niedziela, 19 października 2014

Katnis #22

 Ethan przez chwilę patrzył na mnie z niedowierzaniem. Zaczęłam się nerwowo bawić palcami. Po chwili usłyszałam śmiech Ethana. Trochę zbyt sztuczny.
-Dobra, dobra. A teraz na poważnie.- powiedział. Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ale ja mówię całkiem poważnie.
-Ale... to by znaczyło...że...że...- zaczął ale jakoś nie mógł dokończyć.
-Że nie jestem wcale taka niewinna?- uśmiechnęłam się z goryczą.
-Tak jakby. Ale przecież..nie wyobrażam sobie...
-Bo to nie było tak.- szepnęłam.
-To jak?- spytał.
-Ja nie mogę powiedzieć. Chciałabym. Każdego dnia te wszystkie zdarzenia niszczą mnie od środka. Ale nie mogę tego powiedzieć. Po prostu nie mogę.- pociągnęłam nosem.
-Katnis, mi możesz zaufać. Obiecuję, że nikomu nic nie powiem.- powiedział i złapał w dłonie moją dłoń.
-To nie jest kwestia zaufania czy coś w tym stylu. To chodzi o to, że to jest takie żenujące...takie ohydne.- powiedziałam. Przez cały czas unikałam jego wzroku.
-Kat wiesz, że jak powiesz to komuś to poczujesz się lepiej? Nie musisz mówić tego mi, ale komukolwiek a przyrzekam, że naprawdę będzie lepiej.- użył zdrobnienia mojego imienia. To źle wróży. Zawsze gdy ktoś używa tego zdrobnienie to się łamie. Westchnęłam ciężko.
-Zostałam...zgwałcona.- szepnęłam.
-Czekaj. Powtórz bo nie dosłyszałem. Czy ty powiedziałaś przed chwilą, że zostałaś zgwałcona?- spytał.
-Dobrze usłyszałeś.- powiedziałam.
-Ale...jak? Kto?- zaczął pytać.
-Wiesz, że jeżeli zacznę to będę musiała opowiedzieć ci całą historię.- mruknęłam.
-Mam dużo czasu.- powiedział i przybliżył się do mnie.Zaczęłam mu opowiadać wszystko od początku. Wtedy jak Bard zasztyletował Anne, jak nasza matka się wyprowadziła, jak ojciec zgwałcił mnie tamtej nocy, jak uciekłam od niego ale on później znalazł mnie na polanie. Powiedziałam mu dosłownie wszystko. Po prostu czułam, że to jest mój anioł w ludzkiej skórze. Który podniesie mnie mimo wszystko.
-Katnis..- szepnął Ethan. Jego szept był tak czuły. Załkałam cicho. Po chwili mój szloch przerodził się w otwarty płacz. Wtuliłam się mocno w mężczyznę, łapiąc mocno w pięści jego koszulkę na plecach.
-Nie wierzę, że po tym wszystkim tak dobrze się trzymasz.- stwierdził. Uśmiechnęłam się delikatnie. -Chodź.- powiedział i wstał z łóżka.
-Gdzie?- spytałam zdziwiona.
-Zabiorę cię gdzieś.- powiedzial i zszedł na dół. Poszłam do łazienki aby obmyć twarz. Spojrzałam w lustro. Zaczęłam żałować tego, że dzisiejszego ranka się pomalowałam. No nic. Obmyłam szybko twarz zimną wodą i zeszłam na dół. Ubrałam buty i narzuciłam na ramiona swoja luźna kurtkę. Wyszłam przed dom. Na motorze siedział Ethan. I od razu przypomniał mi się dzisiejszy ranek... wtedy, gdy żyłam w słodkiej nieświadomości tego wszystkiego.  Podeszłam do niego wolnym krokiem i odebrałam kask. Nałożyłam go na głowę i usiadłam na Ethanem. Objęłam go mocno w pasie i położyłam głowę na jego plecach. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwile zapomnieć o wszystkim. Przez chwilę poczuć zapach Ethana i rozmyślać z czym kojarzy mi się ten zapach. To pewnie jego żel pod prysznic i sam zapach Ethanowy. Wspaniałe połączenie.
