Eh więc... wena opuściła mnie totalnie ;-; Wybaczcie ten brak formy i nieskładność ale cóż. Ostatnio jestem trochę nierozgarnięta xd Za każde błędy i niedopowiedzenia przepraszam. Chciałam w końcu dodać jakiś rozdział, żeby nie było, że tak długo czekacie a tu wychodzi na to, że chyba lepiej ,żebym rozdziału nie wrzucała. Ale cóż... xd Już macie :) Ahoj!xx
_________________________________________________________________________________
~25 Października Niedziela~
-Przecież doktor Defra powiedział, że jestem już zdrowa i nawet zdjął mi to głupie coś z nadgarstka!- krzyczałam na Ethana.
-Ale nie możesz wychodzić z domu zrozumiano?!
-Mogę!- krzyknęłam i poszłam do góry. Ubrałam czarne dżinsy, czarny podkoszulek i czerwoną koszulę w kratę na to. Uczesałam włosy i zeszłam na dół. Ubrałam czerwone Nike i narzuciłam na ramiona kurtkę.
-Patrz! Jestem ubrana. A teraz sobie wyjdę!
-Eh.. nie ma zamiaru się z tobą kłócić. Idź jak chcesz.- westchnął.
-Świetnie!- pisnęłam i pobiegłam do pokoju. Wyjęłam z szufladki skrzyneczkę ze swoimi pieniędzmi. Wzięłam jakieś drobne i zeszłam na dół. Nacisnęłam na klamkę gdy usłyszałam głos Ethana.
-Ale wróć tak o 16:00 okej?
-Och.. więc wyznaczamy sobie godziny kiedy mam wracać do domu?- spytałam zirytowana.
-Proszę.- powiedział przeciągając ostatnia literę.
-Dobrze.- westchnęłam i wyszłam z domu. Ruszyłam na przystanek i usiadłam na zniszczonej ławeczce. Ludzie przechodzili. Niektórzy przysiadali się do mnie a nie którzy po prostu rzucali okiem w tą stronę i szli dalej. Nagle obok mnie przysiadła się pewna dziewczyna. Nie wiadomo czemu spojrzałam na jej ręce, które były zakryte przez rękawy czarnej kurtki. Nagle dziewczyna wykonała ruch dłoniom a materiał się podniósł. Moim oczom ukazały się blizny po cięciu. Wciągnęłam z sykiem powietrze.
-Nie rób tego.- szepnęłam. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Wymownie spojrzałam na jej nadgarstek. Dziewczyna szybko okryła go materiałem.
-Muszę.- mruknęła.
-Nic nie musisz. Patrz.- powiedziałam i podciągnęłam rękaw pokazując jej tym samym swoje blizny. -Widzisz? też to robiłam. Robiłam. A wiesz czemu? Zawsze ale to zawsze znajdzie się osoba, która nam pomoże. Taki anioł w ludzkiej skórze. I nikt nie pozostaje sam. Proszę nie rób tego i przestań oszpecać swe ciało. Widok krwi i ból fizyczny cię uspokaja? też tak miałam. Ale nikt i nic nie jest tego warte. Proszę. Przestań.- powiedziałam patrząc prosto w jej niebieskie oczy w których zalśniły łzy. Opuściłam rękaw i opatuliłam swoją dłonią jej nadgarstek. Dziewczyna teraz już otwarcie płakała.
-Ty nie rozumiesz. Mój chłopak mnie zostawił i sypiał z moją siostrą.- zaszlochała.
-Uwierz, że rozumiem lepiej niż możesz sobie wyobrażać. Moja matka nas opuściła, mój brat zasztyletował moją siostrę a przyjaciółka umarła na śmiertelną chorobę. Nadal uważasz, że nie rozumiem? A jednak ja dałam radę i przezwyciężyłam to. Bo znalazł się właśnie taki anioł, który nade mną czuwa. I twój też gdzieś tam czeka.- powiedziałam uśmiechając się pocieszająco. Dziewczyna pociągnęła nosem. W tej chwili podszedł do nas jakiś chłopak.
-Cze-cześć Katarina. Masz może ochotę pójść na spacer?- spytał. Zachichotałam cicho i szturchnęłam dziewczynę łokciem w bok.
-Cześć. Jasne Tom.- powiedziała uśmiechając się i ocierając łzy. Chłopak podał jej rękę, którą po chwili ujęła. Wstała i odwróciła się do mnie.
-Dziękuję.- szepnęła i odeszła razem z chłopakiem. Uśmiechnęłam się sama do siebie dumna ze swego wyczynu. W tym momencie podjechał autobus. Wsiadłam do niego i zapłaciłam za bilet. usiadłam na pierwszym wolnym miejscu i zatopiłam się w swoich myślach.
***
Podeszłam do jakiejś kafejki i weszłam do środka. Podeszłam do szyby za którą były ukryte różnego rodzaju ciastka. Upatrzyłam sobie czekoladową muffinke z malinowym nadzieniem. Podeszłam do kasy i zamówiłam wybrane ciastko. Pani ładnie mi je zapakowała i podała do rąk. Ładnie podziękowałam i wyszłam ze sklepu. odpakowałam ciastko i spojrzałam na nie krytycznie.
