poniedziałek, 27 października 2014

Katnis #24

W piżamie zeszłam na dół na kuchni. Zegar ścienny wskazywał, że jest godzina 6:20. Czyli mam jeszcze trochę czasu zanim będę musiała pójść do szkoły. Weszłam do kuchni przecierając oczy. Obudziłam się tak wcześnie, ponieważ miałam strasznie dziwny sen. Mianowicie: byłam w domu. Ale to był inny dom. Nie ten, w którym się teraz znajdowałam. Ale rzecz biorąc. Siedziałam na łóżku a na kolanach trzymałam dziecko. prawdopodobnie był to chłopczyk. Ubrany był w ładne niebieskie śpioszki. No i najdziwniejsze było to, że nagle do mieszkania wszedł Ethan i całując mnie w policzek spytał "Jak czuje się nasz mały Elliot?". Nasz! NASZ. Rozumiecie? No a ja w śnie odpowiedziałam "Dobrze kochanie, ale trochę tęsknił za tatusiem" i uśmiechnęłam się do niego namiętnie. No i Ethan się właśnie nade mną nachylał a ja się obudziłam. No i jaki jest sens tego snu? A no właśnie. Mam dwie opcje. Po pierwsze, to dziecko było dzieckiem Ethana z jakiegoś związku, a ja związałam się później z nim i opiekowałam się jego dzieckiem (co jest dosć dziwne ale nie kwestionujmy mojego umysłu) albo to było po prostu nienarodzone dziecko, a późniejszych czasach związałam się z Ethanem i on został jego ojcem. No teoretycznie rzecz biorąc jest jeszcze taka opcja, że związałam się z Ethanem i to jest nasze dziecko, z naszego związku, ale tu pytanie co się stało z teraźniejszym dzieckiem? Więc mimo iż myślałam nad tym to nie mogłam nic racjonalnego wymyślić.
-To był po prostu sen i nie ma co wymyślać. Sny to wyobrażenia życia jakiego chcielibyśmy mieć... aczkolwiek nie zawsze.- powiedziałam sama do siebie i po chwili zdałam sobie sprawę, że wymówiłam te słowa "Sny to wyobrażenia życia jakiego chcielibyśmy prowadzić". To by znaczyło, że ja chcę mieć dziecko z Ethanem. Otwartą dłonią w geście zażenowania pacnęłam się w czoło. Stałam jeszcze chwilę na środku kuchni i zastanawiałam się po co tu w ogóle przyszłam. Po chwili sobie przypomniałam. Chciałam zrobić kawę dla Ethana i herbatę dla siebie. Może jeszcze jakieś śniadanko. Dobra. Dłużej już nie rozmyślałam nad tym głupim snem (bo bym popadła w paranoję) i podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i wzrokiem zaczęłam szukać puszki z kawa i pudełka z różnymi gatunkami herbaty. Zauważyłam to na najwyżej półce w szafce. Czemu Ethan to tam położył? To, że on jest wysoki nie znaczy, że ja tam sięgam! No cóż.. Podjęłam się wyzwania i zaczęłam sięgać do puszki. Stanęłam na palcach i koniuszkami palców dotknęłam zimnego metalu. Ale to na nic się nie zdało tylko na złość popchnęłam to jeszcze głębiej. Nie mogłam tej puszki objąć ani nic.
-Cholera!- zaklęłam.
-Poczekaj. Pomogę ci.- usłyszałam głos Ethana tuż przy swoim uchu. Przerażona podskoczyłam. Skąd on się tu wziął?!
-Nie straż mnie.- powiedziałam. Ethan zaśmiał się cicho i stanął za mną. Uniósł się na palcach a jego tors ściśle, przylegał do moich pleców. Jego ręka sięgnęła nad moim ramieniem i dosięgnęła puszki. Wziął ją i położył na blacie a następnie  tak samo zrobił z pudełkiem.
-Proszę.- powiedział a jego ciepły oddech owiał moją gołą szyję. Odsunął się ode mnie i stanął obok. Odwróciłam się do niego i wypuściłam z płuc powietrze gdy zorientowałam się, że je tam przetrzymuję.