                                                                         ***
-Jesteśmy na miejscu.- powiedział mężczyzna. Puściłam go i zeszłam z motoru. Spojrzałam na miejsce gdzie mnie przywiózł. Byliśmy na jakimś pustkowiu. Przede mną było ogrodzenie zarośnięte trawą. Za ogrodzeniem były ruiny jakiegoś mieszkania i wielkie drzewo. Drzewo nadawało się do zbudowania jakiegoś domku czy coś w ten deseń. Nagle przed oczami stanął mi pewien obraz. Ja, Ethan i Kate. Właśnie na tym drzewie.
-Ethan... czy to jest to co myślę?- spytałam wpatrzona w drzewo.
-Tak. To tu właśnie kiedyś mieszkałem z Kate.- usłyszałam jego głos tuż za sobą. Podeszłam do furtki i otworzyłam drzwi. Weszłam na podwórko.  Podeszłam do drzewa. Zauważyłam kawałki drewna przyszpilone jednym gwoździem do drzewa. Przejechałam po nich palcami. Pamiętam jak razem z Kate, Ethanem i ich rodzicami trudziliśmy się, żeby to zrobić. A wtedy mój tata... nie. Wtedy ten człowiek przyniósł nam koc i ciasteczka a my weszliśmy na drzewo i tam się bawiliśmy. Położyłam jedną nogę na drewnie i złapałam się najbliższej gałęzi. Podciągnęłam się i drugą nogę położyłam na kawałku wyżej. I tak cały czas aż nie doszłam do swojego miejsca. Oparłam się o gałąź i wygodnie usiadłam na drugiej. Po chwili na górę wszedł Ethan i usiadł naprzeciwko mnie.
-Pamiętam jak się tu bawiliśmy.- powiedziałam. Westchnęłam. Poczułam jesienny zapach.
-Tak. Też to pamiętam.- powiedział podciągając jedną nogą do siebie a druga miał rozpostartą przed sobą. Uśmiechnęłam się. Obejrzałam się w prawo. Obok mnie na gałęzi było serduszko. W nim było napisane "Ethan+Kat" dziecięcym pismem Kate. Moje policzki zrobiły się różowe. Gdy Ethan zorientował się na co się patrze, zaśmiał się cicho.
-Tak. Pamiętam jak Kate to rysowała. Wkurzyliśmy się wtedy nieźle na nią i nie odzywaliśmy się do niej przez tydzień.- zaśmiał się. Zawtórowałam mu. Również to pamiętam.
-A ja pamiętam jak kiedyś ty wchodziłeś i chciałeś się popisać więc stanąłeś na jednej z gałęzi bez trzymanki, a ona pod tobą pękła. Na wskutek tego miałeś złamaną rękę, a my zakaz na wchodzenie na to drzewo.
-Ah...Ale ja wcale nie chciałem się popisać! ja po prostu pokazywałem wam swoje uzdolnienia kaskaderskie!- zaśmiał się głośno.
-Tak, tak. I jeszcze specjalnie wybrałeś taką gałąź, aby pod tobą pękła.- powiedziałem.
-No właśnie tak było!- zapewnił gorąco. Uśmiechnęłam się. nagle przypomniałam sobie pewną zabawę.
-A pamiętasz jak bawiliśmy się w zamek? Byłam księżniczką, a ty księciem. Zawsze musiałeś mnie radować bo Kate, która była smokiem mnie porywała.- powiedziałam i ułożyłam się w taką pozę jak Ethan.
-Też to pamiętam! A potem zawsze Kate mówiła "daj buzi Kat, daj buzi Kat!"- krzyknął.
-Tak. A teraz jesteś moim nauczycielem. Ciekawie to się potoczyło.- zachichotałam.
-No wiesz, możesz chwalić się koleżankom, że całowałaś się ze swoim jakże przystojnym nauczycielem.- powiedział i puścił do mnie oczko. Mimo woli, moje policzki zrobiły się czerwone.
-Po pierwsze, nie przesadzaj z tym przystojnym. Po drugie, to było tylko cmoknięcie, więc tak tego nie wyolbrzymiaj.- oznajmiłam.