-Wszystkiego najlepszego Katnis.- szepnęłam i ugryzłam ciastko. Wyjęłam telefon z kieszeni kurtki i spojrzałam na zegar. -O cholera.- krzyknęłam dławiąc się ciastkiem. Zaczęłam kaszleć aby jakoś w końcu zacząć oddychać. W tej chwili poczułam jak ktoś mocno klepie mnie w plecy. Odkaszlnęłam mocno.
-Dzięki.- szepnęłam odwracając się do mojego wybawcy.
-Cześć.- powiedział i uśmiechnął się promiennie. Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Przede mną właśnie stał Tony.
-Tony?!- wykrzyknęłam radosna. Rzuciłam się na niego i przytuliłam mocno.
-No już spokojnie. Chodź zawiozę cię do domu. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Dopiero w tej chwili zauważyłam czarny motor zaparkowany koło krawężnika. Mężczyzna usiadł na nim i nakazał usiąść za sobą. Tak też zrobiłam. Tony odpalił i zaczął jechać w kierunku domu pana Ethana.
***
-No więc dzięki.- powiedziałam sięgając do klamki ale Tony mnie wyprzedził. Otworzył mi drzwi i wpuścił do domu. -Naprawdę nie musisz mnie odprowadzać aż do drzwi pokoju.- zaśmiałam się. Zdjęłam buty i powiesiłam kurtkę na wieszak w przedpokoju. Ruszyłam w stronę salonu a ku mojemu zdziwieniu Tony poszedł prosto za mną. Przekroczyłam próg salonu i w tej chwili stanęłam jak wryta w ziemię.
-Wszystkiego najlepszego!- wykrzyczała Lucy wraz z Jamiem i Ethanem. Za mną stanął Tony i objął mnie ramieniem.
-Sto lat Kat.- szepnął mi do ucha. Cały salon był w serpentynach a gdzieniegdzie ozdoby w stylu Harryego Pottera- pewnie wymysł Lucy. Na stole przed kanapą stał czekoladowy tort i inne przekąski. W kącie leżały prezenty. W moich oczach zebrały się łzy szczęścia. wszyscy zrobili zdziwione miny. Podszedł do mnie Ethan i przytulił mocno.
-Ej Katnis. Dlaczego płaczesz?- spytał odgarniając włosy z mojej twarzy.
-Nikt mi nigdy czegoś takiego nie zrobił. Nienawidzę niespodzianek!- zaszlochałam.
-ALe...my..no my nie wiedzieliśmy.- jąkał się Ethan.
-Żartowałam.- zaśmiałam się. -To po prostu piękne. Myślałam, że zapomnieliście.
-No co ty!- krzyknął Jamie. Uwolniłam się z uścisku Ethana i pobiegłam w stronę swojego kuzyna i Lucy. Rzuciłam się na nich i przytuliłam mocno.
-Dziękuję.- szepnęłam.
-To nie nasz pomysł. To wymyślił pan Ethan.- powiedział Jamie.
-Ethan.- poprawił go nauczyciel.
-Wytłumaczysz mi jeszcze dlaczego mieszkasz u pana Ethana.- przestrzegła mnie Lucy. Byłam taka szczęśliwa, że nie wzięłam sobie tego do serca. Odwróciłam się na pięcie i zgromiłam Ethana wzorkiem.
-Ty!- krzyknęłam pokazując na jego palcem.
-Co ja znowu zrobiłem?- jęknął.
-Jak mogłeś mi o tym nie powiedzieć?!
-To logiczne. Wtedy nie byłaby to niespodzianka.- zaśmiał się. - A teraz usiądź.- powiedział pokazując za mnie. Stał tam przystrojony fotel, który miał służyć za fotel. Zaśmiałam się i opadłam na niego. Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat a ja chichotałam cały czas jak głupia. W tym czasie Lucy nałożyła na moją głowę Diadem a Ethan ukląkł przede mną z tortem.
-Pomyśl życzenie.- powiedział uśmiechając się. Zamyśliłam się na chwilę po czym zdmuchnęłam wszystkie świeczki za jednym razem.
-Co sobie pomyślałaś?- spytała podekscytowana Lucy.
-Nie powiem bo się nie spełni.- powiedziałam wytykając jej język.
-Oj dobra dobra.- zaśmiał się Tony. -Dawajcie w końcu te prezenty.
-Ja je przyniosę!- zapiszczała Lucy.
-Okej.- zaśmiał się Ethan. Po chwili prezenty stały przede mną a Lucy podawała mi je po kolei.
-Ten jest od Jamiego.- powiedziała. Zerwałam papier i i otworzyłam niebieskie pudełko. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to książka. Przeczytałam jej tytuł. "100 sposobóe na...zdobycie nauczyciela!" Przeczytałam to a moje policzki okryły rumieńce.
-Dziękuję ale ta książka się nie przyda.- zaśmiałam się.
