poniedziałek, 26 maja 2014

Katnis #9

Obudziło mnie rano kopnięcie Jamie'go. Otworzyłam oczy i je przetarłam. Leżałam na podłodze wśród pop corn'u , a obok mnie leżał Jamie. Na stole leżał mój telefon. Uniosłam się na łokciach i wzięłam go do ręki. Spojrzałam na godzinę. 8:15.
-Cholera! Jamie wstawał!- krzyknęłam biegnąc po schodach do pokoju. Przebrałam szybko bluzkę i spodnie. Weszłam do łazienki. Umyłam zęby i zrobiłam delikatny makijaż. Złapałam torbę i zeszłam na dół. Po środku pokoju stał Jamie na bokserkach. Ubierał właśnie dżinsy.
-Ty już gotowa?- zapytał zdziwiona.
-Tak. A ty nie.- odpowiedziałam idąc do kuchni. Włożyłam sobie do torby banana i poszłam na korytarz. Włożyłam na siebie czerwone Nike i czekałam na Jamie'go.
-Mam nadzieję, że przyjechałeś wczoraj autem.- powiedziałam tupiąc nogą.
-Tak!.- krzyknął. Zaczął biec do korytarza. Złapałam klucze od domu i wyszłam z niego. Jamie wyszedł od razu za mną. Wsiadłam na miejscu pasażera.
-Jamie, ale ty nie masz książek.- powiedziałam.
-Cholera!- krzyknął, gdy jego auto nie chciało odpalić. Po chwili jednak wyjechało posłusznie z parkingu. -I odpowiadając na twoje pytanie: mam książki w szafce na szczęście.- powiedział i dodał gazu.
-Jamie! Powoli!- krzyknęłam. Chłopak się zaśmiał i jeszcze bardziej docisnął nogę na pedale gazu.
                                                                                      ***
-Katnis idź już.- powiedział parkując.
-Nie poczekać na ciebie?- spytałam.
-Nie. Idź. Musze jeszcze sprawdzić coś pod maską auta.- powiedział trzaskając drzwiami.
-Okej. Ale się pośpiesz.- powiedziałam i zaczęłam biec w stronę szkoły. Wbiegłam przez masywne brązowe drzwi i pobiegłam w poszukiwaniu mojej klasy. W końcu ją znalazłam. Czym prędzej do niej wbiegłam.
-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.- wysapałam.
-Dzień dobry. Usiądź na swoim miejscu.- powiedział pisząc dalej na tablicy. usiadłam obok Lucy i wypakowałam swoje książki.
-Dlaczego się spóźniłaś?- spytała szeptem.
-Zaspaliśmy z Jamie'm.- odpowiedziałam. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko skupiła się na temacie lekcji. Zaczęłam pisać w zeszycie.
                                                                     ***
-Katnis możesz do mnie podejść?- spytał pan Ethan. Przewróciłam oczami.
-Tak oczywiście.
-Świetnie spotkamy się u mnie w gabinecie.- powiedział. Spakowałam książki i wyszłam z sali.
-Katnis pójdziesz ze mną do stołówki?- spytała Lu.
-Nie mogę teraz. Pan Devine mnie wzywa. Dojdę do ciebie.- powiedziałam jej machając.  Poszłam w stronę jego gabinetu. Zapukałam i włożyłam głowę przez szczelinę.
-Mogę?
-Tak wejdź.- powiedział zeskakując z biurka. Weszłam do środka i usiadłam na fotelu przed biurkiem.
-Co pan ode mnie znowu chce?- spytałam i mnie samą zdziwił mój oschły ton.
-Czy mógłbym zobaczyć twoje ręce?- spytał.
-Już raz panu powiedziałam i powtórzę to ostatni raz. Nie.- spuściłam wzrok na dłonie, które leżały splątane pomiędzy moimi nogami.
-No cóż. A więc. Chciałbym ci powiedzieć, że na lekcji zadałam pracę domową. I ty tez musisz ją zrobić w domu. A mianowicie. Przeprowadzić wywiad ze swoją mamą i spisać go. Pobawić się w tak zwanego reportera.- powiedział krzyżując ręce na piersi.
-To jest do niewykonania.- szepnęłam.
-Dlaczego?
-Bo ja nie mam matki. Nigdy jej nie miałam.- powiedziałam, a moje oczy mimowolnie się zaszkliły.
-Jak to? Przecież pani Fray...
-Możemy o tym nie mówić? Powiedziałam, że nie mam matki.- powiedziałam ocierając łzę wierzchem dłoni.
-Katnis nie możesz tak wszystkiego kryć. Musisz komuś o tym powiedzieć. Jeżeli będziesz dusiła w sobie emocje to może się źle skończyć...- powiedział.
