piątek, 5 grudnia 2014

Katnis #27

Przełknęłam głośno ślinę a William cały czas głupio się usmiechał. Nagle jedną rękę oplótł wokół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Aby utrzymać równowagę, podparłam się dłońmi o jego klatke piersiową. Jeżeli już o tym mówimy to całkiem dobrze umięśnioną. William nachylił się do mnie.
-No nie cykaj. To tylko jeden pocałunek.- szepnął do mojego ucha, a jego ciepły oddech owiał moją szyję. Odsunął się i spojrzał na mnie. Przytaknęłam głową na znak, że się zgadzam.
-Nie będzie bolało. Obiecam.- zaśmiał się. Nachylił się i włożył rękę pod moje włosy. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się delikatnie. Przymknęłam powieki i czekałam aż jego usta zetkną się z moimi. "No zrób to"- powtarzałam sobie ciągle w myślach. Nagle poczułam jak jego delikatne wargi stykają się z moimi. Ale zaledwie tylko stykają. Ale tak delikatnie, że aż denerwująco. Znacie takie uczucie, gdy się czegoś boicie, a jak już to poczujecie to chcecie więcej i mocniej? Tak się właśnie wtedy czułam. Chciałam, żeby pocałował mnie mocniej. Zatracił się w pocałunku, ale on jedynie dotknął wargami moich warg. nagle poczułam jak jego palce zaciskają się na moim biodrze i przycisnął mnie do siebie. Stanęłam na palcach i zarzuciłam ręce na jego szyję. Chłopak językiem rozszerzył moje wargi i wślizgnął do środka. Oddałam pocałunek z dziwną przyjemnością, której długo nie czułam. William smakował alkoholem i...jagodami. Tak. Jagodami. Kocham jagody co sprawiło, że pocałunek był jeszcze przyjemniejszy. William odsunął się ode mnie, ale nadal trzymał mój pod brudek. Uśmiechnął się i odwrócił. Oddychając płytko zrobiłam to samo i napotkałam spojrzenie Lu. Dziewczyna uśmiechała się do mnie szeroko. Uśmiechnęłam się delikatnie i spłonęłam rumieńcem. Wszyscy zaczęli tańczyć, a William poszedł na stanowiska DJ.
-I jak było?- zapiszczała mi do ucha Lucy.
-Normalnie.- wzruszyłam ramionami.
-Właśnie widziałam.- zaczęłam się śmiać.
-Zazdrościsz.
-Ja? Ja mam Jamie'go.- powiedziała uśmiechając się szeroko i pociągnęła ze swojego kubeczka. Poczułam alkohol. Otworzyłam szeroko oczy.
-Ty pijesz?- spytałam.
-Nie. No może troszeczkę.- powiedziała pokazując palcami.
-Taaa, jasne.- mruknęłam.
-Chodź się bawić! W końcu po to tu jesteśmy!- krzyknęła i zaciągnęła mnie na parkiet. Zaczęła ruszać się w rytm muzyki raz po raz pociągając z kubka. Stałam tak przed nią i nie wiedziałam jak mam zacząć tańczyć. Byłam wstydliwa, a do tego nie potrafiłam tańczyć. Nagle w głośnikach usłyszałam piosenkę Meghan Trainror "All About That Base", która ostatnio była hitem. Lucy zaczęła piszczeć z ekscytacji i zaczęła jeszcze żywiej się ruszać.
-Katnis, Katnis zatańcz ze mną!- krzyczała. -Patrz! Wiem co zrobimy! Pamiętasz może jak tańczyła kiedyś Annabeth z Dianą? Te z tego sławnego zespołu? Wiesz take tancerki? One robiły cos takiego śmiesznego! Ale nie! My to zrobimy lepiej!- piszczała, a ja nie mogłam nadążyć o czym ona do mnie mówi.
-Nie rozumiem cię.- powiedziała. Dziewczyna warknęła z irytacji i pokazała mi ruch. -O! Dobra już wiem!- teraz już zrozumiałam o co jej chodzi.
-Dobra! To chodź!- zaśmiała się i odwróciła się do mnie plecami. Styknęłam się z nią plecami i obydwie wyciągając ręce przed siebie i zjechałyśmy aż do podłogi a następnie podskoczyłyśmy w górę z dzikim okrzykiem.
-To była niezłe!- ucieszyła się Lucy.
-Tak.- zaśmiałam się i razem  z nią zaczęłam tańczyć.

