-Tak?- spytał odwracając się w moją stronę.
-Zaczynasz dziś pracę o 10:00 prawda?
-No...tak. A czemu pytasz?-zdziwiony zmarszczył brwi.
-No bo jest 9:55.- powiedziałam i czekałam tylko aż zerwie się z łóżka.
-Co?!Przecież nastawiałem budzik!- krzyczał.
-Spokojnie!- powiedziałam i wstałam z łóżka. Ethan zaczął wciągać na siebie czarne dżinsy, które wyciągnął z szafy. Zaczęłam się z niego śmiać.
-I co się śmiejesz?- warknął, ale po chwili również zaczął się śmiać.
-Pójdę na dół zrobić ci śniadanie.- powiedziałam i wygramoliłam się spod kołdry. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Nalałam wody do czajnika i wstawiłam na gaz. Z chlebaka wyjęłam dwa tosty i włożyłam do opiekacza. Sięgnęłam do szafki i wyciągnęłam kawę a z drugiej kubek Ethan'a. Czajnik zaczął gwizdać, więc go wyłączyłam i zalałam kawę. W tym momencie grzanki wyskoczyły. Posmarowałam je masłem i dżemem malinowym. Jedną z grzanek położyłam na talerzu, a jedną wzięłam sobie do buzi. Odgryzłam kawałek i podałam śniadanie Ethanowi. Mężczyzna zszedł na dół i wbiegł do kuchni. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc jak mocuje się z guzikami od koszuli. Podeszłam do niego i złapałam koszulę w dłonie.
-Pomogę.- mruknęłam i zaczęłam zapinać jej guziki.
-Dziękuje. A teraz mi pomóż.- powiedział podchodząc do stołu i biorąc łyka kawy. -Mm..dobra.- mruknął.
-A w czym mam pomóc?- spytałam.
-Lepiej z koszulą w spodniach czy na wierzchu?
-Hmm.. Z koszulą w spodniach wyglądasz jak nauczyciel, a z koszulą na zewnątrz jak..- zamyśliłam się na chwilę.- Gorący uczeń.- mruknęłam lustrując go wzrokiem. Ethan się uśmiechnął. Podeszłam do niego i stanęłam na palcach. Zmierzwiłam lekko jego włosy i uśmiechnęłam się na widok swojego dzieła. -A teraz wyglądasz jak cholernie seksowny uczeń.- podsumowałam.
-W takim bądź razie idę tak do pracy.- powiedział biorąc gryza grzanki.
-Możesz iść, ale uważaj na zaczepne uczennice. Niektórym już od dawna się podobasz, a teraz to będziesz miał branie... jak ciepłe bułeczki w super markecie.- zaśmiałam się. -Więc jak jakaś będzie się do ciebie przystawiać to mi powiedz, a ja się z nimi rozliczę.- powiedziałam.
-Okej.- zaśmiał się.- To ja będę szedł.- pochylił się i pocałował mój policzek.
-Miłej pracy.- powiedziałam.
-Wiesz co... nadal nie mogę zrozumieć jak tak dobrze funkcjonujesz z zabandażowanym nadgarstkiem.- powiedział marszcząc brwi.
-Bo ja jestem Katnis. Tego nie pojmiesz.- powiedziałam obojętnie i ugryzłam grzankę.
-Dobra. Rozumiem.- zaśmiał się i ruszył do drzwi. Pa.- rzucił na odchodne i wyszedł. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zjadłam swoją grzankę. Poszłam do góry i walnęłam się na łóżko. Nagle zaczęłam rozmyślać czy Tony rzeczywiście wczoraj tu był. Nagle przypomniałam sobie, że przyniósł mi prace domowe, które wrzuciłam do szafki. jeżeli tam są- był tu, jeżeli nie- po prostu mi się to śniło. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafki. Otworzyłam ją a z niej wyleciał stoś białych kartek. Wzięłam jedną i zobaczyłam na odwrót. Był na nich podpis "Lucy Hale"
-Czyli był tu wczoraj.- mruknęłam. Usiadłam na łóżku, wzięłam swój plecak i zaczęłam przepisywać notatki.
***
Poczułam jak koło głowy coś mi wibruje. Otworzyłam oczy i tak jak przypuszczałam był to telefon. Spojrzałam na telefon "Lucy" Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?- spytałam zaspanym głosem.
