-Tony?- usłyszałam jakąś dziewczynę. Tony odsunął się trochę ode mnie.Szybko krańcem sweterka otarłam łzy.
-Eli? Co ty tu robisz?- spytał lekko zmieszany.
-Co ja tu robię? Co ty tu robisz obściskując się z taką... taką brzydulą?- powiedziała machając rękoma. To mi pocisnęła.
-Ogólnie nie jest taka.- szepnął. -Eli nie obrażaj jej. To moja przyjaciółka ze szkoły. Nic więcej.- wytłumaczył.
-Na mnie nie robi to wrażenia.- szepnęłam do Tony'ego.
-Mam nadzieję, że nic więcej. Przecież jestem o wiele lepsza i ładniejsza od niej.- prychnęła.
-Eli!- krzyknął.
-Ja już chyba pójdę.- powiedziałam.
-Dojdziesz sama do domu?- spytał patrząc na mnie swoimi brązowymi oczkami.
-Dojdę.- uśmiechnęłam się.- Dziękuję.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Ruszyłam w stronę domu. Po chwili tam doszłam. Nacisnęłam na klamkę i popchnęłam drzwi barkiem. Weszłam do środka i zdjęłam buty. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
-Dzień dobry panie Ethanie. Przepraszam, że nie powiedziałam gdzie się wybieram , ale to było takie niespodziewane, a zapomniałam telefonu.- wytłumaczyłam się.
-Katnis. To twoje życie. Nie mam prawa ci mówić co masz robić.- powiedział. Uśmiechnęłam się.
-Ale pozwoli mi pan u siebie mieszkać?- spytałam już poważnie.
-Jak długo będziesz chciała. Smutno mi tylko, że nie chcesz mi zdradzić swoich problemów.- powiedział siadając obok mnie.
-To innym razem. Nie teraz.- powiedziałam. -Która godzina?- spytałam.
-Hm... jakoś po 17.- odpowiedział spoglądając na zegarek na ręce.
-Jak? Już?!- krzyknęłam. -Jutro szkoła.- westchnęłam.
-Tak. Masz rację. Więc pozwolisz, żebym poszedł do swojego pokoju i przygotował się na jutrzejszą lekcję?- spytał.
-Tak, oczywiście. Nie mam prawa panu zabraniać.- powiedziałam.
-No to... później zrobię kolację.- powiedział i poszedł do góry. Nie wiedziałam co mam robić. Nudziło mi się. Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Nie wiedziałam czy pójść otworzyć, ale po chwili zastanowienia otworzyłam. Ujrzałam tam Tony'ego.
-Cze-cze-cześć.- wyjąkałam zdziwiona jego wizyta.
-Cześć. Chciałem cię przeprosić za zachowanie Eli i chciałem się zapytać czy idziesz ze mną na spacer?- powiedział wszystko na jednym wdechu.
-Tak. Oczywiście.- pobiegłam do salonu po telefon. -Wychodzę tato.- krzyknęłam rozbawiona faktem, że zwracam się do mojego nauczyciela "tato". Ruszyliśmy z Tony'm w stronę parku. Ale nie tego samego co przedtem byliśmy na lodach.
-Wiesz co? Chyba nie mamy o czym rozmawiać.- zaśmiał się.
-Coś się znajdzie. Jak sądzisz? Czy Lucy z Jamie'm będzie szczęśliwa?- spytałam
-Jamie zdaje się fajnym gościem. A Lucy nigdy nie widziałem w takim stanie. Cały czas gada o Jamie'm.A jaki jest jako kuzyn?
-Jako kuzyn jest zajebisty. Traktuję go jak brata. Zawsze się troszczył o mnie i o Anne. Chociaż Anne była od niego starsza.- zaśmiałam się.
-Tak racja.- potwierdził moje słowa. -Myślę, że Lucy z Jamie'm mogą zbudować wspaniały związek. A no właśnie. Czy nie mówiła ona ci przypadkiem czy jest już z Jamie'm?
-Nie. Nic na ten temat nie wspomniała.
-Hmm... czyli chyba jeszcze nie są razem.
-Ale to się zmieni.- zaśmiałam się. Stanęliśmy z Tony'm przy stawie. Pływały tam kaczki i mniejsze kaczuszki. Nagle poczułam silne ręce na swoich plecach i wleciałam do letniej (na szczęście) wody. Wynurzyłam się z pod tafli przezroczystej wody i spiorunowałam Tony'ego wzrokiem. Chłopak dłużej nie mógł powstrzymać śmiechu i wybuchnął nim głośno.
-Ha Ha bardzo śmieszne. A teraz pomóż mi wyjść.- powiedziałam wyciągając do niego rękę. Chłopak ujął ją, a ja wykorzystując przewagę pociągnęłam go do wody. Tony po chwili wynurzył się z pod niej cały mokry. Zaczęłam się śmiać. Brunet zaczął chlapać mnie wodą. Po chwili mina mu zrzedła.
-O co chodzi?- spytałam.
-Eli się tu zbliża.- szepnął i zanurkował pod wodę. Zrobiła to samo. Musieliśmy bardzo dziecinnie wyglądać nurkując w stawie w parku. Po chwili poczułam, że ktoś szarpie mnie za rękę. Wynurzyłam się zobaczyłam, że to Tony. Staliśmy tak przez chwilę w tej wodzie, gdy nie wiadomo z jakiego powodu, wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Zachowujemy się jak dzieci.- powiedziałam.
-Tak masz rację.- zaśmiał się.
-To mogą być początki dobrej przyjaźni.-uśmiechnęłam się promiennie.
-Z tym też się zgodzę.- powiedział. Wyszedł z wody i mi też pomógł. -Lepiej pójdziemy do domu, bo się jeszcze przeziębimy.- powiedział idąc w kierunku wyjścia z parku.