-Dobra, dobra.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy wdychając świeże, jesienne powietrze. Liście obok mnie wirowały na wietrze i opadały delikatnie, i z gracją na ziemię.
-Dziękuję.- powiedziałam. Ethan spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Za co?- spytał.
-Za to, że mnie tutaj zabrałeś. Że pozwoliłeś powspominać. A przede wszystkim, że dzięki tobie zapomniałam o tych wszystkich złych sytuacjach.- szepnęłam patrząc prosto w jego brązowe oczy.
-Nie ma za co. Zrobiłem to z wielką przyjemnością.- uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
-Jest za co.
-Nie. Nie ma. I się ze mną nie kłóć. A teraz chodź. Pojedziemy już do domu. Chłodno się robi.- powiedział. Wstał z gałęzi a potem znowu na niej przykucnął. Złapał się rękoma, i oplótł ją mocno. Puścił nogi i spadł.
-Ethan!- krzyknęłam przerażona zrywając się z gałęzi.
-Spokojnie.Trzymam się!- usłyszałam jego przytłumiony głos. Po chwili usłyszałam jak spada na ziemię i trzask suchych patyków. Odetchnęłam z ulgą. Chciałam się odwrócić i zejść, ale nagle się zachwiałam. Zaczęłam wymachiwać rękoma, ale to nic nie dało, gdy po chwili moja noga ześlizgnęła się z gałęzi. Myślałam, że spadnę i się połamie, więc jakie było moje zdziwienie, gdy moje ciało nie zderzyło się z twardą ziemią usłaną liśćmi. Odsłoniłam oczy, które zakryłam rękoma w czasie tak, krótkiego lotu. Spojrzałam na mojego wybawcę (którym rzec jasna był Ethan, bo kto inny? Duch?). Mężczyzna uśmiechał się do mnie.
-Oj dziewczyno uważaj. Jesteś zbyt energiczna.- zaśmiał się i puścił mnie na ziemię.
-Ja? Zbyt energiczna? Chyba zbyt nieuważna. No i co więcej mówić. Pierdoła ze mnie.-powiedziałam wzruszając ramionami i ruszyłam w stronę motoru. Usiadłam na niego i zaczekałam na Ethana.
                                                                                  ***
-Chcesz herbatę czy coś?- spytał Ethan zamykając drzwi wejściowe.
-Nie. Pójdę spać. Zmęczona jestem a po za tym jutro szkoła.- powiedziałam.
-No dobrze. Ale pamiętaj, że na jutro masz do napisania wypracowanie.- powiedział kierując się do salonu.
-Wypracowanie?!  Ah tak. Z angielskiego. No cóż. To nie pójdę spać. Ale w razie czego gdybym usnęła to dobranoc.- powiedziałam.
-Dobranoc.- pocałował mnie w policzek. Zdjęłam buty i kurtkę i poszłam do swojego pokoju gdzie zabrałam się za odrabianie zaległości. 

5 komentarzy:

  1. Myślałam że się pocałują :C Ale i tak jest suuuper :D Ethan pocałuj ją! Albo róbcie eghem! I będą małe Ethanki! xD MUU MUUU CZEKAM NA ROZDZIAŁ VILL (tak wiem, ze mnie nienawidzisz za Vill :p)
    Nie chce mi się logować:x Invi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pocałują się :D Muszisz poczekać na seksu seksu i cału cału xD Muuuu muuu nienawidzę Cię! ;p Nie Vill :c

      Usuń
  2. Kolejny boski rozdział popieram osobę wyżej, też chcę żeby się pocałowali! :* Boskie to i czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah wszyscy chcą, żeby się całowali :D Na całowanie jeszcze przyjdzie czas! :)) Dziękuję ♥

      Usuń
  3. Czyli będą małe Ethanki ? :D / Dosia :3

    OdpowiedzUsuń