-Katnis! Wiesz jak pan Ethan cholernie seksownie dzisiaj wyglądał?!- krzyczała podekscytowana.
-Naprawdę?- spytałam udając zdziwienie.
-No! I to jak. Wszystkie dziewczyny się za nim oglądały.- powiedziała a ja nie mogłam się powstrzymać, aby wybuchnąć głośnym śmiechem.
-To fajnie mieliście.
-No, a jak. Masz pecha, że jesteś chora. A tak przy okazji. Tony dał ci wczoraj te wszystkie wypracowania i w ogóle?- spytała.
-Tak. Dziękuję. Jestem w trakcie przepisywania i już nie wiele mi zostało.- powiedziałam spoglądając na zapisanie zeszyty.
-To świetnie. Dobra nie będę ci przeszkadzać, bo muszę się zająć szczeniakami.- westchnęła. -Pa.-posłała mi buziaka i się rozłączyła. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam telefon na szafkę. Spojrzałam na zapiski i od razu poczułam się zmęczona. Przeciągnęłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
Stoję w ciemnym pomieszczeniu. Nic nie widzę. Nic nie słyszę. Nic oprócz swojego przyspieszonego i nierównego oddechu. Bicie serca odbija się echem od ścian. Jeżeli takowe się tu znajdują. Stawiam krok w przód i od razu cofam stopę, gdy natrafiam na coś mokrego. Przykucam i dotykam podłoża. Lepka ciecz osadza się na moich palcach. Podnoszę dłoń do ust i smakuję. Metaliczny posmak. Krew. Nagle gdzieś w oddali zapala się latarnia uliczna. Siedzi pod nią kobieta z dzieckiem w rękach. Kobieta coś nuci a dziecko spokojnie patrzy na nią swoimi wielkimi oczami. Kobieta zdejmuje z swojej szyi chustę i okrywa nim niemowlę. Przyglądam się rysą kobiety. Skądś ją znam. Tak! To moja matka!
-Mamo!- krzyczę, ale kobieta mnie nie słyszy. Obraz się rozmazuje, a ja znajduję się w słabo oświetlonym przedpokoju swojego byłego mieszkania. Z kuchni dochodzą mnie głosy mężczyzny i kobiety. Podchodzę do szpary w drzwiach i zaczynam podsłuchiwać.
-Ty dziwko! Puściłaś się z pierwszym lepszym i masz teraz dziecko! I ja muszę się nim zajmować! Ja muszę na nie zarabiać! Ty suko! Będę ci to wypominał do końca życia!- krzyczy mężczyzna i policzkuje kobietę. Przecież to mój ojciec i matka. Po policzku mojej rodzicielki spływa łza.
-Zostaw ją!- krzyczę wpadając do kuchni. Ale nikt nie zwraca na mnie uwagi. Sceneria toczy się dalej. Słyszę jak ktoś biegnie po schodach. Do pokoju wchodzi mała blond włosa dziewczynka z drugą dziewczynką za rękę.
-Mamusiu... nie możemy z Katnis spać. Boimy się, bo Brad nas nastraszył.- naskarżyła małą dziewczynka biegnąc przytulić się do ojca.
-Oj Anne. Zaraz pójdę porozmawiać z Bradem.- usmiecha się czule kobieta.
-Mamusiu... dlaczego płaczesz?- pyta młodsza dziewczynka i podchodzi do matki.
-Uderzyłam się.- uśmiecha się.
-Och... a ja też się kiedyś uderzyłam wiesz mamuś? Ale byłam dzielna i nie płakałam! Pamiętam ,że Anne pchała mnie na rowerku i wtedy się przewróciłam. Podszedł do nas wtedy miły pan i nam pomógł. Miał oczy bardzo podobne do mnie wiesz mamuś? Uśmiech miął czuły, a oczy smutne. Powiedziałam mu, żeby się nie smucił, ponieważ dużo jest szczęśliwych chwil w życiu, a on po prostu się uśmiechnął i mnie mocno przytulił. Powiedział, że jestem wspaniałą i mądrą dziewczynką, a potem z jego oka skapnęła łza! Naprawdę tak było!-mówi obejmując matkę w talii.
-Tak! Nparawdę tak było!- oznajmia blondynka potakując energicznie blondynka.
