sobota, 19 lipca 2014

Katnis #14

 Obudziło mnie rano pukanie do pokoju. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na zegarek na stoliku. Była 12:06.
-Proszę wejść.- powiedziałam. Drzwi się uchyliły, a do środka wszedł pan Devine.
-Cześć Katnis. Przygotowałem śniadanie.- powiedział. Uniosłam się do pozycji siedzącej.
-Dobrze zaraz zejdę. Dziękuje panie Devine.- powiedziałam odrzucając kołdrę na bok. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i zszedł na dół. Wstałam z łóżka i zajrzałam do walizki, którą wepchnęłam pod łóżko. Wyjęłam z niej jasno niebieską bluzę i starte, jasne dżinsy. Wzięłam to do ręki, razem z czystą bielizną i poszłam do łazienki.Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne. Ubrałam się  w czyste ubrania i zaczesałam włosy w kitka, a a-symetryczną grzywkę zostawiłam w spokoju. Zeszłam na dół gdzie w przy stole siedział pan Devine i coś jadł. Wzrok miał wlepiony w telewizję. Usiadłam obok niego.
-Co ciekawego?- spytałam.
-A ogólnie nic.- powiedział i przełączył na Disney Chanell.
-O! Mój ulubiony program telewizyjny!
-No nie gadaj! Mój też!- zaśmiał się. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z talerzem w jednej ręce i moim kubkiem (od autorki: w sensie ten z Mrs i ustami) w drugiej. Położył to przede mną i ponownie usiadł obok.
-No to smacznego.- powiedział. Spojrzałam na swoje danie. Na talerzu były dwie grzanki z nutellą, a w kubku herbata. Wzięłam łyka napoju.
-Hmm.. Tak jak lubię. Trzy łyżeczki cukry.- mruknęłam.
-Wiem, że tak lubisz.- uśmiechnął się. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Wyjęłam go i zobaczyłam na wyświetlacz. Dostałam esemesa od Lucy. Otworzyłam go. "Katnis! Ratuj! Nie wiem w co się ubrać na lody z Jamie'm :c Przyjdź do mnie!" odczytałam to, po czym schowałam telefon do kieszeni. Zjadłam szybko grzanki i wypiłam herbatę po czym szybkim krokiem ruszyłam na przedpokój.
-Gdzie się wybierasz Katnis?- spytał pan Ethan.
-Muszę w czymś pomóc Lucy. Ale za chwilę powinnam być proszę pana!- krzyknęłam. Ubrałam buty i wyszłam z domu.ruszyłam w stronę domu Lucy, który nie był za daleko mieszkania pana Ethana'a. Gdy dotarłam na miejsce to zapukałam delikatnie w potężne brązowe drzwi, które po chwili się uchyliły. W nich stanął wysoki, przystojny brunet. Uniósł wzrok z nad grzywki i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Uśmiechnął się do mnie, a mi od tego uśmiechy kolana zmiękły.
-Witaj. Ty pewnie jesteś Katnis przyjaciółka Lucy? Jestem Tony, jej brat.- podał mi rękę.
-Tak, jestem Katnis. Miło mi cię poznać.- powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Chłopak zaprosił mnie gestem ręki do środka.
-Lucy od rana wariuje. To pewnie przez jakiegoś chłopaka. Powierzam ją teraz w twoje ręce i mam nadzieję, że cię tam nie zabiję.- zaśmiał się.
-W jakim sensie nie zabije?- spytałam przełykając głośno ślinę. Chłopak podniósł rękaw czym ukazał zadrapania na swojej ręce.
-I to wszystko zrobiła Lucy? J-jak?- wyjąkałam.
-Raz jak ją zdenerwowałem przy obiedzie to tu mi wbiła widelec... o a tu dzisiaj mnie podrapała, bo powiedziałem, że nie ma co się przejmować jakimś głupim chłopakiem.- wzruszył ramionami. Poczułam się urażona.