-Ale przecież świeci słońce!- krzyknęłam i zwróciła twarz u górze. Ciepłe promiennie słońca od razu mi ją ogrzały.
-Ale jak będziesz chora to nie moja wina.- zagroził mi palcem.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się. -To gdzie idziemy?- spytałam.
-Nie wiem. Ty coś wymyśl.
-Dobra! Choć, pokażę ci pewne miejsce.- zaśmiałam się i zaczęłam go prowadzić na polanę.
***
-Ale tu pięknie.- szepnął. Cała polana skąpała się w słońcu, a moje magiczne drzewo zakwitło białymi kwiatkami. Przez jego koronę przedzierały się promiennie słoneczne i naprawdę ślicznie to wyglądało.
-Wiedziałam, że to docenisz.- powiedziałam i zaprowadziłam go pod moje drzewo. Usadowiliśmy się tam wygodnie i patrzyliśmy na błękitne niebo.
-Jutro już do szkoły.- westchnęłam.
-Tak. Masz rację.- potwierdził moje słowa.
-Czy w twoim słowniku istnieją tylko słowa "Tak masz rację"?- spytałam zła.
-Nie, nie masz racji.-zaśmiał się. Uderzyła go pięścią w ramię.- Auć!- krzyknął.
-I miało boleć!- urwłam źdźbło trawy i wsadziłam je do ust. Tony zrobił to samo.
-Czuję się jak na wsi.- westchnął podkładając sobie ramiona pod głowę.
-No.. tylko brakuje tu zapachu obory.- zaśmiałam się.
-Tak, masz ra...znaczy zgadzam się z tobą.- powiedział.
-Wiesz co? Denerwujesz mnie.-zaśmiałam się.
-Nie tylko ciebie jedną.- skwitował. Tony wyjął telefon z kieszeni i zaczął nam robić "selfie". Robiliśmy jakieś głupie miny, ale też się uśmiechaliśmy. Zaczęłam się śmiać.
-Nie pamiętam kiedy się tak dobrze bawiłam.- powiedziałam.
-Tak. Ja też. Z Eli cały czas, albo na zakupy, albo do jej przyjaciółek. Mnie to nie kręci. Ona nawet nie chce ze mną jeździć na motorze, bo mówi, że "to coś"jest strasznie hałaśliwe i jej nie wygodnie na tym. A dla mnie to strasznie romantyczne.- powiedział.
-Tak. Też sądzę, że to romantyczne.- potwierdziłam, a w mojej głowie pojawiło się wspomnienie, gdy jechała z panem Ethan'em na motorze. Usłyszałam jak mój telefon pika. Wyjęła go z kieszeni i zobaczyłam, że mam powiadomienie z Facebook'a. Odczytałam. "Tony Hale dodał(a) zdjęcie, na którym zostałaś(eś) oznaczona(y)". Weszłam w to i zobaczyłam na zdjęcie.
-Jezu Tony.-szepnęłam, gdy zobaczyłam co dodał. Jedno zdjęcie było jak wytykam język i dziwnie przymrużam oczy, a Tony robi to samo. Na drugim całuje go w policzek. A na trzecim oboje mamy policzki jak chomiki.
-No co. Fajne są.- zaśmiał się.
-No właśnie nie. Są fatalne.- zaczęłam się śmiać.
-Oj nie marudź.- powiedział. Zaprzestała zaprzeczaniu niemu i spojrzałam na niebo. Niebieskie sklepienie mieniło się teraz na różne kolory. Raz na pomarańczowo, raz na różowo, a czasami na czerwono. Słońce właśnie miało zamiar zajść i pojawić się na drugiej półkuli.
-No chyba powinniśmy się zbierać.- powiedziałam podnosząc się z trawy
-Hmm... chyba tak. Niedługo słońce zajdzie.- powiedział.
-Bogu dzięki! Nie powiedziałeś "tak masz rację"!- krzyknęła wyrzucając ręce ku górze. Tony zaczął się śmiać. Zaczęliśmy iść w stronę centrum mieszkalnego. Tony położył ramię na moich barkach, a ja objęłam go w pasie. I tak wracaliśmy do domu.
***
-No to pa.- powiedziałam stając przed drzwiami prowadzonymi do domu pana Ethan'a.
-Do zobaczenia Katnis.- powiedział rozbawiony i ucałował mnie w policzek. Patrzałam jeszcze przez chwilę za Tony', gdy weszłam do domu.
-Jestem!- krzyknęłam. Nikt się nie odezwał. Zdjęłam buty w korytarzu i poszłam do góry. Uchyliłam delikatnie drzwi do pokoju pana Ethan'a. Ze środka sączyło się blade światło.
-Pani Ethanie.- szepnęłam wchodząc do środka. Ethan się nie odezwał. Zobaczyłam, że leży, a do piersi przyciska jakieś papiery. Podeszłam do niego i lekko podniosłam jego ręce. Wyjęłam papiery i położyłam je na szafce nocnej. Zdjęłam z pana Devine spodnie i ostrożnie wyjęłam z pod niego kołdrę. Rozpięła jego koszulę i był teraz na samym T-shirt'cie i bokserkach. Bardzo słodko wyglądał. Uśmiechnęłam się pod nosem. "Och. Zmęczył się swoją ciężką pracą i usnął w środku dnia"- śmiałam się w myślach. Zsunęłam z jego nosa okulary i również odłożyłam na stolik nocny. Przykryła pana Ethan'a szczelnie kołdrą. Z podłogi zabrałam talerz z resztkami ciastek i kubek z kakao. Uśmiechnęłam się.