-Naprawdę Katnis? To wtedy był bardzo miły pan. A teraz idź do spania z Anne. Dobranoc skarby.- uśmiecha się i daje dzieciom po buziaku w czoło. Chwila! Przecież to ja i Anne! Chciałam pójść do pokoju za dziewczynkami, ale nagle znalazłam się na schodach. Z kuchni dobiegł mnie brzdęk upadania czegoś metalowego na podłogę. Stałam na schodach i czekałam na rozwój wydarzeń. Nagle zobaczyłam jak mój ojciec ciągnie mnie za nadgarstek. O nie! To teraz to wszystko będzie miało miejsce. Ojciec wepchnął mnie do pokoju i zamyka drzwi. Słyszę krzyki dochodzące zza drzwi. Zamykam oczy i jęczę cicho. Zniknij stąd! Idź gdzieś indziej! Pokaż lepsze wspomnienia!
-Katnis!- ktoś krzyknął, a ja momentalnie otworzyłam oczy. W drzwiach stał Ethan w bokserkach i T-shirt'cie. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam w jego stronę. Rzuciłam się w jego stronę i zaczęłam szlochać w jego koszulkę. Mężczyzna jedną dłonią gładził moje włosy, a drugą przyciskał mnie do siebie.
-On to znowu zrobił.- powiedziałam zalewając się łzami.
-Kto?-spytał zdziwiony Ethan.
-On!- załkałam.
-Katnis chodź. Usiądź na łóżku.- powiedział prowadząc mnie w jego stronę.
-Nie!- krzyknęłam zapierając się piętami. -On tam będzie! On tam przyjdzie!- zaczęłam się jąkać.
-Dobrze. Uspokój się. Pójdziesz do mnie.- powiedział i złapał mnie za rękę. Weszliśmy do jego pokoju. Mężczyzna odkrył kołdrę i pozwolił mi wejść do łóżka. Położyłam się, a po chwili Ethan był obok mnie.
-Powiesz mi co się stało?- spytał gładząc moje włosy.
-On... on... on mnie dotykał.-powiedziałam zamykając oczy.
-Kto?- spytał zdziwiony.
-Ja.. ja nie mogę o tym mówić. Tyle wspomnień. Tyle złych wspomnień.-załkałam.
-Dobrze. Już spokojnie. To ci się tylko przyśniło.- szepnął. -Jesteś zmęczona. Powinnaś spać.
-Nie.. to nie jest sen. On to zrobił. Naprawdę. I to wcale nie tak dawno.- szepnęłam zanim usnęłam.
__________________________________________________________________________________
Przepraszam, że taki, krótki, ale straciłam formę. :)
piątek, 19 września 2014
piątek, 12 września 2014
Katnis #18
On wie, że się tnę! Ale od kiedy?! Jak. To po prostu nie możliwe.
-To niemożliwe.- szepnęłam. Wzięłam jakiś kamień solny, który leżał obok na szafce nocnej (tak,tak mam kamienie w pokoju) i rzuciłam nim mocno w drzwi. Pod naciskiem drzwi się zamknęły, a z animi usłyszałam głośny trzask.
-Auć!- ktoś krzyknął. Cholera! Co ja znowu zrobiłam?! Szybko wyskoczyłam z łóżka i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Ethan, który trzymał się za nos, a z pomiędzy jego palców płynęła ciemna ciecz. Jego koszulka była mokra przez co mogłam oglądać jego wspaniale wyrzeźbione mięśnie.
-Jezu..przepraszam!- krzyknęłam i zakryłam usta dłonią.
-Ty chyba naprawdę nie chcesz pić tego napoju.- zaśmiał się.
-Nie.. to nie tak. Przepraszam.- powiedziałam.
-Nic nie szkodzi. Tylko... krew mi leci.- powiedział.
-Chodź.- złapałam go za rękę i poprowadziłam na dół. -Usiądź tu.- pokazałam na stól. Ethan zrobił tak jak powiedziałam. Wyjęłam z szafki apteczkę i otworzyłam ją. Wzięłam wodę dezynfekującą, gazę i watę. Złapałam jakąś szmatkę i oblałam ją wodą dezynfekującą. Podeszłam do Ethan'a i zaczęłam wycierać mu krew z nosa. Oczyszczałam go powoli i delikatnie. Odsunęłam na chwilę szmatkę i spojrzałam czy nadal leci mężczyźnie krew.
