. Po za tym... Liliana.
-Co z Lilianą?
Jezu. Mam dość tej rozmowy. Skupiłam całą swoją siłę woli, aby się obudzić. Nie szło. "No dalej! Katnis dasz radę!" powtarzałam sobie w myślach. Powoli, powoli otworzyłam delikatnie swoje powieki.
-Jest.-szepnęłam ochrypłym, długo nieużywanym głosem. Od razu spojrzenia rozmówców skierowały się na mnie.
Ethan od razu rzucił się w moją stronę.
-Katnis obudziłaś się.- powiedział i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, i założył za ucho. Spojrzałam na doktora Defra. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie ciepło. Odwzajemniłam uśmiech. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym leżałam. Nie byłam już w salonie. Leżałam w swoim łóżku.
-No. Koniec tych czułości. Muszę zbadać pacjentkę.- zaśmiał się pan Defra. Ethan wstał od mojego łóżka i spiorunował doktora wzrokiem. Nie wiem dlaczego, ale moje policzki momentalnie zrobiły się różowe. Pan Ethan wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.
-Jak możesz Katnis to usiądź.- powiedział podchodząc do mojego łóżka. Podwinął rękawy koszuli i dopiero teraz zauważyłam, że jest dość przystojny. I ma chyba nie więcej jak 35 lat. Uniosłam się do pozycji siedzącej i odrzuciłam kołdrę na bok. Od razu ze zduszonym okrzykiem narzuciła ją z powrotem na siebie.
-Spokojnie Katnis. Jestem lekarzem. I tak.Ja ci zdjąłem spodnie.- zaśmiał się na moją reakcję.
-Nie o to chodzi.- wymamrotała zawstydzona.
-Och? A więc o co?- udał zdumienie.
-Pan już dobrze wie o co.- szepnęłam. Mężczyzna z westchnieniem usiadł obok mnie na łóżku.
-Katnis nie zapominaj, że ja już o tym wiedziałem. - powiedział.
-Ehm..no tak.- szepnęłam.
-Tylko chciałem się spytać czy ktoś o tym wie?- spytał.
-N-nie.- odpowiedziałam.
-Tak jak sądziłem. Ale zauważyłem, że ostatnio nie miałaś kontaktu z żyletką. Rany też nie są zbyt "straszne". Jednak nie popieram tego.- powiedział.
-Wiem, że pan tego nie popiera. Nikt tego nie popiera. Ale ja nie mogłam inaczej. Pan nie wie jak to jest jak wszyscy bliscy odchodzą, a ty nie masz się komu wyżalić.- powiedziałam pociągając nosem, a po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Pan Dave objął mnie ramieniem.
-Masz rację. Nie wiem jak to jest. Ale uwierz mi. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał ci pomóc.- powiedział i uścisnął mnie mocno. Przytuliłam się do niego mocno.
-Jest pan bardzo dobrym człowiekiem.- zaśmiałam się.
-No cóż.- zaśmiał się.- No dobrze. A teraz czas na podstawowe badania.- uśmiechnął się.
-Niech pan pozwoli. Który dziś jest?- spytałam.
-20.- odpowiedział wstając z łóżka.
-Że jak?! Czyli, że leżałam nieprzytomna przez całą noc?- spytałam.
-Na to wygląda.
-I..mam jeszcze jedno pytanie. Kto to jest ta Liliana?
-Liliana? Ehm...Um...Sam nie wiem.-odpowiedział i wyjął coś z swojej torby.
***
-Już po badaniach?- spytał Ethan wchodząc do środka.
-Tak. Katnis będzie musiała zostać przez pewien czas w domu.-powiedział doktor.
-Tak jak sądziłem. No cóż. Usprawiedliwię ją w szkole. Ale sądzę, że i ja będę musiał sobie wziąć wolne, żeby Katnis nie siedziała sama w domu.- powiedział.
-Ależ nie. Nie chcę sprawiać problemów.- powiedziałam.
-To nie żaden problem. Uwierz.- uśmiechnął się pocieszająco.