-Zachciało się panu nagle bawić w psychologa?!- wykrzyknęłam podnosząc się z krzesła. -Nikogo nigdy nie obchodziło moje życie! Osoba, która mnie urodziła i tak bardziej kochała Anne! Ona była we wszystkim lepsza, a na dodatek śliczna. Ja nie jestem w połowie taka jak ona! Dlatego odeszła ! Dlatego nas zostawiła! Nie mam nikogo! Rozumie pan to czy nie?! Znalazła się tylko jedna osoba, która pokochała mnie po tym wszystkim co się zdarzyło i jaka szorstka się stałam! A jest nią Lucy!- krzyknęłam zakładając torbę na swoje ramię.
-Nie mów tak! Nie masz prawa tak mówić. Jesteś wspaniałą osobą i nie powinnaś o tym zapominać.- powiedział pan Devine.
-Skończył pan już? Tak? To dziękuje. Do widzenia!- krzyknęłam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Usłyszałam jak coś spada z pana biurka.
-Cholera!- krzyknął. Odeszłam stamtąd i ruszyłam w stronę stołówki. Stanęłam na środku i zaczęłam szukać Lucy. W końcu ją znalazłam. Podeszłam do niej i usiadłam na przeciwko jej. Dziewczyna siedziała obok Jamiego. Jamie ją obejmował, a Lucy miała położoną głowę na jego ramieniu i wcinała frytki.
-Trzymaj.- podsunął mi tacę Jamie. Były na niej frytki, cheeseburger i napój. Woda.
-Dzięki. I jak? Zdążyłeś zdążyć na lekcje? I skąd to masz?- spytałam biorąc frytka do buzi.
-Zdążyłem na koniec pierwszej lekcji, ale ogólnie ok. A jedzenie wziąłem z Maca. Wjechałem tam podczas długiej przerwy. - uśmiechnął się do mnie. -Musisz jeszcze dom ogarnąc wiesz o tym c'nie?
-No wiem.- westchnęłam.
-A! Mam coś!- krzyknął zaglądając do plecaka. Wyjął z niego aparat.
-Ani mi się waż!- krzyknęłam.
-Patrz! To Katnis i ja przebrani za super bohaterów.- pokazał Lucy aparat. Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem. Załamana zaczęłam uderzać głową w stół.
-Przestań, bo cię głowa rozboli.- powiedział Jamie. Spiorunowałam go wzrokiem. odwinęłam cheeseburgera i zaczęłam go jeść.
-No wiesz co. Myślałam, że zapamiętałeś co ja najbardziej lubię z Maca.- powiedziałam z wyrzutem.
-Pamiętam!- krzyknął zaglądając do plecaka. Wyjął z niego Snacwrapa. Podał mi go.
-Jeej! Dziękuję!- krzyknęłam biorąc go do ręki. Odwinęłam go z papierku i zaczęłam jeść. Zjadłam go całego, gdy zabrzmiał dzwonek na lekcje.
-Chodźcie.- powiedziałam zakładając torbę na ramię. Poszliśmy w trójkę na korytarz i tam się rozstaliśmy. Razem z Lucy poszłyśmy na historię.
                                                                       ***
-Okej spotkamy się jutro.- odpowiedziałam Lucy i wyszłam ze szkoły machając jej. Czym prędzej pobiegłam do domu, aby ogarnąć go przed powrotem taty.
                                                                      ***
Włożyłam kluczyk do dziurki i weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi i wytarłam buty w wycieraczkę. Zdjęłam buty i weszłam po schodach do pokoju. Poszukałam szybko w jakiejś kosmetyczce korektora do twarzy lub podkładu. W końcu znalazłam to czego poszukiwałam. Rozebrałam się do bielizny i zaczęłam smarować sie podkładem, aby chodź trochę zatuszować blizny. Po czym ubrałam krótkie spodenki i obszerny T-Shirt. Włosy związałam w koka, a asymetryczną grzywkę związałam do tyłu bandaną w smocze wzorki. Zbiegłam na dół i zaczęłam sprzątać salon. Posprzątałam z podłogi cały pop corn, babeczki. Zebrałam nasze przebrania i wrzuciłam je do prania. Wyczyściłam całą kanapę i zaczęłam czyścić podłogę. Odkurzyłam ja i wypolerowałam. Pobiegłam do góry i spojrzałam na telefon. Była 17:00. Aż sama się zdziwiłam , że tak późno. Zaczęłam sprzątać pokój.
                                                              ***
-Come on, skinny love what happened here...- śpiewałam zmywając naczynia. Miałam słuchawki w uszach, więc nie słyszałam co dzieję się dookoła. Śpiewałam sobie tak dalej, spokojnie, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach. Odruchowo odskoczyłam i odwróciłam się. Mój telefon spadł na podłogę i rozpadł się na kawałki. Przede mną stał mój tata w pełnej okazałości.