-Dziękuję.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dlaczego nie śpisz? Jeszcze nawet siódmej nie ma.- zmarszczył brwi.
-Eh.. nie mogę spać bo męczą mnie dziwne sny.- westchnęłam wyjmując z szafki na szklanki dwa kubki.
-Czy też tam jestem i całuję cię i wyznaję ci miłość?- spytał uwodzicielskim głosem. Zamarłam w ręka wysuniętą do góry po cukier. Odwróciłam głowę w jego stronę.
-Co ty powiedziałeś?- spytałam. Mężczyzna się zaśmiał.
-To co słyszałaś.- powiedział i puścił do mnie oczko. Albo go coś opętało albo się czegoś nawdychał! Ethan się tak nie zachowuje!
-Skąd wiesz?- spytałam zdziwiona.
-Powiedziałaś mi to wczoraj. Jak cię kładłem spać. Wyznałaś to.- powiedział z szerokim uśmiechem.
-Śniło mi się to tylko dlatego, że dużo czasu spędzam z tobą.- burknęłam a moje policzki przybrały różowy kolor. Ethan się zaśmiał i odwrócił. Ruszył w stronę schodów na górę. Wszedł na pierwszy stopień i przystanął. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Masz bardzo zgrabne nogi.- powiedział i już po chwili uchylał się przed lecącą w jego stronę książką. Zaśmiał się głośno i pobiegł do góry.
-Ty idioto! Zobaczysz jeszcze coś ci zrobię!- krzyknęłam. Odwróciłam się do kuchenki zaciskając dłonie w pięści. Nalałam wodę do czajnika i położyłam go na rozpalony ogień. Odsunęłam krzesło od stołu i usiadłam na nie. Oparłam się łokciami o stół a twarz położyłam na koszyczek z dłoni. Zaczęłam myśleć co mogłabym zrobić Ethanowi. Przekląć go Avadą? Nie. Nie mogę używać magii poza Hogwartem. A może narysować mu runę? Przecież przyziemni od tego giną. Ale nie. Mama nie chciała kupić mi steli. A może... bardziej ludzki sposób? Tylko co? Z rozmyśleń wyrwał mnie gwizd czajnika. Wstałam z krzesła i wyłączyłam gaz. Złapałam czajnik za czarna rączkę i zalałam kawę i herbatę. Z kubków unosił się biały obłok układający się w różne kształty. Odłożyłam czajnik i poszłam do góry. Weszłam do pokoju i spod łóżka wyjęłam swoją walizkę.
-Muszę to dzisiaj poukładać.- westchnęłam. Wyjęłam ubrania na dziś i położyłam je na łóżku. Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju Ethana.
-Wiesz co? Nie wiem co mogę ci zrobić ale kiedyś ci coś zrobię. Jeszcze się nad tym zastanowię.- powiedziałam i dopiero po chwili zorientowałam się, że mówię sama do siebie. Ethana nie było w pokoju. Na rozwalonym łóżku leżały czarne dżinsy, biała koszula i czarny krawat. Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Światło było w mniej zapalone ale drzwi nie były zakluczane. Nie było też słychać prysznica. Więc Ethan nie musiał tam robić nic ważnego czego nie mogłabym zobaczyć. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Moje ciało otuliła ciepła para, która jak najszybciej chciała się wydostać z zamkniętego pomieszczenia. Przeszukałam wzorkiem łazienkę i zauważyłam Ethana przy umywalce. Gdy na niego spojrzałam zaparło mi dech w piersiach. Stał jedną ręką oparty o umywalkę a drugą ręką jechał maszynka pod swoją brodą. Głowę miał uniesioną a z jego ciemnych włosach kapały kropelki wody, które upadały na plecach i po plecach wytyczoną ścieżką płynęły aż wpadały za szary ręcznik, który był luźno obwiązany na jego biodrach. Gdy tak się przyjrzeć był za luźno przywiązany i było widać jego włosy na...no wiecie. Odwróciłam wzrok i odchrząknęłam. Ethan uniósł wzrok i zobaczył mnie w lustrze. Uśmiechnął się i odwrócił do mnie przodem opierając się plecami o umywalkę i zaciskając na niej dłonie.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że też chciałabym z łazienki.- powiedziałam unosząc jedną brew.