-No Ethan, więc zajmuj się dobrze Katnis, a ja już będę jechał.- powiedział i poklepał Ethana'a po ramieniu. Wyszedł z pokoju, a po chwili usłyszeliśmy, jak zamyka drzwi na dole.
-No... więc przebieraj się w piżamę i wskakuj z powrotem do łóżka, a ja ci zrobię herbatkę z miodem i cytryną.- powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Szybko wyjęłam z pod łóżka swoją walizkę. Z niej wzięłam długie spodnie od piżamy, szeroki T-shirt i szarą bluzę z długim rękawem. Przebrałam się w to i wskoczyłam do łóżka. Przykryłam się szczelnie kołdrą.
-Panie Ethan'ie!- krzyknęłam z pod kołdry. Usłyszałam jak mężczyzna biegnie do góry.
-Tak?- spytał ze śmiechem.
-Co cię bawi?- spytałam unosząc jedną brew.
-Jesteś zakopana w kołdrze po głowę.- uśmiechnął się.
-No co? Zimno mi.- odpowiedziałam.
-No dobra, dobra. Co chcesz?
-Mógłby pan mi przynieść chusteczki?- spytałam siadając na łóżku.
-Hmm... myślę, że tak. I zwracaj się do mnie po imieniu.- powiedział i wyszedł. Po chwili wrócił z kubkiem parującej herbaty w jednej ręce i kartonem chusteczek higienicznych w drugiej. Podszedł do mnie i położył rzeczy na stoliku nocnym obok mojego łóżka. Wyjęłam jedną chusteczkę z pudełka i zaczęłam oczyszczać nos.
-Dziękuję.- powiedziałam. Zaczął mnie swędzić nos. Po chwili kichnęłam.
-Ale słodko kichasz.- zaśmiał się.- Na zdrowie.
-Dziękuję.- powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
-Czy mi się zdaję czy ty się rumienisz?- spytał unosząc jedną brew.
-Nie. Mam gorączkę i dlatego mam rumieńce.- jakoś się wytłumaczyłam.
-Dobra, dobra. Tylko winny się tłumaczy.- zaśmiał się i wytknął mi język. Och... jak beztrosko wyglądał. Uśmiechnęłam się delikatnie. -No, a teraz się połóż i prześpij. Jesteś pewnie zmęczona.- powiedział.
-Ethan... przespałam..znaczy byłam nieprzytomna przez całą noc, więc na razie nie chcę spać.- powiedziałam.
-No dobrze...więc co chcesz robić?- spytał.
-Nie wiem. Co robią chore osoby?- spytałam.
-Hmm... serfują po internecie, śpią, czytają.- zaproponował.
-Okej. To sobie włączę laptopa.- wyszłam z pod kołdry i wysunęłam z pod łóżka walizkę. Z niej wyjęłam wcześniej wspomnianego laptopa. Podłączyłam go do najbliższego kontaktu i położyłam się do łóżka. Przykryłam się kołdrą i ułożyłam laptopa na swoich kolanach.
-No dobrze Katnis. To może pójdę przygotować coś do jedzenia.- powiedział i wyszedł. Ale nie zamknął za sobą drzwi. A co tam. Lepiej niech są otwarte. Weszłam na facebook'a i zobaczyła na osoby dostępne na czacie. Lucy akurat też przesiadywała na fejsie. Nacisnęłam na jej imię i wyskoczył mi rozmowa prowadzona z nią przedwczoraj. Zaczęłam do niej czytać.
"Hej Lucy! Jak tam? c:"
"O! Hej! A okej. A czemu nie było Cię dzisiaj w szkole? o.O"
Lucy wysyła emotki.... Nie no, nie wierzę.
"Chora ;/ Gorączka, kaszel, katar. Eh.. a wczoraj przytomność straciłam"
"Ale to chyba nic poważnego, co?"
"Nie no coś ty. Osłabiony organizm to wszystko."
"Eh... współczuję. Zdrowiej szybko! Ale chyba zgrałaś się z panem Ethan'em. On też chory :D"
"Naprawdę? Widzisz... magiczna więź!"