-Ten głupi chłopak to mój kuzyn.- powiedziałam.
-Ojej. Przepraszam. Nie wiedziałem.- powiedział.
-Nie. Nie ma sprawy. W końcu też bym się martwiła o swoja siostrę.
-Tak, racja. Ale ona sobie ze wszystkim poradzi. To drapieżne zwierze.- zaśmiał się
-Dobra już rozumiem.- zaczęłam się śmiać. Nagle usłyszałam jak ktoś zbiega ze schodów.
-Tony ty głupku! Znowu wziąłeś moją koszulkę, żeby umyć sobie motor?!- krzyknęła.
-Bo twoje koszulki są takie delikatne.- powiedział.
-Zobaczysz! Kiedyś cię chyba zadźgam tym widelcem, a nie wbiję tylko w ramię!
Po chwili Lucy była już na dole.
-Ty...ty.. zły...! O! Cześć Katnis!- krzyknęła, gdy mnie zobaczyła i rzuciła się na mnie. -Czy mój głupi braciszek nie zanudził cię na śmierć?- spytała.
-Dla twojej wiadomości ja tu nadal stoję!
-Oj przestań. Wszyscy wiemy, że jesteś głupi. Mimo, że medycyna nie ma jeszcze takich przyrządów do stwierdzenia tego to ja wiem.- powiedziała.
-Wręcz przeciwnie. Twój brat jest bardzo miły. I myślę, że nie zanudził mnie na śmierć, bo nadal tu stoję i rozmawiam z wami. - odpowiedziałam na poprzednie pytanie.
-M-m-miły?!- wykrzyknęła. -On nie jest miły! On jest głupi!- krzyknęła.
-Tak. To już wiemy Lucy.- powiedziałam.
-A widzisz? Twoja przyjaciółka mnie lubi!- powiedział wytykając jej język. Lucy szybko i sprawnie złapała dwoma palcami za jego język i go pociągnęła.
-Aua?Ty jesteś nienormalna!
-A widzisz? DO tego są już wynalezione przyrządy i u mnie to stwierdzono. Ale u Ciebie to jest tak zaawansowany rodzaj głupoty, że już nic nie da się zrobić! Chodź Katnis. Idziemy do góry.- powiedziała i pociągnęła mnie za nadgarstek.Odwróciłam głowę w stronę Tony'ego i pomachałam do niego. Chłopak uśmiechnął się promiennie i również mi pomachał. Lucy otworzyła drzwi do swojego pokoju i wepchnęła mnie tam. Zamknęła drzwi.
-Wiesz co? Twój brat jest mega przystojny.- powiedziałam do Lucy.
-Co?! Fuj! Jak możesz tak mówić?- spytała z wyrzutem.
-Ja tylko stwierdzam fakty.- zaśmiałam się.
-Dobra, dobra. A teraz mi pomóż.- poprosiła łapiąc mnie za dłonie.
-Dobra. Pokazuj swoją szafę!- krzyknęłam. Dziewczyna otworzyła przede mną szafę z ubraniami. -Idziecie na lody tak?- spytałam przeglądając jej rzeczy.
-No.. tak.- odpowiedziała
-Okej.
-Ale proszę cię, abym tym razem mogła ubrać okulary.- poprosiła.
-Okej, okej.- zaśmiałam się. Przeszukałam jej całą szafę i w końcu znalazłam odpowiedni strój.
-Pasuje?- spytałam.
-Czekaj. Przymierze.- powiedziała. Po chwili wróciła ubrana w to co jej dałam.
-No. I idealnie.- zaśmiałam się.
-No... też mi się podoba.- powiedziała i włożyła na nos okulary. Przez ramię przerzuciła jakąś dużą torbę i zbiegła na dół. Pobiegłam za nią.
-I jak mamo?- spytała pokazując się swojej mamie, która karmiła akurat bliźniaki.
-Wspaniale córuś. A z kim idziesz na tą randkę? - spytała.
-Z Jamie'm. Kuzynem Katnis.- odpowiedziała pokazując na mnie.
-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się promiennie do matki Lucy.
-Cześć Katnis! Rozsądny ten twój kuzyn?- spytała.
-Tak, oczywiście.- zaśmiałam się.
-To wspaniale!