-Dobranoc.- szepnęłam i zgasiła lampkę nocną,która dawała to blade światło. Na dworze zrobiło się już pozornie ciemno. Wyszłam z pokoju nauczyciela i zeszłam do kuchni. Wyrzuciłam resztki ciastek i zaczęłam zmywać naczynia. Po skończonej czynności pogasiłam wszystkie światła na dole i poszłam do swojego pokoju. Zabrałam swoją piżamę i poszłam wziąć szybki prysznic. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Włączyłam na telefonie facebook'a i zobaczyłam na powiadomienia. "Lucy Hale, Jamie Draw i 40 innych osób lubi zdjęcie, na którym Cię oznaczono" A później zobaczyłam na komentarze. Poerwszy był Jamie'go. "Widzę, że lody pozytywnie na was zadziałały. Buziak zakochańce ;*" Zaśmiałam się. Jamie i te jego komentarze. Kolejny był jakiegoś znajomego Tony'ego. "Śliczna dziewczyna. Ślicznie razem wyglądacie. Nawet lepiej niż Ty z tą Eli." och Eli się chyba zdenerwuje. Kolejny był Lucy "Tylko się nie porzygajcie z tej śliczności. Po za tym zadźgam Cię widelcem Tony! Kradniesz mi przyjaciółkę! Grr -.-"
-Ona jest jednak nienormalna.- zaśmiałam się. Reszta komentarzy była typu "Ślicznie" "Słodko razem wyglądacie" "Szczęścia". Och... oni myślą, że my jesteśmy z Tony'm razem. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Rozbawiona zasnęłam...
środa, 23 lipca 2014
sobota, 19 lipca 2014
Katnis #14
Obudziło mnie rano pukanie do pokoju. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na zegarek na stoliku. Była 12:06.
-Proszę wejść.- powiedziałam. Drzwi się uchyliły, a do środka wszedł pan Devine.
-Cześć Katnis. Przygotowałem śniadanie.- powiedział. Uniosłam się do pozycji siedzącej.
-Dobrze zaraz zejdę. Dziękuje panie Devine.- powiedziałam odrzucając kołdrę na bok. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i zszedł na dół. Wstałam z łóżka i zajrzałam do walizki, którą wepchnęłam pod łóżko. Wyjęłam z niej jasno niebieską bluzę i starte, jasne dżinsy. Wzięłam to do ręki, razem z czystą bielizną i poszłam do łazienki.Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne. Ubrałam się w czyste ubrania i zaczesałam włosy w kitka, a a-symetryczną grzywkę zostawiłam w spokoju. Zeszłam na dół gdzie w przy stole siedział pan Devine i coś jadł. Wzrok miał wlepiony w telewizję. Usiadłam obok niego.
-Co ciekawego?- spytałam.
-A ogólnie nic.- powiedział i przełączył na Disney Chanell.
-O! Mój ulubiony program telewizyjny!
-No nie gadaj! Mój też!- zaśmiał się. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z talerzem w jednej ręce i moim kubkiem (od autorki: w sensie ten z Mrs i ustami) w drugiej. Położył to przede mną i ponownie usiadł obok.
-No to smacznego.- powiedział. Spojrzałam na swoje danie. Na talerzu były dwie grzanki z nutellą, a w kubku herbata. Wzięłam łyka napoju.
-Hmm.. Tak jak lubię. Trzy łyżeczki cukry.- mruknęłam.
-Wiem, że tak lubisz.- uśmiechnął się. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Wyjęłam go i zobaczyłam na wyświetlacz. Dostałam esemesa od Lucy. Otworzyłam go. "Katnis! Ratuj! Nie wiem w co się ubrać na lody z Jamie'm :c Przyjdź do mnie!" odczytałam to, po czym schowałam telefon do kieszeni. Zjadłam szybko grzanki i wypiłam herbatę po czym szybkim krokiem ruszyłam na przedpokój.
-Gdzie się wybierasz Katnis?- spytał pan Ethan.
-Muszę w czymś pomóc Lucy. Ale za chwilę powinnam być proszę pana!- krzyknęłam. Ubrałam buty i wyszłam z domu.ruszyłam w stronę domu Lucy, który nie był za daleko mieszkania pana Ethana'a. Gdy dotarłam na miejsce to zapukałam delikatnie w potężne brązowe drzwi, które po chwili się uchyliły. W nich stanął wysoki, przystojny brunet. Uniósł wzrok z nad grzywki i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Uśmiechnął się do mnie, a mi od tego uśmiechy kolana zmiękły.
-Witaj. Ty pewnie jesteś Katnis przyjaciółka Lucy? Jestem Tony, jej brat.- podał mi rękę.
-Tak, jestem Katnis. Miło mi cię poznać.- powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Chłopak zaprosił mnie gestem ręki do środka.
-Lucy od rana wariuje. To pewnie przez jakiegoś chłopaka. Powierzam ją teraz w twoje ręce i mam nadzieję, że cię tam nie zabiję.- zaśmiał się.
-W jakim sensie nie zabije?- spytałam przełykając głośno ślinę. Chłopak podniósł rękaw czym ukazał zadrapania na swojej ręce.
-I to wszystko zrobiła Lucy? J-jak?- wyjąkałam.
-Raz jak ją zdenerwowałem przy obiedzie to tu mi wbiła widelec... o a tu dzisiaj mnie podrapała, bo powiedziałem, że nie ma co się przejmować jakimś głupim chłopakiem.- wzruszył ramionami. Poczułam się urażona.
-Ten głupi chłopak to mój kuzyn.- powiedziałam.
-Ojej. Przepraszam. Nie wiedziałem.- powiedział.
-Nie. Nie ma sprawy. W końcu też bym się martwiła o swoja siostrę.
