-To niemożliwe.- szepnęłam. Wzięłam jakiś kamień solny, który leżał obok na szafce nocnej (tak,tak mam kamienie w pokoju) i rzuciłam nim mocno w drzwi. Pod naciskiem drzwi się zamknęły, a z animi usłyszałam głośny trzask.
-Auć!- ktoś krzyknął. Cholera! Co ja znowu zrobiłam?! Szybko wyskoczyłam z łóżka i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Ethan, który trzymał się za nos, a z pomiędzy jego palców płynęła ciemna ciecz. Jego koszulka była mokra przez co mogłam oglądać jego wspaniale wyrzeźbione mięśnie.
-Jezu..przepraszam!- krzyknęłam i zakryłam usta dłonią.
-Ty chyba naprawdę nie chcesz pić tego napoju.- zaśmiał się.
-Nie.. to nie tak. Przepraszam.- powiedziałam.
-Nic nie szkodzi. Tylko... krew mi leci.- powiedział.
-Chodź.- złapałam go za rękę i poprowadziłam na dół. -Usiądź tu.- pokazałam na stól. Ethan zrobił tak jak powiedziałam. Wyjęłam z szafki apteczkę i otworzyłam ją. Wzięłam wodę dezynfekującą, gazę i watę. Złapałam jakąś szmatkę i oblałam ją wodą dezynfekującą. Podeszłam do Ethan'a i zaczęłam wycierać mu krew z nosa. Oczyszczałam go powoli i delikatnie. Odsunęłam na chwilę szmatkę i spojrzałam czy nadal leci mężczyźnie krew.
-Widzisz? Już nie leci.- uśmiechnęłam się
-Dlatego, że mam dobrą pielęgniarkę.- zaśmiał się
-Przestań.- uderzyłam go szmatką.- Masz szczęście, że nie masz złamanego nosa.
-Tak. Gdyby w szkole mnie się ktoś pytał to nie wiem co miałbym odpowiedzieć.- zaśmiał się.
-To nie śmieszne.- burknęłam.
-Dobra. Już nie będę ci dawał tego napoju, ale masz iść do łóżka.- powiedział.
-Dobra.- mruknęłam i weszłam do pokoju Ethan'a. Zajrzałam do jego biblioteczki z książkami. Omiotłam ją wzorkiem i nie znalazłam Harry'ego Potter'a.
-Cholera.- mruknęłam. Zbiegłam po schodach na dół i zajrzałam do biblioteczki w salonie. Po chwili znalazłam to co chciałam. Wyjęłam książkę "Harry Potter i Kamień Filozoficzny".
-Jest!- krzyknęłam szczęśliwa i rzuciłam się na kanapę. Do pokoju wszedł Ethan.
-A ty nie miałaś się czasami położyć?- spytał krzyżując ręce na piersi.
-Przecież leżę.- odpowiedziałam i otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Mężczyzna westchnął ciężko i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z grubym flanelowym kocem i mnie nim przykrył. -Dziękuję.- mruknęłam i wzięłam się za czytanie.
***
Poczułam jak czyjeś ręce łapią mnie w talii. Po chwili ktoś mnie niósł, a moja głowa była oparta o ramię tej osoby.
-Gdzie jestem?- mruknęłam.
-W domu.
-Kim jesteś?
-Ethan'em.- zaśmiał się.
-A czemu mnie niesiesz?- spytałam nie otwierając oczu.
-Bo usnęłam.- odpowiedział.
-Ale ja czytałam książkę...- jęknęłam.
-Spokojnie scherlocku. Zaznaczyłem ci na, której stronie skończyłaś.- powiedział.
-Mhm..- mruknęłam i wtuliłam się w ramię Ethana. Mężczyzna wziął jedną rękę i otworzył drzwi do mojej sypialni. Po chwili już leżałam w łóżku, a Ethan przykrywał mnie kołdrą.
-Dobranoc.- powiedział i ucałował mnie w czoło.
-Dobranoc.- mruknęłam i byłam zbyt zmęczona, aby zastanowić się nad jego gestem.
***
Obudziły mnie szelesty dochodzące z balkonu. Szybko otworzyłam oczy. Ale ponownie nic się nie powtórzyło. Zamknęłam oczy i przewróciłam się na drugi bok. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi od balkonu. Szybko wyskoczyłam z łóżka i powoli podeszłam do drzwi od balkonu. Odsłoniłam zasłony i odskoczyłam szybko od szyby z piskiem. Na balkonie stała postać odziana na czarno, a na głowę miał nasunięty kaptur. Do tego strasznego nastroju dodawała pogoda. na dworze było ciemno, co jakiś czas błyskało i padał deszcz. Nie wiedziałam czy mam otworzyć balkon czy nie. Nagle mężczyzna uniósł wzrok i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się promiennie i zsunął z głowy kaptur. Co za idiota! To był Tony! Otworzyłam balkon i wpuściłam chłopaka do środka.