-Lucy! Jamie przyjechał!- usłyszałam głos Tony'ego. Obydwie rzuciłyśmy się do drzwi. Lucy, gdy zobaczyła Jamie'go to się słodko uśmiechnęła, a jej policzki oblały rumieńce.
-Cześć Jamie!- krzyknęłam.
-Cześć Katnis! Nie wiedziałem, że tu jesteś.- powiedział. Chłopak był ubrany w czarne dżinsy, czerwona flanelową koszulę, a pod tym miał biały T-shirt.
-Cz-cz-cześć Jamie.- powiedziała Lucy.
-Cześć! Świetnie wyglądasz.- powiedział i się uśmiechnął. Podszedł do dziewczyny i ją przytulił.
-Dziękuję. Katnis mi pomogła.- powiedziała z promiennym uśmiechem.
-O! A może Katnis i Tony chcieliby wybrać się z nami?- zaproponował Jamie.
-Ale Tony ma dziewczynę.- wtrąciła Lucy.
-No, ale to tylko spotkanie towarzyskie.- zaśmiał się Jamie.
-Tak, jasne z miłą chęcią. Idziesz Katnis?- spytał się.
-Tak mogę iść.
-A nie pójdziesz powiedzieć rodzicom, że idziesz z nami?- spytała.
-Nie. Nie będę przecież tam całą wieczność.- odpowiedziałam uśmiechając się. Tony ubrał kurtkę.
-Dobra mamo to my wychodzimy!- krzyknęła Lucy.
-Dobrze! Tylko bez żadnych głupich rzeczy!- krzyknęła. Pewnie chodziło jej o całowanie czy coś. Zaśmiałam się pod nosem. Tym bardziej, że Lucy i Jamie już się całowali. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę centrum. Słońce przygrzewało, więc zdjęłam z siebie bluzę i byłam teraz na podkoszulku. No i oczywiście miałam na sobie dżinsy. Lucy spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie.
-No to co? Na jakie lody idziemy?- spytał Jamie z uśmiechem, który tylko ja rozumiałam.
-Ty pacanie!- krzyknęłam ze śmiechem.
-Ale o co chodzi?- spytała zdziwiona Lucy.
-Nie, nie ważne.- odpowiedziałam dalej się śmiejąc.
-Możemy iść do tej budki w parku. Są tam ponoć świetne lody.- powiedział nieogarnięty sytuacją Tony.
-Tak, jasne. Czemu nie.- odpowiedziałam. Po chwili doszliśmy na miejsce. W parku było cudownie. Wiał tam lekki wiaterek. A wzdłuż kamiennej ścieżki były ławki (chyba jak w każdym parku). Podeszliśmy wszyscy razem do budki i stanęliśmy w kolejce.
-Katnis ty zamawiasz.- powiedział Jamie podając mi pieniądze.
-Ale ty stawiasz.- powiedziałam i wyciągnęłam rękę po więcej. Chłopak włożył dłoń do kieszeni spodni po czym podał mi więcej pieniędzy.
-No. I tak może być.- uśmiechnęłam się. Wszyscy powiedzieli mi jakie smaki chcą. Teraz była moja kolej.
-Tak? Co dla pani?- spytała miła blondynka.
-Więc tak. Poproszę cztery lody po dwie gałki.
-Dobrze. Jaki będzie pierwszy?- spytała wyjmując rożek.
-Będzie on o smaku kinder i krówka.- odpowiedziałam. Dziewczyna nałożyła gałki do wafelka i mi to podała. Podałam loda Lucy.
-Kolejny?- spytała.
-Arbuz i pistacja.- powiedziałam. Dziewczyna podała mi loda, którego ja następnie podałam Jamie'mu.
-Tak?
-Hm.. teraz poproszę czekolada i truskawka.- kobieta podała mi loda, a ode mnie przejął go Tony.
-Dobrze i ostatni?
-Ostatni to będzie mięta z czekoladą i sorbet mango-marakuja.- odpowiedziałam. Dziewczyna nałożyła mi gałki i podała loda. Położyłam jej pieniądze na blacie. Dziewczyna wydała mi resztę, którą ja wrzuciłam jej na napiwek. Blondynka uśmiechnęła się do mnie  z wdzięcznością. Polizałam swojego loda.
-Dzięki Jamie. Bo zapomniałam pieniędzy.- zaśmiałam się.
-Nie ma sprawy kuzyneczko.- odpowiedział Jamie i zmierzwił moje włosy.