-Tak, racja. Ale ona sobie ze wszystkim poradzi. To drapieżne zwierze.- zaśmiał się
-Dobra już rozumiem.- zaczęłam się śmiać. Nagle usłyszałam jak ktoś zbiega ze schodów.
-Tony ty głupku! Znowu wziąłeś moją koszulkę, żeby umyć sobie motor?!- krzyknęła.
-Bo twoje koszulki są takie delikatne.- powiedział.
-Zobaczysz! Kiedyś cię chyba zadźgam tym widelcem, a nie wbiję tylko w ramię!
Po chwili Lucy była już na dole.
-Ty...ty.. zły...! O! Cześć Katnis!- krzyknęła, gdy mnie zobaczyła i rzuciła się na mnie. -Czy mój głupi braciszek nie zanudził cię na śmierć?- spytała.
-Dla twojej wiadomości ja tu nadal stoję!
-Oj przestań. Wszyscy wiemy, że jesteś głupi. Mimo, że medycyna nie ma jeszcze takich przyrządów do stwierdzenia tego to ja wiem.- powiedziała.
-Wręcz przeciwnie. Twój brat jest bardzo miły. I myślę, że nie zanudził mnie na śmierć, bo nadal tu stoję i rozmawiam z wami. - odpowiedziałam na poprzednie pytanie.
-M-m-miły?!- wykrzyknęła. -On nie jest miły! On jest głupi!- krzyknęła.
-Tak. To już wiemy Lucy.- powiedziałam.
-A widzisz? Twoja przyjaciółka mnie lubi!- powiedział wytykając jej język. Lucy szybko i sprawnie złapała dwoma palcami za jego język i go pociągnęła.
-Aua?Ty jesteś nienormalna!
-A widzisz? DO tego są już wynalezione przyrządy i u mnie to stwierdzono. Ale u Ciebie to jest tak zaawansowany rodzaj głupoty, że już nic nie da się zrobić! Chodź Katnis. Idziemy do góry.- powiedziała i pociągnęła mnie za nadgarstek.Odwróciłam głowę w stronę Tony'ego i pomachałam do niego. Chłopak uśmiechnął się promiennie i również mi pomachał. Lucy otworzyła drzwi do swojego pokoju i wepchnęła mnie tam. Zamknęła drzwi.
-Wiesz co? Twój brat jest mega przystojny.- powiedziałam do Lucy.
-Co?! Fuj! Jak możesz tak mówić?- spytała z wyrzutem.
-Ja tylko stwierdzam fakty.- zaśmiałam się.
-Dobra, dobra. A teraz mi pomóż.- poprosiła łapiąc mnie za dłonie.
-Dobra. Pokazuj swoją szafę!- krzyknęłam. Dziewczyna otworzyła przede mną szafę z ubraniami. -Idziecie na lody tak?- spytałam przeglądając jej rzeczy.
-No.. tak.- odpowiedziała
-Okej.
-Ale proszę cię, abym tym razem mogła ubrać okulary.- poprosiła.
-Okej, okej.- zaśmiałam się. Przeszukałam jej całą szafę i w końcu znalazłam odpowiedni strój.
-Pasuje?- spytałam.
-Czekaj. Przymierze.- powiedziała. Po chwili wróciła ubrana w to co jej dałam.
-No. I idealnie.- zaśmiałam się.
-No... też mi się podoba.- powiedziała i włożyła na nos okulary. Przez ramię przerzuciła jakąś dużą torbę i zbiegła na dół. Pobiegłam za nią.
-I jak mamo?- spytała pokazując się swojej mamie, która karmiła akurat bliźniaki.
-Wspaniale córuś. A z kim idziesz na tą randkę? - spytała.
-Z Jamie'm. Kuzynem Katnis.- odpowiedziała pokazując na mnie.
-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się promiennie do matki Lucy.
-Cześć Katnis! Rozsądny ten twój kuzyn?- spytała.
-Tak, oczywiście.- zaśmiałam się.
-To wspaniale!
-Lucy! Jamie przyjechał!- usłyszałam głos Tony'ego. Obydwie rzuciłyśmy się do drzwi. Lucy, gdy zobaczyła Jamie'go to się słodko uśmiechnęła, a jej policzki oblały rumieńce.
-Cześć Jamie!- krzyknęłam.
-Cześć Katnis! Nie wiedziałem, że tu jesteś.- powiedział. Chłopak był ubrany w czarne dżinsy, czerwona flanelową koszulę, a pod tym miał biały T-shirt.
-Cz-cz-cześć Jamie.- powiedziała Lucy.
-Cześć! Świetnie wyglądasz.- powiedział i się uśmiechnął. Podszedł do dziewczyny i ją przytulił.
-Dziękuję. Katnis mi pomogła.- powiedziała z promiennym uśmiechem.
-O! A może Katnis i Tony chcieliby wybrać się z nami?- zaproponował Jamie.
-Ale Tony ma dziewczynę.- wtrąciła Lucy.
-No, ale to tylko spotkanie towarzyskie.- zaśmiał się Jamie.
-Tak, jasne z miłą chęcią. Idziesz Katnis?- spytał się.
-Tak mogę iść.
-A nie pójdziesz powiedzieć rodzicom, że idziesz z nami?- spytała.
-Nie. Nie będę przecież tam całą wieczność.- odpowiedziałam uśmiechając się. Tony ubrał kurtkę.
-Dobra mamo to my wychodzimy!- krzyknęła Lucy.
-Dobrze! Tylko bez żadnych głupich rzeczy!- krzyknęła. Pewnie chodziło jej o całowanie czy coś. Zaśmiałam się pod nosem. Tym bardziej, że Lucy i Jamie już się całowali. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę centrum. Słońce przygrzewało, więc zdjęłam z siebie bluzę i byłam teraz na podkoszulku. No i oczywiście miałam na sobie dżinsy. Lucy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie.