-Och nie ma sprawy. Zaraz wychodzę nie przejmuj się.- powiedział i znów odwrócił się do umywalki powracając do poprzedniej czynności. Nagle przyszło mi do głowy jak mogę się na nim zemścić. Uśmiechnęłam się i szybko podbiegłam do Ethana. Za nim zdążył się zorientować złapałam za jeden z końców ręcznika tak, że on upadł na ziemię. Mój wzrok był zwrócony na jego kostki specjalnie żeby nie spojrzeć się w miejsce, w które nie powinnam. Ze śmiechem wybiegłam z łazienki i pobiegłam szybko do kuchni.
-Kat! Ja cię zabiję!- usłyszałam głos Ethana.
-Dopisać cię do listy? Okej! Ale jest przed tobą parę osób, więc będziesz musiał sobie poczekać! krzyknęłam ze śmiechem. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi lekko się przeraziłam. Ale cóż. Pewnie nie usłyszał. Podeszłam do blatu i zaczęłam słodzić swoją herbatę. Jedna łyżeczka, druga... już miałam nasypywać trzecią gdy poczułam silne dłonie na swoich biodrach. Łyżeczka z cukrem spadła mi na podłogę. Zaczęłam piszczeć gdy ktoś przerzucił mnie przez ramię.
-Ethan! Puść mnie!- krzyknęłam.
-Niehe!- powiedział jak typowa nastolatka.
-Ale już masz mnie puścić!
-A jaką będę miał z tego korzyść?- spytał. W myślach zaczęłam szukać co mogłabym mu za to zaoferować.  -No właśnie. Nic.- zaśmiał się i wszedł na schody. Zaczęłam go bić w jego umięśnione plecy.
-No puść mnie!- pisnęłam zmęczona biciem go.
-Nie.- odpowiedział. Znów chciałam zdjąć mu ręcznik ale teraz zauważyłam, że ma na sobie czarne dżinsy.
-Cholera.- szepnęłam.
-Co? Nie mam ręcznika?- zaśmiał się. Zaczęłam machać stopami. Po chwili poczułam, że w coś uderzyłam.
-W co dostałeś? Powiedz, że w nos! Powiedz, że w nos!.- powiedziałam z nadzieją.
-Nie. W usta. I nie wymachuj tak tymi nogami bo cię ugryzę.- powiedział. No zrobiłam sobie nic z jego groźby i dalej machałam stopami. Po chwili poczułam jak jego zęby zatapiają się w skórze mojej łydki.
-Auć?- pisnęłam przerażona.
-A ostrzegałem.- powiedział i skierował się do łazienki. Usłyszałam jak skądś leci woda. Spróbowałam jakoś się odwrócić i spojrzeć skąd leci woda ale nie udało mi się to.  Po chwili Ethan położył mnie na ziemię a ja poczułam na swoim ciele zimny strumień wody. Po raz kolejny w tym dniu zaczęłam piszczeć (kiedyś sobie gardło zedrę)
-Ty kretynie!- krzyknęłam zamykając oczy aby uchronić je przed wodą.  Ethan stał ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej i śmiał się.
-A widzisz? Zemsta.- zaśmiał się i nachylił aby zakręcić kurek ale to był jego błąd. Pociągnęłam go za rękę przez co teraz sam stał pod strumieniem wody. Zamknął oczy i pod wpływem lodowatej wody otworzył usta. Zaczęłam śmiać się z jego reakcji. Zakręciłam kurek.