-Widzisz? Już nie leci.- uśmiechnęłam się
-Dlatego, że mam dobrą pielęgniarkę.- zaśmiał się
-Przestań.- uderzyłam go szmatką.- Masz szczęście, że nie masz złamanego nosa.
-Tak. Gdyby w szkole mnie się ktoś pytał to nie wiem co miałbym odpowiedzieć.- zaśmiał się.
-To nie śmieszne.- burknęłam.
-Dobra. Już nie będę ci dawał tego napoju, ale masz iść do łóżka.- powiedział.
-Dobra.- mruknęłam i weszłam do pokoju Ethan'a. Zajrzałam do jego biblioteczki z książkami. Omiotłam ją wzorkiem i nie znalazłam Harry'ego Potter'a.
-Cholera.- mruknęłam. Zbiegłam po schodach na dół i zajrzałam do biblioteczki w salonie. Po chwili znalazłam to co chciałam. Wyjęłam książkę "Harry Potter i Kamień Filozoficzny".
-Jest!- krzyknęłam szczęśliwa i rzuciłam się na kanapę. Do pokoju wszedł Ethan.
-A ty nie miałaś się czasami położyć?- spytał krzyżując ręce na piersi.
-Przecież leżę.- odpowiedziałam i otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Mężczyzna westchnął ciężko i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z grubym flanelowym kocem i mnie nim przykrył. -Dziękuję.- mruknęłam i wzięłam się za czytanie.
***
Poczułam jak czyjeś ręce łapią mnie w talii. Po chwili ktoś mnie niósł, a moja głowa była oparta o ramię tej osoby.
-Gdzie jestem?- mruknęłam.
-W domu.
-Kim jesteś?
-Ethan'em.- zaśmiał się.
-A czemu mnie niesiesz?- spytałam nie otwierając oczu.
-Bo usnęłam.- odpowiedział.
-Ale ja czytałam książkę...- jęknęłam.
-Spokojnie scherlocku. Zaznaczyłem ci na, której stronie skończyłaś.- powiedział.
-Mhm..- mruknęłam i wtuliłam się w ramię Ethana. Mężczyzna wziął jedną rękę i otworzył drzwi do mojej sypialni. Po chwili już leżałam w łóżku, a Ethan przykrywał mnie kołdrą.
-Dobranoc.- powiedział i ucałował mnie w czoło.
-Dobranoc.- mruknęłam i byłam zbyt zmęczona, aby zastanowić się nad jego gestem.
***
Obudziły mnie szelesty dochodzące z balkonu. Szybko otworzyłam oczy. Ale ponownie nic się nie powtórzyło. Zamknęłam oczy i przewróciłam się na drugi bok. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi od balkonu. Szybko wyskoczyłam z łóżka i powoli podeszłam do drzwi od balkonu. Odsłoniłam zasłony i odskoczyłam szybko od szyby z piskiem. Na balkonie stała postać odziana na czarno, a na głowę miał nasunięty kaptur. Do tego strasznego nastroju dodawała pogoda. na dworze było ciemno, co jakiś czas błyskało i padał deszcz. Nie wiedziałam czy mam otworzyć balkon czy nie. Nagle mężczyzna uniósł wzrok i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się promiennie i zsunął z głowy kaptur. Co za idiota! To był Tony! Otworzyłam balkon i wpuściłam chłopaka do środka.
-Ty kretynie! Zawału dostałam!- powiedziałam i uderzyłam go w klatkę.
-Auć! Umieram! Ja tu się tarzam po balkonach, a ty tak się odpłacasz?- spytał. Przytaknęłam ze śmiechem głową. Tony popchnął mnie lekko na łóżko i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać, a Tony mi zawtórował.
-Dobra cicho bądź, bo obudzimy domowników.- powiedziałam i usiadłam po turecku na łóżku.
-Wiesz, że masz śmieszny głos?- spytał uśmiechając się.
-Wiem. Bo jestem przeziębiona pacanie.- powiedziałam i uderzyłam go płaską dłonią w głowę.
-no przestań mnie bić!- powiedział.
-Nie!.- zaśmiałam się. -Co sprowadza cię w moje skromne progi?- spytałam.