-No to co? Na jakie lody idziemy?- spytał Jamie z uśmiechem, który tylko ja rozumiałam.
-Ty pacanie!- krzyknęłam ze śmiechem.
-Ale o co chodzi?- spytała zdziwiona Lucy.
-Nie, nie ważne.- odpowiedziałam dalej się śmiejąc.
-Możemy iść do tej budki w parku. Są tam ponoć świetne lody.- powiedział nieogarnięty sytuacją Tony.
-Tak, jasne. Czemu nie.- odpowiedziałam. Po chwili doszliśmy na miejsce. W parku było cudownie. Wiał tam lekki wiaterek. A wzdłuż kamiennej ścieżki były ławki (chyba jak w każdym parku). Podeszliśmy wszyscy razem do budki i stanęliśmy w kolejce.
-Katnis ty zamawiasz.- powiedział Jamie podając mi pieniądze.
-Ale ty stawiasz.- powiedziałam i wyciągnęłam rękę po więcej. Chłopak włożył dłoń do kieszeni spodni po czym podał mi więcej pieniędzy.
-No. I tak może być.- uśmiechnęłam się. Wszyscy powiedzieli mi jakie smaki chcą. Teraz była moja kolej.
-Tak? Co dla pani?- spytała miła blondynka.
-Więc tak. Poproszę cztery lody po dwie gałki.
-Dobrze. Jaki będzie pierwszy?- spytała wyjmując rożek.
-Będzie on o smaku kinder i krówka.- odpowiedziałam. Dziewczyna nałożyła gałki do wafelka i mi to podała. Podałam loda Lucy.
-Kolejny?- spytała.
-Arbuz i pistacja.- powiedziałam. Dziewczyna podała mi loda, którego ja następnie podałam Jamie'mu.
-Tak?
-Hm.. teraz poproszę czekolada i truskawka.- kobieta podała mi loda, a ode mnie przejął go Tony.
-Dobrze i ostatni?
-Ostatni to będzie mięta z czekoladą i sorbet mango-marakuja.- odpowiedziałam. Dziewczyna nałożyła mi gałki i podała loda. Położyłam jej pieniądze na blacie. Dziewczyna wydała mi resztę, którą ja wrzuciłam jej na napiwek. Blondynka uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. Polizałam swojego loda.
-Dzięki Jamie. Bo zapomniałam pieniędzy.- zaśmiałam się.
-Nie ma sprawy kuzyneczko.- odpowiedział Jamie i zmierzwił moje włosy.
-Dzięki.- powiedziałam z irytacją. Moje włosy wyglądały jak jakieś siano, a do tego potargane. Spojrzałam na Lucy. Zauważyłam, że dziewczyna niezauważalnie chciała złapać dłoń Jamie'go. W końcu jej się udało. Gdy Jamie zorientował się o co chodzi to splótł jej palce ze swoimi.
-Och.. jakie to słodkie.- westchnęłam.
-Co?- spytał Tony.
-Nic, nic.- zaśmiałam się. Chciałam wyjąc swój telefon z kieszeni, ale zorientowałam się, że zostawiłam go na stole w salonie. Spojrzałam na innych. Wszyscy już zjedli lody oprócz mnie. Szybko zjadłam swojego loda i wyrzuciłam serwetkę po nim do śmietnika.
-Wiecie co? Ja chyba będę musiała już iść. Rodzice pewnie się niecierpliwią.- powiedziałam.
-No ja też będę szedł to cię odprowadzę.- powiedział Tony.
-Okej.- uśmiechnęłam się. Zawróciliśmy się i zaczęliśmy iść w stronę naszego "osiedla".
-Czym się zajmujesz?- postanowiłam w końcu przerwać krępująca ciszę.
-Interesuję się motoryzacją.- odpowiedział posyłając mi szeroki uśmiech. Uśmiechnęłam się również do niego.
-Czy nadal się uczysz?
-Tak. Chodzę do waszej szkoły. Dziwne, że mnie nigdy nie zauważyłaś.- powiedział robiąc podkówkę z ust.
-Och, przestań.- uderzyłam go lekko pięścią w ramię. -Nie interesuje się zbytnio uczniami.
-Tylko, że to ja cię znalazłem w łazience.- odpowiedział już poważnie.
-Co... jak...jak to? Przecież...
-Pan Freman to była wymówka.- odpowiedział patrząc zawzięcie przed siebie.
-Wybacz.- szepnęłam.
-Gdy zobaczyłem tam, ciebie... leżałaś w krwi... twoja głowa zwisała bezwładnie, ale w twoim ciele nadal tliło się życie. Nadal byłaś ciepła. Nie mogłem tak tego zostawić. Taka wesoła osoba jak ty nie powinna odejść zbyt szybko. A może ta Katnis, którą znałem odeszła na zawsze. Stałaś się inna. Jednak nie chciałem, abyś umarła. Więc szybko pobiegłem do pana Devine.- powiedział wszystko na jednym wdechu. Po moim policzku spłynęłam łza.
-Ja... ja nie wiedziałam.
-Świetnie. A teraz doprowadziłem ciebie do płaczu.- powiedział spoglądając na mnie.
-Nie. To nic takiego. Każdy człowiek czasami płacze.- powiedziałam. - I dziękuje.- wyszeptałam.
-Katnis to dla mnie zaszczyt, że mogłem uratować tak dobrą osobę jak ty.- odwrócił się do mnie. Spojrzał głęboko w moje oczy. Zarzuciłam mu ramiona na szyję i przytuliłam się do niego mocno.