-Ty kretynie! Zawału dostałam!- powiedziałam i uderzyłam go w klatkę.
-Auć! Umieram! Ja tu się tarzam po balkonach, a ty tak się odpłacasz?- spytał. Przytaknęłam ze śmiechem głową. Tony popchnął mnie lekko na łóżko i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać, a Tony mi zawtórował.
-Dobra cicho bądź, bo obudzimy domowników.- powiedziałam i usiadłam po turecku na łóżku.
-Wiesz, że masz śmieszny głos?- spytał uśmiechając się.
-Wiem. Bo jestem przeziębiona pacanie.- powiedziałam i uderzyłam go płaską dłonią w głowę.
-no przestań mnie bić!- powiedział.
-Nie!.- zaśmiałam się. -Co sprowadza cię w moje skromne progi?- spytałam.
-Ehm...no przyniosłem ci lekcje.- powiedział sięgając po plecak, który teraz dopiero zauważyłam.
-Poczekaj pójdę zapalić światło.-powiedziałam i wstałam z łóżka. Nagle poczułam jak o coś uderzam stopą.
-Auć!- pisnęłam. Tony się zaczął śmiać.
-Karma.- powiedział.
-Jojo.- mruknęłam i ruszyłam dalej. Zapaliłam światło i ponownie rzuciłam się na łóżko.
-Więc tak tu masz notatki, zerwałem z Eli, a tu masz ćwiczenia i prace domowe.-powiedział podając mi wszystkie kartki.
-Dobra dziekuję.- powiedziałam i schowałam rzeczy do szafki. Po chwili dotarł do mnie sens jego wypowiedzi. -Czekaj,czekaj...Co?!- krzyknęłam.
-No tak jakoś wyszło.- powiedział i podrapał się po karku.
-Potrzebujesz teraz miśka?- spytałam otwierając ramiona.
-Tak.- powiedział ze śmiechem i mnie przytulił. Poklepałam go po plecach.
-I tak zdawała mi się dziwna.- powiedziałam wzruszając ramionami.
-Szczera jak zawsze.
-No co? Nie pasuje do ciebie.- powiedziałam i ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona?-spytał odsuwając się ode mnie.
-Tylko troszkę.- zaśmiałam się. -Ale... jak chcesz możesz zostać.- powiedziałam i się zarumieniłam.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się. Wsunęłam się pod kołdrę i zrobiłam miejsce obok dla Tony'ego. Chłopak położył się obok mnie i objął ramieniem. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Dobranoc.- szepnęłam.
-Dobranoc.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
~Następnego Dnia~
Obudził mnie promień słońca padający prosto na moją twarz. Chciałam nakryć głowę poduszką, ale w tym momencie poczułam, że ktos mnie trzyma. "Tony został na noc?"- pomyślałam.Nie... ta osoba inaczej pachnie...i nie ma koszulki. Otworzyłam oczy. Pisnęłam, gdy moje serce zaczęło bić szybciej. Obok mnie leżał pan Ethan. Obejmował mnie w talii, a ja przytulałam się do jego klatki piersiowej. Ethan się poruszył i otworzył oczy. Szybko uniósł się do pozycji siedzącej, a jego kołdra delikatnie opadła tak, że było widać jego włosy na...no. Szybko skryłam oczy za poduszką.
-Proszę pana! Pan jest bez majtek!- pisnęłam.
-Jezu!- krzyknął i usłyszałam jak wychodzi z łóżka. Po chwili usłyszałam trzask drzwi od szafy i nie pewnie zdjęłam rękę z oczu.Ethan stał przed łóżkiem w samych bokserkach. Serce przyśpieszyło swoje bicie, a w gardle mi zaschło.
-Co tu robisz?- spytał skrępowany.
-Em..no.. problem jest w tym, że ja nie wiem.- powiedziałam. Odkryłam kołdrę i od razu ją zakryłam. Na nogach nie miałam nic! Tylko majtki i T-shirt! Zaraz, zaraz?! T-shirt?!
-Jezu.- szepnęłam i skryłam się pod kołdrę aż po nos.
-Wiem, że masz blizny. Nie masz czego ukrywać. Ważniejsze jest to skąd się tu wzięłaś.- powiedział machnąwszy ręką.
-Em...no..ja.. nie wiem.- powiedziałam poddenerwowana. Po chwili przypomniało mi się, że kiedyś jak byłam mała to mama wspominała mi, że zdarzało mi się lunatykować.- Ach tak! Już wiem! Musiałam lunatykować.- powiedziałam.
-I wszystko jasne.- zaśmiał się.