-Cześć tato, przestraszyłeś mnie.- powiedziałam kładąc rękę na sercu.
- Nie bój się.- uśmiechnął się. Poczułam od niego mocny zapach alkoholu. Tata przybliżył swoje usta do mojej szyi, ale jej nie dotknął. Zaczęłam głęboko oddychać. Poczułam jak oddech mojego ojca owiewa moją szyję. Jego zimne usta dotknęły mojej wrażliwej skóry na szyi.
-Używasz konkretnie innych perfum niż twoja matka.- zaśmiał się, a jego głoś odbił się echem w mojej głowie. Nie wiedziałam co zrobić i po prostu stałam tam nieruchomo. "Mój ojciec" zjechał dłońmi po moim  ciele i doszedł do swoich spodni. Usłyszałam jak odpina swój rozporek. W głowie od razu kłębiły mi się najgorsze scenariusze. Ale nadal nie mogłam się poruszyć. Stałam jak wryta w podłogę. Mężczyzna zaczął z pocałunkami zjeżdżać coraz niżej. Na szyję... Na piersi... Wyrwałam mu się.
-Co robisz?- spytałam przerażona.
-Nic córuś... Albo nie?- powiedział uśmiechnięty. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Puść mnie.- powiedziałam i wyrwałam mu się z objęć.
-Ależ nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Jesteś pijany. Idź się położyć.- mówiłam powoli i spokojnie.
-Nie pójdę.- powiedział i przybliżył się do mnie.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam.
-Nie będziesz mi rozkazywać!- krzyknął i ścisnął mnie za nadgarstek. Syknęłam z bólu.
-To boli!
-Ma boleć. Jesteś nie posłuszna.- wysyczał mi przy twarzy. Po policzkach zaczęły cieknąć mi łzy. Mężczyzna przybliżył się do mnie i włożył swoje zimne dłonie pod moją koszulkę. Drgnęłam. Kątem oka dostrzegłam na blacie patelnie. Szybkim ruchem złapałam ją do ręki. Zamachnęłam się nią i uderzyłam nią tatę w głowę, po czym z brzękiem upuściłam ją na ziemię.
-Tu suko!- krzyknął łapiąc się za obolałe miejsce, po czym sprzedał mi siarczystego policzka. Mocno złapał mnie za nadgarstki i zaczął mnie ciągnąć w kierunku schodów. Cały czas broniłam się jak mogłam.
-Im bardziej będziesz się opierała tym bardziej będzie cię bolało.- powiedział pchając mnie na schody. Złapał moje nadgarstki za moimi plecami i popychał mnie do przodu. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami jego sypialni. Mężczyzna otworzył drzwi do sypialni wepchnął mnie do środka. Było tam ciemno. Bardzo ciemno. Zasłonięte okna. Nagle poczułam jak uderzam kolanami o coś twardego. Tata odwrócił mnie twarzą do siebie i popchnął do tyłu. Opadłam na coś miękkiego. Po chwili zorientowałam się, że leżę na łóżku. Blondyn zdjął buty i wszedł na łóżko. Rozłożył moje nogi.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam i kopnęłam go.
-Ty mała dziwko! Nie zostawię cię!- syknął kuląc się. Podszedł do mnie i mocno nacisnął na mój prawy nadgarstek. Usłyszałam chrzęst łamanych kości. Z moich oczu potokami płynęły łzy. Mężczyzna zaczął zabawę od nowa. Po woli i precyzyjnie zdjął mi spodenki. Zamknęłam oczy. Nie chciałam na to patrzeć. To bolało. Jedyną osobą, która mi została to ojciec, a on okazał się dupkiem. Najbardziej boli to, że mu na to pozwoliłam. Mogłam przecież walczyć. Ale kto wie? Mogłoby się to skończyć śmiercią. Moją. Poczułam mocne ukłucie w miejscach intymnych. Pisnęłam i wygięłam się w łuk. Coraz więcej łez, coraz więcej krwi.
-Przepraszam Anne.- szepnęłam i już nie czułam bólu.

4 komentarze:

  1. Ładuje mi się twój blog i myślę "Błagam o Katnis9. Błagam o Katnis9" i patrze a tam rodział! Chyba najZAJEBISZCZY ze wszystkich *-* Jej tata ją gwałci, siostra umiera, matka odchodzi...TA DZIEWCZYNA MA ZJEBANE ŻYCIE ! Ale i tak fajnie xD Love you♥ beybe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej *u* Ja wiem, że ma zjebane życie xD ILY too ♥

      Usuń
  2. Zajebiaszczy *u* Z niecierpliwością czekam na kolejny <3 Cholera! DZIEWCZYNO MASZ TALENT DO PISANIA! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże! *o* Dziękuję, dziękuję, dziękuję *.* Ily ;*

      Usuń