-Ehm...no przyniosłem ci lekcje.- powiedział sięgając po plecak, który teraz dopiero zauważyłam.
-Poczekaj pójdę zapalić światło.-powiedziałam i wstałam z łóżka. Nagle poczułam jak o coś uderzam stopą.
-Auć!- pisnęłam. Tony się zaczął śmiać.
-Karma.- powiedział.
-Jojo.- mruknęłam i ruszyłam dalej. Zapaliłam światło i ponownie rzuciłam się na łóżko.
-Więc tak tu masz notatki, zerwałem z Eli, a tu masz ćwiczenia i prace domowe.-powiedział podając mi wszystkie kartki.
-Dobra dziekuję.- powiedziałam i schowałam rzeczy do szafki. Po chwili dotarł do mnie sens jego wypowiedzi. -Czekaj,czekaj...Co?!- krzyknęłam.
-No tak jakoś wyszło.- powiedział i podrapał się po karku.
-Potrzebujesz teraz miśka?- spytałam otwierając ramiona.
-Tak.- powiedział ze śmiechem i mnie przytulił. Poklepałam go po plecach.
-I tak zdawała mi się dziwna.- powiedziałam wzruszając ramionami.
-Szczera jak zawsze.
-No co? Nie pasuje do ciebie.- powiedziałam i ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona?-spytał odsuwając się ode mnie.
-Tylko troszkę.- zaśmiałam się. -Ale... jak chcesz możesz zostać.- powiedziałam i się zarumieniłam.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się. Wsunęłam się pod kołdrę i zrobiłam miejsce obok dla Tony'ego. Chłopak położył się obok mnie i objął ramieniem. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Dobranoc.- szepnęłam.
-Dobranoc.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
~Następnego Dnia~
Obudził mnie promień słońca padający prosto na moją twarz. Chciałam nakryć głowę poduszką, ale w tym momencie poczułam, że ktos mnie trzyma. "Tony został na noc?"- pomyślałam.Nie... ta osoba inaczej pachnie...i nie ma koszulki. Otworzyłam oczy. Pisnęłam, gdy moje serce zaczęło bić szybciej. Obok mnie leżał pan Ethan. Obejmował mnie w talii, a ja przytulałam się do jego klatki piersiowej. Ethan się poruszył i otworzył oczy. Szybko uniósł się do pozycji siedzącej, a jego kołdra delikatnie opadła tak, że było widać jego włosy na...no. Szybko skryłam oczy za poduszką.
-Proszę pana! Pan jest bez majtek!- pisnęłam.
-Jezu!- krzyknął i usłyszałam jak wychodzi z łóżka. Po chwili usłyszałam trzask drzwi od szafy i nie pewnie zdjęłam rękę z oczu.Ethan stał przed łóżkiem w samych bokserkach. Serce przyśpieszyło swoje bicie, a w gardle mi zaschło.
-Co tu robisz?- spytał skrępowany.
-Em..no.. problem jest w tym, że ja nie wiem.- powiedziałam. Odkryłam kołdrę i od razu ją zakryłam. Na nogach nie miałam nic! Tylko majtki i T-shirt! Zaraz, zaraz?! T-shirt?!
-Jezu.- szepnęłam i skryłam się pod kołdrę aż po nos.
-Wiem, że masz blizny. Nie masz czego ukrywać. Ważniejsze jest to skąd się tu wzięłaś.- powiedział machnąwszy ręką.
-Em...no..ja.. nie wiem.- powiedziałam poddenerwowana. Po chwili przypomniało mi się, że kiedyś jak byłam mała to mama wspominała mi, że zdarzało mi się lunatykować.- Ach tak! Już wiem! Musiałam lunatykować.- powiedziałam.
-I wszystko jasne.- zaśmiał się.
-Dziwne było to, że znaleźliśmy się w takiej pozycji.- zaśmiałam się, a gdy Ethan wszedł pod kołdrę ponownie się zarumieniłam. Jego udo delikatnie musnęło o moje, gdy układał się w wygodniejsza pozycję.