-Dziękuję.- szepnęłam po raz kolejny.
-Och Katnis, Katnis.- powiedział gładząc mnie ręką po plecach.... CDN
_________________________________________________________________________________
So... jest słaby xD Ale jest! :3 I przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało! :c
-Proszę wejść.- powiedziałam. Drzwi się uchyliły, a do środka wszedł pan Devine.
-Cześć Katnis. Przygotowałem śniadanie.- powiedział. Uniosłam się do pozycji siedzącej.
-Dobrze zaraz zejdę. Dziękuje panie Devine.- powiedziałam odrzucając kołdrę na bok. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i zszedł na dół. Wstałam z łóżka i zajrzałam do walizki, którą wepchnęłam pod łóżko. Wyjęłam z niej jasno niebieską bluzę i starte, jasne dżinsy. Wzięłam to do ręki, razem z czystą bielizną i poszłam do łazienki.Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne. Ubrałam się w czyste ubrania i zaczesałam włosy w kitka, a a-symetryczną grzywkę zostawiłam w spokoju. Zeszłam na dół gdzie w przy stole siedział pan Devine i coś jadł. Wzrok miał wlepiony w telewizję. Usiadłam obok niego.
-Co ciekawego?- spytałam.
-A ogólnie nic.- powiedział i przełączył na Disney Chanell.
-O! Mój ulubiony program telewizyjny!
-No nie gadaj! Mój też!- zaśmiał się. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z talerzem w jednej ręce i moim kubkiem (od autorki: w sensie ten z Mrs i ustami) w drugiej. Położył to przede mną i ponownie usiadł obok.
-No to smacznego.- powiedział. Spojrzałam na swoje danie. Na talerzu były dwie grzanki z nutellą, a w kubku herbata. Wzięłam łyka napoju.
-Hmm.. Tak jak lubię. Trzy łyżeczki cukry.- mruknęłam.
-Wiem, że tak lubisz.- uśmiechnął się. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Wyjęłam go i zobaczyłam na wyświetlacz. Dostałam esemesa od Lucy. Otworzyłam go. "Katnis! Ratuj! Nie wiem w co się ubrać na lody z Jamie'm :c Przyjdź do mnie!" odczytałam to, po czym schowałam telefon do kieszeni. Zjadłam szybko grzanki i wypiłam herbatę po czym szybkim krokiem ruszyłam na przedpokój.
-Gdzie się wybierasz Katnis?- spytał pan Ethan.
-Muszę w czymś pomóc Lucy. Ale za chwilę powinnam być proszę pana!- krzyknęłam. Ubrałam buty i wyszłam z domu.ruszyłam w stronę domu Lucy, który nie był za daleko mieszkania pana Ethana'a. Gdy dotarłam na miejsce to zapukałam delikatnie w potężne brązowe drzwi, które po chwili się uchyliły. W nich stanął wysoki, przystojny brunet. Uniósł wzrok z nad grzywki i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Uśmiechnął się do mnie, a mi od tego uśmiechy kolana zmiękły.
-Witaj. Ty pewnie jesteś Katnis przyjaciółka Lucy? Jestem Tony, jej brat.- podał mi rękę.
-Tak, jestem Katnis. Miło mi cię poznać.- powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Chłopak zaprosił mnie gestem ręki do środka.
-Lucy od rana wariuje. To pewnie przez jakiegoś chłopaka. Powierzam ją teraz w twoje ręce i mam nadzieję, że cię tam nie zabiję.- zaśmiał się.
-W jakim sensie nie zabije?- spytałam przełykając głośno ślinę. Chłopak podniósł rękaw czym ukazał zadrapania na swojej ręce.
-I to wszystko zrobiła Lucy? J-jak?- wyjąkałam.
-Raz jak ją zdenerwowałem przy obiedzie to tu mi wbiła widelec... o a tu dzisiaj mnie podrapała, bo powiedziałem, że nie ma co się przejmować jakimś głupim chłopakiem.- wzruszył ramionami. Poczułam się urażona.
-Ten głupi chłopak to mój kuzyn.- powiedziałam.
-Ojej. Przepraszam. Nie wiedziałem.- powiedział.
-Nie. Nie ma sprawy. W końcu też bym się martwiła o swoja siostrę.
-Tak, racja. Ale ona sobie ze wszystkim poradzi. To drapieżne zwierze.- zaśmiał się
-Dobra już rozumiem.- zaczęłam się śmiać. Nagle usłyszałam jak ktoś zbiega ze schodów.
-Tony ty głupku! Znowu wziąłeś moją koszulkę, żeby umyć sobie motor?!- krzyknęła.
-Bo twoje koszulki są takie delikatne.- powiedział.
-Zobaczysz! Kiedyś cię chyba zadźgam tym widelcem, a nie wbiję tylko w ramię!
Po chwili Lucy była już na dole.
-Ty...ty.. zły...! O! Cześć Katnis!- krzyknęła, gdy mnie zobaczyła i rzuciła się na mnie. -Czy mój głupi braciszek nie zanudził cię na śmierć?- spytała.
-Dla twojej wiadomości ja tu nadal stoję!
-Oj przestań. Wszyscy wiemy, że jesteś głupi. Mimo, że medycyna nie ma jeszcze takich przyrządów do stwierdzenia tego to ja wiem.- powiedziała.
-Wręcz przeciwnie. Twój brat jest bardzo miły. I myślę, że nie zanudził mnie na śmierć, bo nadal tu stoję i rozmawiam z wami. - odpowiedziałam na poprzednie pytanie.
-M-m-miły?!- wykrzyknęła. -On nie jest miły! On jest głupi!- krzyknęła.
-Tak. To już wiemy Lucy.- powiedziałam.