-Dziwne było to, że znaleźliśmy się w takiej pozycji.- zaśmiałam się, a gdy Ethan wszedł pod kołdrę ponownie się zarumieniłam. Jego udo delikatnie musnęło o moje, gdy układał się w wygodniejsza pozycję.
-Nie wiem czy dziwne. Pewnie wyczuliśmy bliskość pewnej osoby.- wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Ethan założył dłonie za głowę i zamknął oczy wzdychając głośno. Jaki piękny widok. W moim umyśle zaczęły się tworzyć różne historyjki, a moje policzki przybrały jeszcze intensywniejszego koloru, gdy przyłapałam się na tym, że moja ręka pod kołdrą wędrowała do ciała Ethana. Szybko położyłam rękę na swoim udzie i odwróciłam wzrok. Zegar wskazywał godzinę 9:55.
-Ethanie....- zaczęłam.
-Cholera.- mruknęłam. Zbiegłam po schodach na dół i zajrzałam do biblioteczki w salonie. Po chwili znalazłam to co chciałam. Wyjęłam książkę "Harry Potter i Kamień Filozoficzny".
-Jest!- krzyknęłam szczęśliwa i rzuciłam się na kanapę. Do pokoju wszedł Ethan.
-A ty nie miałaś się czasami położyć?- spytał krzyżując ręce na piersi.
-Przecież leżę.- odpowiedziałam i otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Mężczyzna westchnął ciężko i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z grubym flanelowym kocem i mnie nim przykrył. -Dziękuję.- mruknęłam i wzięłam się za czytanie.
***
Poczułam jak czyjeś ręce łapią mnie w talii. Po chwili ktoś mnie niósł, a moja głowa była oparta o ramię tej osoby.
-Gdzie jestem?- mruknęłam.
-W domu.
-Kim jesteś?
-Ethan'em.- zaśmiał się.
-A czemu mnie niesiesz?- spytałam nie otwierając oczu.
-Bo usnęłam.- odpowiedział.
-Ale ja czytałam książkę...- jęknęłam.
-Spokojnie scherlocku. Zaznaczyłem ci na, której stronie skończyłaś.- powiedział.
-Mhm..- mruknęłam i wtuliłam się w ramię Ethana. Mężczyzna wziął jedną rękę i otworzył drzwi do mojej sypialni. Po chwili już leżałam w łóżku, a Ethan przykrywał mnie kołdrą.
-Dobranoc.- powiedział i ucałował mnie w czoło.
-Dobranoc.- mruknęłam i byłam zbyt zmęczona, aby zastanowić się nad jego gestem.
***
Obudziły mnie szelesty dochodzące z balkonu. Szybko otworzyłam oczy. Ale ponownie nic się nie powtórzyło. Zamknęłam oczy i przewróciłam się na drugi bok. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi od balkonu. Szybko wyskoczyłam z łóżka i powoli podeszłam do drzwi od balkonu. Odsłoniłam zasłony i odskoczyłam szybko od szyby z piskiem. Na balkonie stała postać odziana na czarno, a na głowę miał nasunięty kaptur. Do tego strasznego nastroju dodawała pogoda. na dworze było ciemno, co jakiś czas błyskało i padał deszcz. Nie wiedziałam czy mam otworzyć balkon czy nie. Nagle mężczyzna uniósł wzrok i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się promiennie i zsunął z głowy kaptur. Co za idiota! To był Tony! Otworzyłam balkon i wpuściłam chłopaka do środka.
-Ty kretynie! Zawału dostałam!- powiedziałam i uderzyłam go w klatkę.
-Auć! Umieram! Ja tu się tarzam po balkonach, a ty tak się odpłacasz?- spytał. Przytaknęłam ze śmiechem głową. Tony popchnął mnie lekko na łóżko i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać, a Tony mi zawtórował.
-Dobra cicho bądź, bo obudzimy domowników.- powiedziałam i usiadłam po turecku na łóżku.
-Wiesz, że masz śmieszny głos?- spytał uśmiechając się.
-Wiem. Bo jestem przeziębiona pacanie.- powiedziałam i uderzyłam go płaską dłonią w głowę.
-no przestań mnie bić!- powiedział.
-Nie!.- zaśmiałam się. -Co sprowadza cię w moje skromne progi?- spytałam.
-Ehm...no przyniosłem ci lekcje.- powiedział sięgając po plecak, który teraz dopiero zauważyłam.
-Poczekaj pójdę zapalić światło.-powiedziałam i wstałam z łóżka. Nagle poczułam jak o coś uderzam stopą.
-Auć!- pisnęłam. Tony się zaczął śmiać.
-Karma.- powiedział.
-Jojo.- mruknęłam i ruszyłam dalej. Zapaliłam światło i ponownie rzuciłam się na łóżko.
-Więc tak tu masz notatki, zerwałem z Eli, a tu masz ćwiczenia i prace domowe.-powiedział podając mi wszystkie kartki.
