Przeskakiwałam po kanałach w telewizji, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Szybko odwróciłam głowę do tyłu. Była to Lucy. Wstałam na kanapie i przeskoczyłam przez oparcie i podbiegłam do dziewczyny.
-I jak, i jak, i jak?- zaczęłam piszczeć skacząc podekscytowana.
-Ty już wiesz jak.- powiedziała kładąc dłonie na swoich biodrach.
-Oj no weź. Mało co widziałam. Opowiadaj od początku.- powiedziałam ciągnąc ją za rękę na kanapę. Wyłączyłam telewizję i dałam jej znak aby mówiła.
-No więc na początku pojechaliśmy razem na miejsce, gdzie miał się odbyć koncert. Jamie jak dżentelmen otworzył mi drzwi. Złapał mnie za dłoń i razem poszliśmy na koncert. Po koncercie nieźle ubawienie postanowiliśmy pójść na film. Wsiedliśmy do auta i zaczęliśmy jechać no , i on położył dłoń na moim kolanie. Wzdrygnęłam się, a on od razu zabrał swą dłoń. Jamie żeby rozluźnić atmosferę włączył jakąś piosenkę i zaczął się drzeć jak opętany. Przyłączyłam się do niego i prze resztę drogi mieliśmy niezły ubaw. No, a potem już wiesz.- opowiedziała mi całą historię, a przy ostatnim zdaniu spojrzała na mnie złowrogo. Uśmiechnęłam się promiennie.
-To było takie słodkie. Moja przyjaciółka i mój kuzyn... Mhm.. Mraśnie.- zaśmiałam się.
-Dobra, dobra. A jak tam było na twojej "randce"?- spytała kreśląc nawiasy w powietrzu.
-To nie byłą "randka" tylko przypadkowe spotkanie.- wyjaśniłam.
-Dobra opowiadaj.- zaśmiała się.
-No więc, gdy wysłałaś mi esemesa, że idziecie do kina chciałam wiedzieć jak się to potoczy. Ubrałam szybko buty i kurtkę i wyszłam z domu. Gdy przechodziłam, nie poprawka biegłam przez ulicę to omal nie wpadłam pod motor, którego właścicielem później okazał się pan Ethan. Spytał sie gdzie idę no to odpowiedziałam, że do kina, a on powiedział, że też akurat tam szedł i zabrał mnie ze sobą. No więc później nas widziałaś. No a potem pojechaliśmy na polane.- opowiedziałam wszystko na jednym wdechu.
-A to ciekawe.- powiedziała robiąc minę myśliciela.
-Boże jutro do szkoły...- westchnęłam.
-Dokładnie. Będę musiała niedługo iść do domu.- powiedziała. Złapałam ją za rękę i poszliśmy po jej rzeczy.
-To do jutra babe.- cmoknęła mnie w policzek.
- Pa.- przytuliłam ją. Dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła. Usiadłam na kanapie i dalej oglądałam jakieś głupoty w telewizji.
~Kolejny Dzień~
-Katnis! Katnis! Katnis! Nie uwierzysz!- zaczęła do mnie krzyczeć Lucy od razu po wejściu do szkoły.
-Co?!- krzyknęłam.
-Jamie zaprosił mnie na piknik.- pisnęła składając ręce.
-Znowu?
-Nie cieszysz się?- spytała, a mina jej zrzedła.
-Nie. Oczywiście, że się cieszę. Po prostu jestem dziś nie w humorze.- powiedziałam trzaskając szafką.
-Rozumiem. Chodź na Angielski. Pan da nam dzisiaj oceny.- powiedziała Lu ciągnąc mnie za rękę. Weszliśmy do klasy. Na biurku nauczyciela siedział pan Ethan i czytał jakiś zeszyt, przygryzając przy tym długopis.
-Dzień dobry.- powiedziałam. Pan podniósł wzrok z nad zeszytu i spojrzał na mnie.
-Dzień dobry Katnis.- uśmiechnął się. Usiadłam na swoim miejscu, a Lucy obok mnie. Zabrzmiał dzwonek na lekcję. Cała klasa weszła do środka i usiedli na miejscach.
-Dzień dobry. Oceniłem wasze zeszyty. Jest dużo jedynek, ale zdażyły się też dobre oceny.- powiedział podchodząc do Dannego.