-A widzisz? Twoja przyjaciółka mnie lubi!- powiedział wytykając jej język. Lucy szybko i sprawnie złapała dwoma palcami za jego język i go pociągnęła.
-Aua?Ty jesteś nienormalna!
-A widzisz? DO tego są już wynalezione przyrządy i u mnie to stwierdzono. Ale u Ciebie to jest tak zaawansowany rodzaj głupoty, że już nic nie da się zrobić! Chodź Katnis. Idziemy do góry.- powiedziała i pociągnęła mnie za nadgarstek.Odwróciłam głowę w stronę Tony'ego i pomachałam do niego. Chłopak uśmiechnął się promiennie i również mi pomachał. Lucy otworzyła drzwi do swojego pokoju i wepchnęła mnie tam. Zamknęła drzwi.
-Wiesz co? Twój brat jest mega przystojny.- powiedziałam do Lucy.
-Co?! Fuj! Jak możesz tak mówić?- spytała z wyrzutem.
-Ja tylko stwierdzam fakty.- zaśmiałam się.
-Dobra, dobra. A teraz mi pomóż.- poprosiła łapiąc mnie za dłonie.
-Dobra. Pokazuj swoją szafę!- krzyknęłam. Dziewczyna otworzyła przede mną szafę z ubraniami. -Idziecie na lody tak?- spytałam przeglądając jej rzeczy.
-No.. tak.- odpowiedziała
-Okej.
-Ale proszę cię, abym tym razem mogła ubrać okulary.- poprosiła.
-Okej, okej.- zaśmiałam się. Przeszukałam jej całą szafę i w końcu znalazłam odpowiedni strój.
-Pasuje?- spytałam.
-Czekaj. Przymierze.- powiedziała. Po chwili wróciła ubrana w to co jej dałam.
-No. I idealnie.- zaśmiałam się.
-No... też mi się podoba.- powiedziała i włożyła na nos okulary. Przez ramię przerzuciła jakąś dużą torbę i zbiegła na dół. Pobiegłam za nią.
-I jak mamo?- spytała pokazując się swojej mamie, która karmiła akurat bliźniaki.
-Wspaniale córuś. A z kim idziesz na tą randkę? - spytała.
-Z Jamie'm. Kuzynem Katnis.- odpowiedziała pokazując na mnie.
-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się promiennie do matki Lucy.
-Cześć Katnis! Rozsądny ten twój kuzyn?- spytała.
-Tak, oczywiście.- zaśmiałam się.
-To wspaniale!
-Lucy! Jamie przyjechał!- usłyszałam głos Tony'ego. Obydwie rzuciłyśmy się do drzwi. Lucy, gdy zobaczyła Jamie'go to się słodko uśmiechnęła, a jej policzki oblały rumieńce.
-Cześć Jamie!- krzyknęłam.
-Cześć Katnis! Nie wiedziałem, że tu jesteś.- powiedział. Chłopak był ubrany w czarne dżinsy, czerwona flanelową koszulę, a pod tym miał biały T-shirt.
-Cz-cz-cześć Jamie.- powiedziała Lucy.
-Cześć! Świetnie wyglądasz.- powiedział i się uśmiechnął. Podszedł do dziewczyny i ją przytulił.
-Dziękuję. Katnis mi pomogła.- powiedziała z promiennym uśmiechem.
-O! A może Katnis i Tony chcieliby wybrać się z nami?- zaproponował Jamie.
-Ale Tony ma dziewczynę.- wtrąciła Lucy.
-No, ale to tylko spotkanie towarzyskie.- zaśmiał się Jamie.
-Tak, jasne z miłą chęcią. Idziesz Katnis?- spytał się.
-Tak mogę iść.
-A nie pójdziesz powiedzieć rodzicom, że idziesz z nami?- spytała.
-Nie. Nie będę przecież tam całą wieczność.- odpowiedziałam uśmiechając się. Tony ubrał kurtkę.
-Dobra mamo to my wychodzimy!- krzyknęła Lucy.
-Dobrze! Tylko bez żadnych głupich rzeczy!- krzyknęła. Pewnie chodziło jej o całowanie czy coś. Zaśmiałam się pod nosem. Tym bardziej, że Lucy i Jamie już się całowali. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę centrum. Słońce przygrzewało, więc zdjęłam z siebie bluzę i byłam teraz na podkoszulku. No i oczywiście miałam na sobie dżinsy. Lucy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie.
-No to co? Na jakie lody idziemy?- spytał Jamie z uśmiechem, który tylko ja rozumiałam.
-Ty pacanie!- krzyknęłam ze śmiechem.
-Ale o co chodzi?- spytała zdziwiona Lucy.
-Nie, nie ważne.- odpowiedziałam dalej się śmiejąc.
-Możemy iść do tej budki w parku. Są tam ponoć świetne lody.- powiedział nieogarnięty sytuacją Tony.
-Tak, jasne. Czemu nie.- odpowiedziałam. Po chwili doszliśmy na miejsce. W parku było cudownie. Wiał tam lekki wiaterek. A wzdłuż kamiennej ścieżki były ławki (chyba jak w każdym parku). Podeszliśmy wszyscy razem do budki i stanęliśmy w kolejce.
-Katnis ty zamawiasz.- powiedział Jamie podając mi pieniądze.
-Ale ty stawiasz.- powiedziałam i wyciągnęłam rękę po więcej. Chłopak włożył dłoń do kieszeni spodni po czym podał mi więcej pieniędzy.
-No. I tak może być.- uśmiechnęłam się. Wszyscy powiedzieli mi jakie smaki chcą. Teraz była moja kolej.
-Tak? Co dla pani?- spytała miła blondynka.
-Więc tak. Poproszę cztery lody po dwie gałki.