- A widzisz? Ze mną nie wygrasz.- powiedziałam i wyszłam robiąc za sobą mokre ślady. Ethan wyszedł za mną.Odwróciłam się do niego i skrzyżowałam ręce na piersi. Ethan patrzył na mnie z leniwym uśmiechem. Spojrzałam na niego zdziwiona marszcząc brwi. Spojrzałam do lustra i zorientowałam się o co  mu chodzi. Moje ubranie były mokre a koszulka opięła moje ciało, przez co uwydatniła wszystkie moje krągłości. Szybko odkleiłam koszulkę od swojego ciała. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju. Pierwsze co to spojrzałam na zegarek. 7:45.
-Cholera! Ethan! Jest siódma!- krzyknęłam
-Co?!- spytal zdziwiony wpadając do mojego pokoju z ręcznikiem przewieszonym na szyi.
-A to! Lepiej się przebieraj!- krzyknęłam i zdjęłam spodenki pod , którymi miałam bieliznę. Ethan wyszedł a ja zaczęłam się szybko ubierać. Ubrałam czarne legginsy i beżowy sweterek dosięgający ud. Włosy zostawiłam w spokoju. Delikatny makijaż i po sprawie. Szybko spakowałam książki i gotowa wybiegłam z pokoju. Zeszłam na dół i poszłam w stronę korytarza. Nałożyłam na stopy znoszone trampki i narzuciłam na ramiona kurtkę. Na ramię założyłam torbę. Poszłam do kuchni i wzięłam szybkiego łyka swojej herbaty. Ethan dopiero zapinał swoją koszulę.
-Pośpiesz się.- pogoniłam go.
-Łatwo ci mówić.- wytknął mi język zbiegając ze schodów.
-Tak. Łatwo. Bo teoretycznie to ja powinnam się dłużej szykować a jak widać się na odwrót.- powiedziałam i ponownie wzięłam łyka herbaty.
-Dobra dobra.- powiedział i zaczął wiązać krawat.- Cholera!- zaklął gdy mu to nie wychodziło. Z westchnieniem podeszłam do niego i sprawnie zawiązałam jego krawat.
-Nie ma za co.- uprzedziłam go. Ethan się odwrócił i poszedł na korytarz ubrać buty. Co dziwne, mimo chłodów, nie widziałam go jeszcze w kurtce. Wrócił do kuchni i wziął łyka swojej kawy po czym rzucił kubek do zlewu z zawartością. Zaczęłam patrzeć na niego przez przymknięte oczy.
-No co?- spytał zdziwiony marszcząc brwi.
-To, że wylałeś tak pyszną kawę jaką ci zrobiłam!.- krzyknęłam zła.
-Oj nie marudź tylko chodź.- powiedział. Zaczęłam go przedrzeźniać ale w końcu poszłam za nim. Ethan poszedł do garażu a ja zakluczyłam mieszkanie. Po chwili usłyszałam warkot silnika i Ethan wyjechał swoim czarnym autem. Pobiegłam na stronę pasażera i wsiadłam do auta.
-Zapnij pas.- powiedział.
-Chyba wiem co mam robić.- warknęłam i zapięłam pas. Ethan przycisnął pedał gazu a mnie wbiło w fotel.
-Może trochę byś zwolnił?- zasugerowałam.
-Nie. Śpieszę się.- powiedział nie zważając na moje prośby. Nigdy nie lubiłam szybkiej jazdy. No chyba, że na motorze. Ale nie w aucie. Mocno wczepiłam paznokcie w rękę Ethana, która spoczywała na sprzęgle. Mężczyzna spojrzał na mnie.
-Przepraszam.- mruknęłam i zabrałam rękę, aby kolejnie wbić ją w fotel.
                                                                            ***
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta. Ethan po chwili zrobił to samo.
-Ethan nie uważasz, że to będzie dziwne iż razem się spóźniliśmy i akurat w tym samym momencie przyszliśmy na lekcję?- zamrszczyłam brwi.
-Akurat w tej chwili mnie to nie obchodzi. Ja nie chcę mieć później problemów.- powiedział. Nigdy nie słyszałam u niego takiego tonu jakim zwracał się do mnie teraz, więc siedziałam cicho. Zaczęłam szarpać się z zamkiem torby, gdy ten nie chciał się zamknąć.