-No brawo. To twoja najlepsza ocena. 1 +.- powiedział podając mu zeszyt z uśmiechem. Przeszedł tak całą klasę i w końcu doszedł do ławki mojej i Lucy.
-Lucy bardzo ładnie. 5.- powiedział. - Gratulacje Katnis.- podał mi zeszyt i odszedł do swojego biurka. Zaczął pisać na tablicy. Zajrzałam do swojego zeszytu. Pod opowiadaniem była ocena. 6. Nie uwierzyłam w to.
-Co masz?- zapytała Lucy. Pokazałam jej stronę. -Wow.- powiedziała. Pod oceną była jeszcze krótka notka. "Bardzo ładnie. Opowiadanie bardzo oryginalne.:)" Zaśmiałam się, gdy zauważyłam uśmieszek. Zaczęłam pisać temat, który był napisany na tablicy.
***
-Cześć Jamie!- krzyknęłam rzucając mu się na plecy.
-Cześć Kat.- uśmiechnął się do mnie.
-Masz ochotę dziś do mnie przyjść?- spytałam.
-Jasne!- krzyknął szczęśliwy.
-To super! Widzimy się dzisiaj.
-A kiedy mam przyjść?
-Wpadaj kiedy chcesz.- pocałowałam go w policzek i odeszłam. Podeszłam do Lucy.
-Wybacz, ale pożyczam dziś twojego chłopaka.- złapałam ją pod ramię.
-To nie jest mój chłopak.- powiedziała.- Ale go nie podrywaj!- zagroziła mi palcem.
-Pogięło cię?- spytałam.- To mój kuzyn.
-Ah no tak.- zaśmiała się. -Ja to mam szczęście.- rozmarzyła się.
-A ja chcę iść do domu.- powiedziałam ziewając.
-Nie martw się. Jeszcze pięć lekcji.- pocieszyła mnie klepiąc po plecach. rzuciłam jej groźne spojrzenie.
***
-Dobra pa Lu.- przytuliłam ją i odeszłam do domu. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam sobie piosenkę "5 Seconds Of Summer- Don't Stop". Szłam tak przez całą drogę co chwilę słuchając jedną piosenkę. W końcu byłam na miejscu. Weszłam do domu i się rozebrałam. Poszłam do pokoju. Rzuciłam torbę na ziemię i włączyłam laptopa. Włączyłam tam swoją playliste i zeszłam na dół. W kuchni zaczęłam przygotowywać babeczki, które Jamie uwielbiał. Co prawda zawsze robiła je moja mama, ale co w tym trudnego? Wyjęłam mąkę, kakao i inne potrzebne składniki. Ubrałam fartuszek i zaczęłam czytać przepis. Zrobiłam ciasto na babeczki i włożyłam je do piekarnika. Wytarłam rękę w czoło przez co zostawiłam na swojej skórze długą białą smugę. Ktoś zapukał do drzwi. Podbiegłam do nich i je otworzyłam. W nich stał Jamie z czekoladkami w rękach.
-Twoje ulubione.- powiedział podając mi je.
-Dziękuje!- krzyknęłam ucieszona. Długo ich nie jadłam, bo są one tylko w Irlandii skąd przyjechał Jamie.
-Zabawnie wyglądasz.- zaczął się śmiać.
-Dzięki wiesz.- zaśmiałam się. -Wejdź.- powiedziałam otwierając szerzej drzwi. Chłopak wszedł i zaczął śmiesznie pociągać nosem.
-Czy ja czuję babeczki czekoladowe z mojego ulubionego przepisu?- spytał.
-Dokładnie.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Boże Katnis! Dziękuję!- krzyczał podekscytowany. Zaczęłam się z niego śmiać. Zobaczyłam, że z piekarnika się dymi. Przerażona szybko do niego podbiegłam i wyjęłam babeczki.
-No nie wiem czy będą takie dobre.- odgarnęłam włosy z twarzy. Jamie podbiegł do nich i złapał jedną do ręki. Zaczał nia podrzucać.
-Aaaa gorące!- krzyczał.
-Idioto! Dopiero wyjęłam to z piekarnika!- uderzyłam go rękawicą.
-Wiem! Ale już ochłonęła!- powiedział biorąc gryza. Przyglądałam się mu przez chwilę z nadzieją, że mu smakuje. Chłopak przeżuwał ją po woli. Po chwili zrobił wielkie oczy i spojrzał na babeczkę.