-Dobra dziekuję.- powiedziałam i schowałam rzeczy do szafki. Po chwili dotarł do mnie sens jego wypowiedzi. -Czekaj,czekaj...Co?!- krzyknęłam.
-No tak jakoś wyszło.- powiedział i podrapał się po karku.
-Potrzebujesz teraz miśka?- spytałam otwierając ramiona.
-Tak.- powiedział ze śmiechem i mnie przytulił. Poklepałam go po plecach.
-I tak zdawała mi się dziwna.- powiedziałam wzruszając ramionami.
-Szczera jak zawsze.
-No co? Nie pasuje do ciebie.- powiedziałam i ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona?-spytał odsuwając się ode mnie.
-Tylko troszkę.- zaśmiałam się. -Ale... jak chcesz możesz zostać.- powiedziałam i się zarumieniłam.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się. Wsunęłam się pod kołdrę i zrobiłam miejsce obok dla Tony'ego. Chłopak położył się obok mnie i objął ramieniem. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Dobranoc.- szepnęłam.
-Dobranoc.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
~Następnego Dnia~
Obudził mnie promień słońca padający prosto na moją twarz. Chciałam nakryć głowę poduszką, ale w tym momencie poczułam, że ktos mnie trzyma. "Tony został na noc?"- pomyślałam.Nie... ta osoba inaczej pachnie...i nie ma koszulki. Otworzyłam oczy. Pisnęłam, gdy moje serce zaczęło bić szybciej. Obok mnie leżał pan Ethan. Obejmował mnie w talii, a ja przytulałam się do jego klatki piersiowej. Ethan się poruszył i otworzył oczy. Szybko uniósł się do pozycji siedzącej, a jego kołdra delikatnie opadła tak, że było widać jego włosy na...no. Szybko skryłam oczy za poduszką.
-Proszę pana! Pan jest bez majtek!- pisnęłam.
-Jezu!- krzyknął i usłyszałam jak wychodzi z łóżka. Po chwili usłyszałam trzask drzwi od szafy i nie pewnie zdjęłam rękę z oczu.Ethan stał przed łóżkiem w samych bokserkach. Serce przyśpieszyło swoje bicie, a w gardle mi zaschło.
-Co tu robisz?- spytał skrępowany.
-Em..no.. problem jest w tym, że ja nie wiem.- powiedziałam. Odkryłam kołdrę i od razu ją zakryłam. Na nogach nie miałam nic! Tylko majtki i T-shirt! Zaraz, zaraz?! T-shirt?!
-Jezu.- szepnęłam i skryłam się pod kołdrę aż po nos.
-Wiem, że masz blizny. Nie masz czego ukrywać. Ważniejsze jest to skąd się tu wzięłaś.- powiedział machnąwszy ręką.
-Em...no..ja.. nie wiem.- powiedziałam poddenerwowana. Po chwili przypomniało mi się, że kiedyś jak byłam mała to mama wspominała mi, że zdarzało mi się lunatykować.- Ach tak! Już wiem! Musiałam lunatykować.- powiedziałam.
-I wszystko jasne.- zaśmiał się.
-Dziwne było to, że znaleźliśmy się w takiej pozycji.- zaśmiałam się, a gdy Ethan wszedł pod kołdrę ponownie się zarumieniłam. Jego udo delikatnie musnęło o moje, gdy układał się w wygodniejsza pozycję.
-Nie wiem czy dziwne. Pewnie wyczuliśmy bliskość pewnej osoby.- wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Ethan założył dłonie za głowę i zamknął oczy wzdychając głośno. Jaki piękny widok. W moim umyśle zaczęły się tworzyć różne historyjki, a moje policzki przybrały jeszcze intensywniejszego koloru, gdy przyłapałam się na tym, że moja ręka pod kołdrą wędrowała do ciała Ethana. Szybko położyłam rękę na swoim udzie i odwróciłam wzrok. Zegar wskazywał godzinę 9:55.
-Ethanie....- zaczęłam.
___________________________________________________________________________________
No, więc tak jakoś wyszedł krótszy, ale jest! :D
No, więc tak jakoś wyszedł krótszy, ale jest! :D
Hahahahaha xD To jest dziwne a najbardziej włosy Ethana xD "Proszę pana! Pan jest bez majtek!" Myślałam że umrę ze śmiechu! Ale i tak rozdział jest zarąbisty :p
OdpowiedzUsuńCicho hahah xD +Dziekuje! :D
UsuńŚwietny rozdział! Czekam na kolejny! Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju, Tony na prawde był u Katnis czy nie? Oj nie ważne, rozdział cudny jak każdy ❤❤❤ ✌
OdpowiedzUsuńDziękuje! :)) A dowiesz sie, dowiesz ^^ Dziekuje! :3
Usuń