Przetańczyłyśmy razem chyba z sześć piosenek, a mnie już zaczynały boleć stopy. Nagle zobaczyłam jak William idzie w naszą stronę. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Co się tak szczerzysz?- spytała Lucy. Była już lekko podpita. Było słychać po jej głosie i zachowaniu.
-William idzie.- odpowiedziałam. Chłopak podszedł do nas.
-Czy moge porwać n Katnis?- spytał.
-A bierz ją sobie! Ale potem ją oddaj.- powiedziała machnąwszy ręką i odeszła. William objął mnie w talii i przycisnął do siebie. Zachichotałam. William położył głowę na moim ramieniu i zaczął zaciągać się moim zapachem. Uśmiechnęłam się sama do siebie przymykając oczy. Chłopak zaczął kołysać się w rytm muzyki.
-Nie zdążyłem spytać.- szepnął , a po moim ciele przeszły ciarki od jego ciepłego oddechu. -Jak masz na imię?
-Katnis.- odpowiedziałam zarzucając mu ręce na szyję. Chłopak był pochylony i nosem trącał moją szyję. Zaśmiałam się. William odsunął się z szerokim uśmiechem.
-Co cię cieszy?- spytał.
-Łaskotałeś mnie.- wytłumaczyłam.
-Ach tak?- spytał unosząc jedną brew i przybliżając się do mnie. To źle świadczy.
-Co chcesz zrobić?- spytałam marszcząc brwi.
-To!- krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Ze śmiechem zaczęłam wyrywać się z jego ramion.
-Przestań!- pisnęłam.
-No dobra.- powiedział i zabrał swoje dłonie.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się szeroko.
                                                                           ***
Z dobre 30 minut siedziałam już na ławce. Głowę miałam odchyloną i oparta o ścianę i zamknięte oczy. Nogi miałam wysunięte przed siebie i skrzyżowane w kostkach. Nagle usłyszałam jakieś chrząkniecie. Otworzyłam oczy i uniosłam wzrok. Zobaczyłam nad sobą zarys jakieś postaci. W sali było strasznie ciemno, więc nie byłam w stanie ujrzeć dokładnie kto to. Osoba wyciągnęła do mnie rękę. Widocznie chciała zatańczyć. Więc to pewnie mężczyzna. Ujęłam dłoń i uniosłam się z ławki. Pozwoliłam zaciągnąć się na parkiet. Z głośników akurat popłynęła wolna muzyka. Mężczyzna położył rękę nad zaokrągleniem mojego tyłka, a drugą ujął moją dłoń. Położyłam mu rękę na ramię, a drugą splotłam z jego palcami. Zaczęliśmy wolno się poruszać. Cały czas próbowałam zgadnąć z kim teraz tańczę. Nie był to na pewno William, ponieważ William stoi za konsolą DJ. Mężczyzna zmienił pozycję i teraz jego druga ręką wylądowała na moim biodrze. Splotłam ręce na jego szyi. Położyłam głowę na ramieniu tej osoby i spróbowałam rozpoznać go po zapachu. Proszek do prania i perfum.. ten perfum z kimś mi się kojarzył, ale za cholerę nie wiem z kim. Mężczyzna przycisnął mnie do siebie i teraz nasze ciała stykały się ze sobą. Czułam jego klatkę piersiową na swojej, jego nogi plątały się z moimi. Piosenka dobiegała końca a osoba, która ze mną tańczyła chyba nie miała zamiaru mnie puszczać. Nagle poczułam jego ciepły oddech owiewający moją twarz i po chwili jego usta na swoich. Jego wargi zaledwie musnęły moje. Mężczyzna odsunął się ode mnie i powolnym krokiem odszedł.