-Aż tak nie dobre?- spytałam.
-To jest boskie!- krzyknął i pochłonął całą babeczkę jednocześnie. Chłopak złapał mnie za rękę i zaciągnął do mojego pokoju.
-Co ty chcesz?- spytałam podejrzliwie. Chłopak zdjął ze mnie fartuszek i zaczął szukać jakiejś chusty. W końcu znalazł kolorowy szalik z lekkiego materiału. Zawiązał mi to wokół czubka głowy. Reszta szalika spływała po moich plecach. Znalazł w mojej szafie stary strój Super-Mana.
-O nie!- krzyknęłam.
-Tak!- usmiechnął się szeroko. Kazał ubrać mi spodnie i bluzkę, a na to pelerynę. Stanęłam przed nim przebrana za Super- Mana. Chłopak zaczął się śmiać.
-Ah tak?- położyłam dłonie na biodrach. Wzięłam jakąś starą chustkę i zrobiłam w niej dziury na oczy. Założyłam ją Jamie'mu. Do tego wyszukałam jakieś przebranie super bohatera i założyłam to na niego.
-Jestem Super Jamie!- krzyknął szczęśliwy. -Przypomnij mi. Skąd to masz?
-Jak byliśmy mali to razem z Bradem, Anne i Kate przebieraliśmy się za super bohaterów.
-A no tak.- zaśmiał się. Podszedł do laptopa i włączył piosenkę 5 Seconds Of Summer "Don't Stop".
Zaczął się drzeć jak opętany. Przyłączyłam się do niego i zaczęliśmy biegać po całym domu. Zeszliśmy na dół. Jamie dalej się darł. Usiadłam na kanapę i zaczęłam bić mu brawo. Chłopak się ukłonił i usiadł obok mnie. Wzięłam sobie jedną babeczkę i zaczęłam ją jeść. Jamie zaczął mi ją wpychać do buzi. Cały czas protestowałam, ale chłopak i tak cały czas zostawał przy swoim. W końcu ją całą zjadłam. Jamie złapał aparat, który leżał na ziemi i cyknął mi ze śmiechem zdjęcie. Spiorunowałam go wzrokiem. Wzięłam do ręki jakąś szmatkę i wytarłam ją sobie buzię.
-Chodź. Zrobimy sobie zdjęcie.- powiedziałam ciągnąc go za rękę. Przykucnęłam przy stole i nastawiłam samowyzwalacz. Stanęłam obok Jamie'go. Aparat za parę sekund miał zrobić zdjęcie, gdy nagle Jamie zaczął mnie łaskotać. Ale głupio musiałam wyjść. Uderzyłam Jamie'go w ramię.
-Pobawimy się w super bohaterów?- poprosił składając ręce jak do modlitwy.
-Okej. Ty bądź bohaterem, a ja będę dziewczyną w opałach.- zaśmiałam się. Wskoczyłam na stół. -O nie! Wielka ośmiornica zaraz mnie pożre.- zaczęłam grać.
-NIe martw się! Jamie Men zaraz przybędzie! - krzyknął i zaczął biec w moją stronę. Podbiegł do mnie i zaczął wykonywać ruchy jak by zabijał ośmiornicę. -Już cię ratuję!- wykrzyknął zdejmując mnie ze stołu. Podbiegł do kanapy i mnie tam położył.
-Dziękuję Jamie Men'ie!- krzyknęłam. -mmmm.. Jakie mięśnie.- powiedziałam macając jego ramię. Chłopak wybuchł głośnym śmiechem. Zaczęłam się śmiać razem z nim. Jamie włączył jakiś film, a ja poszłam zrobić pop corn.
_________________________________________________________________________________
Tak, wiem. Jest słaby ;c Przepraszam, ale tak jakoś nie miałam weny, i no... Ale postaram następnym rozdziałem się wam wynagrodzić ;)
Jaki słaby? Dziewczyno on jest cudowny, boski, wspaniały, idealny <333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńOjejku *.* Dziękuje Ci bardzo ♥ + Już się wzięłam za kolejny rozdział :D
UsuńBoże, PRZEPRASZAM za to, że tak późno komentuję sle przeczytałam 3 części "Opowieści z Narni" i zapomniałam wejść :c Rozdział jest super :* Chce następny BEYBE
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi Bejbe ;* Dziekuje i juz zaczelam pisac ;D
Usuń