-Na Boga Katnis! Pośpiesz się!- krzyknął i złapał mnie za nadgarstek. Zaczął ciągnąć mnie w stronę szkoły. Aby dogonić mu kroku musiałam biec. Weszliśmy do szkoły a nasze kroki roznosiły się echem po całym budynku. Wbiegliśmy an schody i weszliśmy na piętro, a następnie ruszyliśmy do sali 134. Ethan otworzył drzwi i wszedł do środka nadal trzymając mój nadgarstek w uścisku.
-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie. Katnis siadaj.- powiedzial odsuwając krzesło.
-Ale panie Ethanie...- szepnęłam poruszając dłonią.
-Ach tak. przepraszam.- powiedział i uwolnił mój nadgarstek. Szybko poszłam na swoje miejsce obok Lucy.
-Katnis.- pisnęła zarzucając mi ramiona na szyję. Uśmiechnęłam się do niej i wypakowałam iórnik.
-Powiedz mi.. co teraz mamy, Angielski czy godzinę wychowawczą?- spytałam.
-GW.- powiedziała w skrócie.
-Ok, dzięki.- szepnęłam i usiadłam prosto. Pan Ethan ogarnął swoje sprawy i odwrócił się do nas. Usiadł na krańcu biurka tak, że jedna jego noga była wyprostowana na ziemi, a druga zgięta w kolanie. Niby siedział niby nie Trudno wyjaśnić. Splótł palce i położył dłonie na kolano.
-Więc o czym chcielibyście porozmawiać?- spytał.
-Prosze pana bo razem z Jonathanem i Danielem wymyśliliśmy aby zrobić bal przebierańców.- odezwał się Bob.
-Okej, mów dalej.- powiedział Ethan.
-No i chcielibyśmy to zrobić tylko dla naszej klasy i z panem, panie Devine. Wiadomo trochę alkoholu, bo większość z nas już jest pełnoletnia.- powiedział. Ethan się zaśmiał.
-No dobra. Powiedzmy, że się zgadzam. A kiedy macie plan to zrobić?
-Chcieliśmy w piątek w tym tygodniu.
-Dobra. Pogadam z dyrektorem czy będzie miał wolną salę gimnastyczną w tym czasie. A kto będzie za to odpowiedzialny?
-No więc ja, Daniel i Jonathan wszystko załatwimy. Pan się nie musi o co martwić tylko dobrze by było gdyby pan nas krył z tym alkoholem.- uśmiechnął się Bob.
-No nie jestem pewien co do tego...
-Prosimyy..-zaczęła błagać cała klasa.
-No dobra. Mogę się zgodzić. Ale bez żadnych bójek i nikt nie ma się "nawalić jak świnia".- powiedział kreśląc cudzysłów w powietrzu. Klasa się zaśmiała.
-Się rozumie.- powiedział Jonathan.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- szepnęłam do Lucy.
-Dlaczego?- spytała marszcząc brwi.
-Alkohol plus nasza klasa? To się źle skończy. No chyba, że rzeczywiście będą pili z umiarem. Ale jestem zaskoczona, że Devine się na to zgodził.- powiedziałam.
-No wiesz myślę, że  pan Ethan też lubi czasami pobalować.- zaśmiała się. Zaczęłam śmiać się razem z nią.
-Być może.- zachichotałam i odruchowo podwinęłam rękawy.Lucy oszołomionym wzrokiem spojrzała na moje ręce. Dopiero po chwili zrozumiałam swój gest. Szybko obciągnęłam rękawy. 
-Co to jest> Czy ty się tniesz?- spytała.
-No co ty.- zaśmiałam się. Zbyt sztucznie.
-Katnis mnie nie okłamiesz.- warknęła.
-Lucy. Ja. Się. Nie. Tne.- wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Nie? To wtedy może są zadrapania po kocie.- prychnęła.
-Lucy przestań.- westchnęłam odwracając się. Lu mocno złapał mnie za rękaw sweterka i podciągnęła do góry.