-Dobrze. Jaki będzie pierwszy?- spytała wyjmując rożek.
-Będzie on o smaku kinder i krówka.- odpowiedziałam. Dziewczyna nałożyła gałki do wafelka i mi to podała. Podałam loda Lucy.
-Kolejny?- spytała.
-Arbuz i pistacja.- powiedziałam. Dziewczyna podała mi loda, którego ja następnie podałam Jamie'mu.
-Tak?
-Hm.. teraz poproszę czekolada i truskawka.- kobieta podała mi loda, a ode mnie przejął go Tony.
-Dobrze i ostatni?
-Ostatni to będzie mięta z czekoladą i sorbet mango-marakuja.- odpowiedziałam. Dziewczyna nałożyła mi gałki i podała loda. Położyłam jej pieniądze na blacie. Dziewczyna wydała mi resztę, którą ja wrzuciłam jej na napiwek. Blondynka uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. Polizałam swojego loda.
-Dzięki Jamie. Bo zapomniałam pieniędzy.- zaśmiałam się.
-Nie ma sprawy kuzyneczko.- odpowiedział Jamie i zmierzwił moje włosy.
-Dzięki.- powiedziałam z irytacją. Moje włosy wyglądały jak jakieś siano, a do tego potargane. Spojrzałam na Lucy. Zauważyłam, że dziewczyna niezauważalnie chciała złapać dłoń Jamie'go. W końcu jej się udało. Gdy Jamie zorientował się o co chodzi to splótł jej palce ze swoimi.
-Och.. jakie to słodkie.- westchnęłam.
-Co?- spytał Tony.
-Nic, nic.- zaśmiałam się. Chciałam wyjąc swój telefon z kieszeni, ale zorientowałam się, że zostawiłam go na stole w salonie. Spojrzałam na innych. Wszyscy już zjedli lody oprócz mnie. Szybko zjadłam swojego loda i wyrzuciłam serwetkę po nim do śmietnika.
-Wiecie co? Ja chyba będę musiała już iść. Rodzice pewnie się niecierpliwią.- powiedziałam.
-No ja też będę szedł to cię odprowadzę.- powiedział Tony.
-Okej.- uśmiechnęłam się. Zawróciliśmy się i zaczęliśmy iść w stronę naszego "osiedla".
-Czym się zajmujesz?- postanowiłam w końcu przerwać krępująca ciszę.
-Interesuję się motoryzacją.- odpowiedział posyłając mi szeroki uśmiech. Uśmiechnęłam się również do niego.
-Czy nadal się uczysz?
-Tak. Chodzę do waszej szkoły. Dziwne, że mnie nigdy nie zauważyłaś.- powiedział robiąc podkówkę z ust.
-Och, przestań.- uderzyłam go lekko pięścią w ramię. -Nie interesuje się zbytnio uczniami.
-Tylko, że to ja cię znalazłem w łazience.- odpowiedział już poważnie.
-Co... jak...jak to? Przecież...
-Pan Freman to była wymówka.- odpowiedział patrząc zawzięcie przed siebie.
-Wybacz.- szepnęłam.
-Gdy zobaczyłem tam, ciebie... leżałaś w krwi... twoja głowa zwisała bezwładnie, ale w twoim ciele nadal tliło się życie. Nadal byłaś ciepła. Nie mogłem tak tego zostawić. Taka wesoła osoba jak ty nie powinna odejść zbyt szybko. A może ta Katnis, którą znałem odeszła na zawsze. Stałaś się inna. Jednak nie chciałem, abyś umarła. Więc szybko pobiegłem do pana Devine.- powiedział wszystko na jednym wdechu. Po moim policzku spłynęłam łza.
-Ja... ja nie wiedziałam.
-Świetnie. A teraz doprowadziłem ciebie do płaczu.- powiedział spoglądając na mnie.
-Nie. To nic takiego. Każdy człowiek czasami płacze.- powiedziałam. - I dziękuje.- wyszeptałam.
-Katnis to dla mnie zaszczyt, że mogłem uratować tak dobrą osobę jak ty.- odwrócił się do mnie. Spojrzał głęboko w moje oczy. Zarzuciłam mu ramiona na szyję i przytuliłam się do niego mocno.
-Dziękuję.- szepnęłam po raz kolejny.
-Och Katnis, Katnis.- powiedział gładząc mnie ręką po plecach.... CDN
_________________________________________________________________________________
So... jest słaby xD Ale jest! :3 I przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało! :c
poniedziałek, 14 lipca 2014
Dziękuję Ola ♥
Ola! Dziękuję, że zrobiłaś mi tło! :D Jest świetne i naprawdę oddaje dusze Katnis :)) Więc dziękuję, że tak się postarałaś i zrobiłaś takie śliczne tło :)) A Ty Pati nie bądź znowu wściekła, bo Ci też wiele zawdzięczam. So... jeszcze raz wielkie dzięki Olu ♥ Jesteś kochana :)) I dziękuję za tło na 1D ♥ Więc... Na 1D już dodałam rozdział teraz biorę się do Katnis ^^ Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! :3 Ahoj! xx
poniedziałek, 7 lipca 2014
Dziękuję ♥
mamy równo 1300 wyświetleń! Znaczy tyle jest kiedy pisze tego posta xD Chciałam wam podziękować, że od początku jesteście ze mną, że mnie wspieracie i wybaczacie brak weny! :3 Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, za wasze miłe słowa, za to, że ze mną jesteście. Mam nadzieję, że jeszcze ze mną zostaniecie i będziecie dalej śledzić czyny Katnis :3 Więc w skrócie: Wielkie dzięki i do zobaczenia w nowym rozdziale! :3 Ahoj! xx
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)