-Dzięki.- powiedziałam z irytacją. Moje włosy wyglądały jak jakieś siano, a do tego potargane. Spojrzałam na Lucy. Zauważyłam, że dziewczyna niezauważalnie chciała złapać dłoń Jamie'go. W końcu jej się udało. Gdy Jamie zorientował się o co chodzi to splótł jej palce ze swoimi.
-Och.. jakie to słodkie.- westchnęłam.
-Co?- spytał Tony.
-Nic, nic.- zaśmiałam się. Chciałam wyjąc swój telefon z kieszeni, ale zorientowałam się, że zostawiłam go na stole w salonie. Spojrzałam na innych. Wszyscy już zjedli lody oprócz mnie. Szybko zjadłam swojego loda i wyrzuciłam serwetkę po nim do śmietnika.
-Wiecie co? Ja chyba będę musiała już iść. Rodzice pewnie się niecierpliwią.- powiedziałam.
-No ja też będę szedł to cię odprowadzę.- powiedział Tony.
-Okej.- uśmiechnęłam się. Zawróciliśmy się i zaczęliśmy iść w stronę naszego "osiedla".
-Czym się zajmujesz?- postanowiłam w końcu przerwać krępująca ciszę.
-Interesuję się motoryzacją.- odpowiedział posyłając mi szeroki uśmiech. Uśmiechnęłam się również do niego.
-Czy nadal się uczysz?
-Tak. Chodzę do waszej szkoły. Dziwne, że mnie nigdy nie zauważyłaś.- powiedział robiąc podkówkę z ust.
-Och, przestań.- uderzyłam go lekko pięścią w ramię. -Nie interesuje się zbytnio uczniami.
-Tylko, że to ja cię znalazłem w łazience.- odpowiedział już poważnie.
-Co... jak...jak to? Przecież...
-Pan Freman to była wymówka.- odpowiedział patrząc zawzięcie przed siebie.
-Wybacz.- szepnęłam.
-Gdy zobaczyłem tam, ciebie... leżałaś w krwi... twoja głowa zwisała bezwładnie, ale w twoim ciele nadal tliło się życie. Nadal byłaś ciepła. Nie mogłem tak tego zostawić. Taka wesoła osoba jak ty nie powinna odejść zbyt szybko. A może ta Katnis, którą znałem odeszła na zawsze. Stałaś się inna. Jednak nie chciałem, abyś umarła. Więc szybko pobiegłem do pana Devine.- powiedział wszystko na jednym wdechu. Po moim policzku spłynęłam łza.
-Ja... ja nie wiedziałam.
-Świetnie. A teraz doprowadziłem ciebie do płaczu.- powiedział spoglądając na mnie.
-Nie. To nic takiego. Każdy człowiek czasami płacze.- powiedziałam. - I dziękuje.- wyszeptałam.
-Katnis to dla mnie zaszczyt, że mogłem uratować tak dobrą osobę jak ty.- odwrócił się do mnie. Spojrzał głęboko w moje oczy. Zarzuciłam mu ramiona na szyję i przytuliłam się do niego mocno.
-Dziękuję.- szepnęłam po raz kolejny.
-Och Katnis, Katnis.- powiedział gładząc mnie ręką po plecach.... CDN

_________________________________________________________________________________

So... jest słaby xD Ale jest! :3 I przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało! :c

8 komentarzy:

  1. Jeszcze nie przeczytałam ale i tak wiem, że jest zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra przeczytałam :D Rozdział jest cuuuuuuuuuuuuuuuuuudowny! Zazdroszczę Ci talentu :c

      Usuń
    2. Jejku, dziękuje <3 Nie ma czego zazdrościć ;p

      Usuń
    3. Jest jest <3

      Usuń
  2. Nie mów, że słaby. Jest boski *-* <333
    Nie mogę się doczekać kolejnego <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :)) Jestem teraz jakos bardzo zawzieta do pisania :D Ale czasu nie mam :c

      Usuń
  3. O kurde ! Znakomity *.* / Dosia :3

    OdpowiedzUsuń