-Lucy!- pisnęłam.
-I co>! Mówiłam, że się tniesz!- krzyknęła.
-Przestań!
-Dziewczyny! Co wy się tam kłócicie?- spytał Ethan.
-My się nie kłócimy. my po prostu prowadzimy pełną emocji konwersacje.- powiedziałam.
-Katnis! Czemu się tniesz?- wróciła Lucy do tematu.
-Ja się nie tnę!
-Tniesz! Widziałam!
-Masz zwidy!
-Kłamiesz! Jesteś tchórzem i po prostu boisz się otaczającego cię świata i dlatego to robisz!- krzyknęła. Rozejrzałam się po klasie. Wszyscy się na nas patrzyli. Do oczu naszły mi łzy.
- Nie jestem tchórzem. Gdyby zmarła ci przyjaciółka, twój bart zasztyletowałby twoja siostrę, matka odeszła, a ojciec zgwałcił i dowiedziałabyś się, że jesteś z nim w ciąży nie zrobiłabyś tego? Codziennie byś chodziła uśmiechnięta jakby nigdy nic się nie stało? Naprawdę? Bo coś w to nie wierzę. Spróbuj teraz nazwać mnie tchórzem.- szepnęłam. Szybko spakowałam piórnik i ocierając łzy wybiegłam z sali. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do góry do łazienki dla dziewczyn. Weszłam do kabiny i usiadłam pod ścianą. Na korytarzu usłyszałam trzaśnięcie. Pewnie ktoś wyszedł z sali i gdzieś teraz idzie. Usłyszałam kroki, które kierowały się w stronę łazienki. Zatrzymałam powietrze w płucach i nasłuchiwałam. Ktoś wszedł do łazienki.
-Katnis.. jesteś tu?- spytał swoim ciepłym głosem Ethan. Wypuściłam powietrze a z mojego gardła wyrwał się szloch. Ethan otworzył drzwi i wszedł do środka. Spojrzałam na niego. Mężczyzna kucnął obok mnie i skrzyżował dłonie.
-Czemu tu jesteś?- spytał.
-Bo mogę.- odpowiedziałam.
-To nie odpowiedź. Powiedz mi dlaczego wybiegłaś z klasy.
-Bo Lucy nazwała mnie tchórzem.- szepnęłam.
-I czemu wybiegłaś z klasy? Przecież doskonale wiesz, że to nieprawda, więc nie powinnaś się tym przejmować.- powiedział i usiadł obok mnie.
-A może ja jestem tchórzem Ethan? Uciekłam od ojca, ponieważ bałam się go. Cięłam się bo myślała, że to pomoże..- powiedziałam.
-Nie mów tego. To nie jest tchórzostwo. To jest instynkt obrony własnego życia. Pomyśl. Co by się stało gdybyś została z ojcem? A cięcie.. Co prawda nie polecam cięcia, ale może ci to pomogło? Na pewno nie jesteś tchórzem. ja to wiem i ty to wiesz. Cały czas się dziwię, że tak dobrze się trzymasz. I złamało cię to jedno słowo?
-Tak. Bo usłyszałam to z ust osoby, której ufam.- powiedziałam i uniosłam na niego wzrok. Mężczyzna westchnął.
-Może Lucy nie chciała wcale tego powiedzieć? Może miała takie zdanie na temat osób, które się tną i tak odruchowo...- powiedział i objął mnie ramieniem.
-Ethan ja nie chce być tchórzem. Nie chcę się ciąć. Ja chcę być po prostu szczęśliwa.- załkałam przytulając się do niego.
-I będziesz. Obiecuję.- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy....

7 komentarzy:

  1. Ejjjj ona przezemnie nie ma płakać! :C Rozdział suuper :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju boski rozdział *-* Chyba najlepszy ze wszystkich *-* Czekam na kolejne ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie, boskie, boskie i jeszcze raz boskie.! <3 Oliwia pisz dalej ! *.* Ja czekam !

    OdpowiedzUsuń