-Nie wiem czy dziwne. Pewnie wyczuliśmy bliskość pewnej osoby.- wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Ethan założył dłonie za głowę i zamknął oczy wzdychając głośno. Jaki piękny widok. W moim umyśle zaczęły się tworzyć różne historyjki, a moje policzki przybrały jeszcze intensywniejszego koloru, gdy przyłapałam się na tym, że moja ręka pod kołdrą wędrowała do ciała Ethana. Szybko położyłam rękę na swoim udzie i odwróciłam wzrok. Zegar wskazywał godzinę 9:55.
-Ethanie....- zaczęłam.
-Cholera.- mruknęłam. Zbiegłam po schodach na dół i zajrzałam do biblioteczki w salonie. Po chwili znalazłam to co chciałam. Wyjęłam książkę "Harry Potter i Kamień Filozoficzny".
-Jest!- krzyknęłam szczęśliwa i rzuciłam się na kanapę. Do pokoju wszedł Ethan.
-A ty nie miałaś się czasami położyć?- spytał krzyżując ręce na piersi.
-Przecież leżę.- odpowiedziałam i otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Mężczyzna westchnął ciężko i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z grubym flanelowym kocem i mnie nim przykrył. -Dziękuję.- mruknęłam i wzięłam się za czytanie.
***
Poczułam jak czyjeś ręce łapią mnie w talii. Po chwili ktoś mnie niósł, a moja głowa była oparta o ramię tej osoby.
-Gdzie jestem?- mruknęłam.
-W domu.
-Kim jesteś?
-Ethan'em.- zaśmiał się.
-A czemu mnie niesiesz?- spytałam nie otwierając oczu.
-Bo usnęłam.- odpowiedział.
-Ale ja czytałam książkę...- jęknęłam.
-Spokojnie scherlocku. Zaznaczyłem ci na, której stronie skończyłaś.- powiedział.
-Mhm..- mruknęłam i wtuliłam się w ramię Ethana. Mężczyzna wziął jedną rękę i otworzył drzwi do mojej sypialni. Po chwili już leżałam w łóżku, a Ethan przykrywał mnie kołdrą.
-Dobranoc.- powiedział i ucałował mnie w czoło.
-Dobranoc.- mruknęłam i byłam zbyt zmęczona, aby zastanowić się nad jego gestem.
***
Obudziły mnie szelesty dochodzące z balkonu. Szybko otworzyłam oczy. Ale ponownie nic się nie powtórzyło. Zamknęłam oczy i przewróciłam się na drugi bok. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi od balkonu. Szybko wyskoczyłam z łóżka i powoli podeszłam do drzwi od balkonu. Odsłoniłam zasłony i odskoczyłam szybko od szyby z piskiem. Na balkonie stała postać odziana na czarno, a na głowę miał nasunięty kaptur. Do tego strasznego nastroju dodawała pogoda. na dworze było ciemno, co jakiś czas błyskało i padał deszcz. Nie wiedziałam czy mam otworzyć balkon czy nie. Nagle mężczyzna uniósł wzrok i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się promiennie i zsunął z głowy kaptur. Co za idiota! To był Tony! Otworzyłam balkon i wpuściłam chłopaka do środka.
-Ty kretynie! Zawału dostałam!- powiedziałam i uderzyłam go w klatkę.
-Auć! Umieram! Ja tu się tarzam po balkonach, a ty tak się odpłacasz?- spytał. Przytaknęłam ze śmiechem głową. Tony popchnął mnie lekko na łóżko i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać, a Tony mi zawtórował.
-Dobra cicho bądź, bo obudzimy domowników.- powiedziałam i usiadłam po turecku na łóżku.
-Wiesz, że masz śmieszny głos?- spytał uśmiechając się.
-Wiem. Bo jestem przeziębiona pacanie.- powiedziałam i uderzyłam go płaską dłonią w głowę.
-no przestań mnie bić!- powiedział.
-Nie!.- zaśmiałam się. -Co sprowadza cię w moje skromne progi?- spytałam.
-Ehm...no przyniosłem ci lekcje.- powiedział sięgając po plecak, który teraz dopiero zauważyłam.
-Poczekaj pójdę zapalić światło.-powiedziałam i wstałam z łóżka. Nagle poczułam jak o coś uderzam stopą.
-Auć!- pisnęłam. Tony się zaczął śmiać.
-Karma.- powiedział.
-Jojo.- mruknęłam i ruszyłam dalej. Zapaliłam światło i ponownie rzuciłam się na łóżko.