"Tak,tak.."
"No mówię Ci! Ale nudzi mi się i nie wiem co robić ;/ Weź coś poradź! :("
"Obejrzyj jakiś film, lub przeczytaj książkę."
"A jaki film polecasz?"
"Harry Potter!!!! *_* Ale lepsza książka!:D"
"Dobra. Obejrzę go od początku. I poszukam w biblioteczce czy nie mam czasami książek J.K Rowling :D Okej. To pa. Do zobaczenia .xx"
Wyłączyłam czat z Lucy i włączyłam oddzielną stronę, na której włączyłam Harry'ego Potter'a. Zaczęłam oglądać.
***
-Hermiona taka słodka.- powiedziałam sama do siebie zamykając laptopa. Schowałam go na miejsce i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie był pan Ethan.
-Witaj Katnis. Jak się czujesz?- spytał.
-W miarę. Trochę w głowie mi się kręci. Trochę się prześpię dobrze?- spytałam.
-Oczywiście.- odpowiedział. Weszłam po schodach do góry i położyłam się pod kołdrę. Przytuliłam się do mojej poduszki i usnęłam.
***
Obudziło mnie uczucie, że ktoś gładzi mnie po policzku. Już miałam otworzyć oczy, ale postanowiłam trochę poudawać.
-Co ja z tobą pocznę Katnis?- usłyszałam czyiś głos.- Biedne dziecko. Chorujesz... i masz tajemnicę. O nie. Ale ja wiem, że się tniesz. I nie pozwolę ci tego więcej zrobić. Zapamiętaj. Będę o ciebie dbał najlepiej jak potrafię. Choć nie wiem czy dam radę.- osoba mówiąca do mnie westchnęła głęboko. -Jesteś taka śliczna wiesz? Tak, tak. I mówi ci to nauczyciel. Ale nie bój się nic ci nie zrobię. Liliana też jest piękną kobietą. Ale nie wiem czy jest tą odpowiednią. Stary jestem i muszę się w końcu ożenić. Ale nie zostawię ciebie.- powiedział i złapał w palce mój kosmyk włosów, który począł na twarzy i włożył go za ucho. Co to właśnie miało być? Ja tylko śnię prawda? On nie mógł tego powiedzieć! Dlaczego? Bo.. no.... ja jestem Katnis, a on Ethan. To powinno starczyć. Uszczypnęłam się niezauważalnie w rękę. Nie. Nie śnię. Ręka dalej gładziła mój policzek. Tak delikatnie.. tak miękko. Cholera Katnis! Postanowiłam jednak otworzyć oczy. przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Ethan szybko zabrał dłoń.
-O obudziłaś się.- powiedział i uśmiechnął się czule.
-Tak.- potwierdziłam jego słowa. Podniosłam się do pozycji siedzącej i od razu tego pożałowałam, gdyż ogarnęły mnie straszne zawroty głowy. Opadłam ciężko na poduszki i zamknęłam oczy.
-Katnis nie wstawaj tak szybko! Twój organizm jest osłabiony.
-Mhm.- mruknęłam.
-Poczekaj przyniosę Ci antybiotyk i coś do jedzenia.- powiedział i zszedł na dół. Otworzyłam oczy i ukryłam twarz w dłoniach. Wypuściłam głośno powietrze ze swoich płuc. Dlaczego on mi to robi?! On jest taki przystojny... Czekaj, czekaj. Cofnij. "Naprawdę Katnis? Naprawdę?" odezwała się moja podświadomość.
-Tak naprawdę.- potwierdziłam nawet sama nie mam pewności co.
-Co naprawdę?- spytał Ethan pojawiając się nie wiadomo skąd.
-Ehm... naprawdę jestem chora.- powiedziałam.
-No normalnie gratulacje za spostrzegawczość.- zaśmiał się i położył tacę z jedzeniem na stoliku nocnym. Stały tam naleśniki najwidoczniej z dżemem, kubek parującego napoju, szklanka wody i tabletki. Świetnie.