-Poczekaj!- krzyknęłam rozpaczliwie. Światła rozbłysnęły tak, że byłam w stanie zobaczyć co się dzieje. Po prawej stronie zobaczyłam Ethana, który przepychał się tyłem do mnie w stronę DJ, po lewej szedł Tony, a jeszcze dalej przez tłum przebijała się dwójka chłopaków. Wszyscy odchodzili jakby ode mnie. Cholera jasna! No, ale tak. Tony'ego możemy wykluczyć, bo to raczej logiczne, że to nie on. Zostaję tamta trójka. No, ale Ethan? Nie. Dłużej nie zastanawiając się nad tym wyszłam z sali. Wybiegłam ze szkoły i poczułam rzeźkie powietrze opatulające moją twarz. Wzięłam głęboki wdech. Zobaczyłam jak za mną wychodzi Ethan.
-Wracamy do domu?- spytałam. Mężczyzna trochę się zataczał, więc od razu było jasne, że nie wracamy jego autem. Chyba, że ktoś nas zawiezie.
-Hmm? A, tak. Zaraz wyjdzie Jamie on nas zawiezie.-powiedział trochę niewyraźnie i oparł się na moim ramieniu. Do moich nozdrzy doszedł zapach jego perfum. Chwila...nie...to nie może być...
-Jesteśmy!- krzyknęła Lucy skacząc. Spojrzałam na Ethana. Mężczyzna prawie zasnął na moim ramieniu. Pomogłam mu wsiąść do auta i razem pojechaliśmy do mieszkania.
                                                                        ***
-Jak się rano obudzisz to powiedz panu Devine, że kluczyki ma w koszyku, a auto jest w garażu,ok?- spytał Jamie stając przed wyjściem z domu.
-Dobra, dzięki Jamie. A ty gdzie śpisz?
-U Lucy.- odpowiedział. -Dobranoc.- pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Ethan.- szturchnęłam mężczyznę w bok. Znowu usnął na moim ramieniu.
-Hmmm?- mruknął.
-Jesteśmy w domu.- powiedziałam.
-Mhm
-Dobra powiem to dosłowniej. Złaź w końcu z mojego ramienia, bo już go nie czuję i idź spać!- krzyknęłam. Mężczyzna oprzytomniał.
-Oj dobra, dobra.- powiedział i wszedł na schody. Odetchnęłam z ulgą. Łatwo poszło. Poszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Wypiłam ją duszkiem i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i myślałam, że zaraz wyjdę z siebie. Ethan chyba pomylił pokoje i zamiast pójść do swojego pokoju to teraz śpi w moim łóżku i smacznie chrapie. Westchnęłam zrezygnowana i szybko przebrałam się w piżamę, czyli szary T-Shirt.
-Nie ustąpię ci. Ja śpię przy ścianie.- powiedziałam. Mężczyzna w odpowiedzi coś mruknął.- ty sobie tam mrucz.- powiedziałam zdenerwowana. Weszłam obok ściany i zaczęłam popychać Ethana, aby w końcu ustąpił mi miejsca. Po ciężkim wysiłku udało mi się go odsunąć. Spocona opadłam na poduszki. Przykryłam się kołdrą (zabrałam ją Ethanowi. W końcu to moje łóżko a, że on się do niego pchał to jego strata. Będzie spał bez kołdry. 
-Dobranoc.- powiedziałam.

3 komentarze:

  1. Hahahahaha xD To takie dramatyczne Bl XD Sory xD Nie wyrabiam z tego ostatniego xD LOOL KOCHAM CIE PEDALUCHO

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie, boskie i jeszcze raz boskie *.*/Dosia :3

    OdpowiedzUsuń
  3. "..Spocona opadłam na poduszki. Przykryłam się kołdrą (zabrałam ją Ethanowi. W końcu to moje łóżko a, że on się do niego pchał to jego strata. Będzie spał bez kołdry.
    -Dobranoc.- powiedziałam."
    omg czemu mnie to bawi xd

    OdpowiedzUsuń