-Więc tak tu masz notatki, zerwałem z Eli, a tu masz ćwiczenia i prace domowe.-powiedział podając mi wszystkie kartki.
-Dobra dziekuję.- powiedziałam i schowałam rzeczy do szafki. Po chwili dotarł do mnie sens jego wypowiedzi. -Czekaj,czekaj...Co?!- krzyknęłam.
-No tak jakoś wyszło.- powiedział i podrapał się po karku.
-Potrzebujesz teraz miśka?- spytałam otwierając ramiona.
-Tak.- powiedział ze śmiechem i mnie przytulił. Poklepałam go po plecach.
-I tak zdawała mi się dziwna.- powiedziałam wzruszając ramionami.
-Szczera jak zawsze.
-No co? Nie pasuje do ciebie.- powiedziałam i ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona?-spytał odsuwając się ode mnie.
-Tylko troszkę.- zaśmiałam się. -Ale... jak chcesz możesz zostać.- powiedziałam i się zarumieniłam.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się. Wsunęłam się pod kołdrę i zrobiłam miejsce obok dla Tony'ego. Chłopak położył się obok mnie i objął ramieniem. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Dobranoc.- szepnęłam.
-Dobranoc.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
~Następnego Dnia~
Obudził mnie promień słońca padający prosto na moją twarz. Chciałam nakryć głowę poduszką, ale w tym momencie poczułam, że ktos mnie trzyma. "Tony został na noc?"- pomyślałam.Nie... ta osoba inaczej pachnie...i nie ma koszulki. Otworzyłam oczy. Pisnęłam, gdy moje serce zaczęło bić szybciej. Obok mnie leżał pan Ethan. Obejmował mnie w talii, a ja przytulałam się do jego klatki piersiowej. Ethan się poruszył i otworzył oczy. Szybko uniósł się do pozycji siedzącej, a jego kołdra delikatnie opadła tak, że było widać jego włosy na...no. Szybko skryłam oczy za poduszką.
-Proszę pana! Pan jest bez majtek!- pisnęłam.
-Jezu!- krzyknął i usłyszałam jak wychodzi z łóżka. Po chwili usłyszałam trzask drzwi od szafy i nie pewnie zdjęłam rękę z oczu.Ethan stał przed łóżkiem w samych bokserkach. Serce przyśpieszyło swoje bicie, a w gardle mi zaschło.
-Co tu robisz?- spytał skrępowany.
-Em..no.. problem jest w tym, że ja nie wiem.- powiedziałam. Odkryłam kołdrę i od razu ją zakryłam. Na nogach nie miałam nic! Tylko majtki i T-shirt! Zaraz, zaraz?! T-shirt?!
-Jezu.- szepnęłam i skryłam się pod kołdrę aż po nos.
-Wiem, że masz blizny. Nie masz czego ukrywać. Ważniejsze jest to skąd się tu wzięłaś.- powiedział machnąwszy ręką.
-Em...no..ja.. nie wiem.- powiedziałam poddenerwowana. Po chwili przypomniało mi się, że kiedyś jak byłam mała to mama wspominała mi, że zdarzało mi się lunatykować.- Ach tak! Już wiem! Musiałam lunatykować.- powiedziałam.
-I wszystko jasne.- zaśmiał się.
-Dziwne było to, że znaleźliśmy się w takiej pozycji.- zaśmiałam się, a gdy Ethan wszedł pod kołdrę ponownie się zarumieniłam. Jego udo delikatnie musnęło o moje, gdy układał się w wygodniejsza pozycję.
-Nie wiem czy dziwne. Pewnie wyczuliśmy bliskość pewnej osoby.- wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Ethan założył dłonie za głowę i zamknął oczy wzdychając głośno. Jaki piękny widok. W moim umyśle zaczęły się tworzyć różne historyjki, a moje policzki przybrały jeszcze intensywniejszego koloru, gdy przyłapałam się na tym, że moja ręka pod kołdrą wędrowała do ciała Ethana. Szybko położyłam rękę na swoim udzie i odwróciłam wzrok. Zegar wskazywał godzinę 9:55.
-Ethanie....- zaczęłam.
___________________________________________________________________________________
No, więc tak jakoś wyszedł krótszy, ale jest! :D
No, więc tak jakoś wyszedł krótszy, ale jest! :D
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)