-Najpierw coś zjedz, a później weź tabletki. Następnie wypij ten napój.- poinstruował mnie Ethan. Kiwnęłam głową. Wzięłam jednego naleśnika. Obrzuciłam go krytycznym spojrzeniem. Wcale nie jestem głodna.
-Ethan ja nie jestem głodna.- powiedziałam.
-Masz coś zjeść. Nie możesz brać leków na pusty żołądek.- powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-No dobra.- westchnęłam i ugryzłam naleśnika. W końcu jakoś go wcisnęłam i zjadłam całego.
-Dobra. Teraz tak. Weź tą białą tabletkę, następnie zieloną, a potem czerwoną.- powiedział. Wzięłam w palce dość dużą tabletkę i włożyłam do ust. Połknęłam tabletkę i popiłam wodą. Następnie zrobiłam to samo z pozostałymi lekami.
-Świetnie. Teraz wypij ten napój.- powiedział Ethan. Spiorunowałam go wzorkiem.
-Wiem co robić.- powiedziałam i napisał się napoju, który już po chwili pojawił się na Ethanie.- Fuj!- krzyknęłam wycierając język.
-Dziękuje Katnis za oplucie mnie jakże wspaniałym napojem.- powiedział wycierając oczy. Dopiero po chwili zorientowałam się co zrobiłam.
-Jezu! Przepraszam!- krzyknęłam, a moja twarz spłonęła rumieńcem. Skryłam się pod kołdrę. Jaka ja głupia! Jezu. Zawsze muszę sobie narobić wstydu!
-Nic się nie stało. Pójdę się przebrać, a ty wypij to co masz w kubku.- powiedział i wyszedł. Wyszłam spod kołdry i ponownie złapałam kubek w dłonie.
-Ty przeklęty napoju! Wszystko przez ciebie!- krzyknęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam do wyjścia na balkon i otworzyłam podwójne drzwi. Na boso weszłam na zimną posadzkę. Podeszłam do barierki i przechyliłam kubek z żółtym napojem.
-Tak. Giń! Przez ciebie się skompromitowałam!- powiedziałam i cieszyłam się widokiem wypływającego napoju. Nagle usłyszałam jakieś głosy w swoim pokoju. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam w drzwiach balkonu Ethan'a. Zatkało mnie na jego widok. Miał na sobie szare dresy ze ściągaczami na kostkach i biały T-Shirt z dekoltem w kształcie "V". Takiego wydania Ethan'a jeszcze nie widziałam. Koszulka wspaniale opinała jego wyrzeźbione (nie wiadomo jak) mięśnie.
-Katnis co robisz?- z zamyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny.
-Em...co?! A tak. Piję. Mmm jakie pyszne.- powiedziałam i przystawiłam kubek do ust.
-Pyszne? przed chwilą mnie tym oplułaś.- powiedział ze śmiechem opierając się o framugę.
-Co? A no racja! Fuj! Jakie ohydne!- powiedziałam krzywiąc się.
-Myślisz, że nie wiem, że wylałaś ten napój na dwór?- spytał unosząc jedną brew.
-No dobra. Masz mnie.- mruknęłam i weszła do środka mijając go. Nagle poczułam czyjąś rękę oplatająca moją talię.
-Wiesz, że będę musiał zrobić ci drugi taki napój?- spytał, a w jego oczach tańczyły wesołe ogniki.
-W-wiem- wydukałam przełykając głośno ślinę. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
-I będę tu siedział i cię pilnował dopóki nie wypijesz tego całego.- powiedział ściszonym głosem po czym mnie puścił i opuścił mój pokój. Stałam w miejscu i nadal nie mogłam uwierzyć, że to się przed chwilą stało. Nadal czułam jego ciepłą, silną rękę obejmująca mnie w pasie. Czułam jego cudowny, gorący oddech owiewający moją twarz. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. "Katnis uspokój się" nakazałam sobie i wróciłam do nagrzanego łóżka.
_________________________________________________________________________________