- Przyda, przyda.- powiedział wytykając mi język. W pudełku była jeszcze jakaś bluzka i Case na telefon. Odłożyłam pudełko i Lucy podała mi następny prezent. Ten był o Tonyego. Był to skromny pierścionek, perfum Coco Chanel i ładna ramka na zdjęcie w której znalazła się nasza fotografia.
-Teraz ode mnie.- pisnęła.
-Prezent, którego się najbardziej boję.- mruknęłam. Odpakowałam prezent i otworzyłam zielone pudełko.
-Co wy macie z tymi pudełkami?- spytałam.
-To mojego prezentu lepiej nie otwieraj.- mruknął Ethan. Spojrzałam do środka na prezent Lucy. Jedyne co zobaczyłam to czarny koronkowy materiał. Wyjęłam to z pudełka. Po chwili odkryłam co t jest a moje policzki zrobiły się różowe.
-Lucy co to ma znaczyć?- spytałam.
-No musisz mieć ładną bieliznę.- zachichotała a reszta gości zaczęła się śmiać. W rękach właśnie trzymałam czarne koronkowe figi i stanik do kompletu.
-Dzięki Lucy.- mruknęłam i wrzuciłam bieliznę z powrotem do pudełka. Wzięłam ostatni prezent. Był to prezent od Ethana. Westchnęłam głęboko i odwiązałam tasiemkę, którą było obwiązane pudło. Podniosłam przykrywkę. W środku znalazłam jeszcze dwa różnej wielkości pudełka i perfum Calvina Kleina Euphoria. . Wzięłam większe pudełko i otworzyłam wieko. W środku była książka pt. "Portret Doriana Graya". Uśmiechnęłam się i położyłam książkę obok siebie. Wzięłam drugie pudełeczko i zajrzałam do środka. We wnętrzu był pięknie ułożony naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca a na nim pisało "Love will remember...". Otworzyłam go i spojrzałam do środka. Były tam dwa miejsca na zdjęcia. Ethan podszedł do mnie.
-Pozwól.- mruknął i odebrał naszyjnik z moich dłoni. Odwróciłam się do niego plecami i odgarnęłam włosy z karku. Mężczyzna założył naszyjnik na szyję i zapiął go muskając przy tym opuszkami palców delikatnie moją skórę. Zadrżałam chociaż w pokoju panowało ciepło. Uśmiechnęłam się ciepło i spojrzałam na Ethana.
-Wszystkiego najlepszego Kat.- uśmiechnął się i delikatnie pocałował mój policzek.
-Dziękuję.- zarumieniłam się.-Ale to musiało cię kosztować majątek.- szepnęłam.
-Och już nie przesadzaj.- zaśmiał się.
-No dobra! To teraz zaczynamy zabawę!- zachichotała Lucy i porwała mnie z krzesła do tańca.
***
-W końcu błoga cisza!- westchnął Ethan i rzucił się na kanapę.
-Och no nie przesadzaj. Nie było tak głośno.- zaśmiałam się zbierając wszystkie brudne naczynia.
-Jutro będziemy musieli pojechać na zakupy.- stwierdził.
-Yhym.- mruknęłam. Nagle poczułam ból brzucha. Wszystkie naczynia upadły mi na podłogę roztrzaskując się na kawałki. Poczułam mdłości i zakręciło mi się w głowie.
-Katnis co jest?- spytał Ethan przybiegając do kuchni.
-Słabo mi.- szepnęłam opadając w jego ramiona.
-Dobrze się czujesz?
-Nie...muszę..muszę do łazienki.- powiedziałam a w moich oczach zebrały się łzy.
-Chodź. Zaprowadzę cię.- powiedział Ethan biorąc mnie pod rękę i zaprowadził do łazienki na górze. Opadłam na zimne kafelki.
-Możesz wyjść?- szepnęłam zażenowana.
-Tak. Już wychodzę.- powiedział i zamknął drzwi. Nagle poczułam jak wszystko co zjadłam mi się zwraca. Zwymiotowałam. Zmęczona oparłam się o ścianę w łazience. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do umywalki. Obmyłam twarz. Wyszłam z łazienki i wpadłam na Ethana.
-Lepiej już?
-Trochę.- powiedziałam przełykając głośno ślinę.
-Jutro jedziemy do lekarza. I nie ma żadnego ale Katnis. Od pięciu dni masz mdłości i bóle brzucha. Jedziemy i już!
-Ale jutro poniedziałek i szkoła.- próbowałam się bronić.
-Powiedziałem,że nie ma żadnych ale. I nie pójdziesz do szkoły.- powiedział i zaprowadził mnie do pokoju.
-Dobrze. Już się nie będę kłócić.- powiedziałam. -A teraz możesz wyjść? Chciałabym się przebrać w piżamę.
-Tak, tak. Już wychodzę.- powiedział. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej duży T-shirt. Rozebrałam się i narzuciłam go na siebie. Sięgał mi do ud. Nie zakładałam nic więcej. Za piżamę służył mi T-shirt i dolna część bielizny. Nagle Ethan wpadł do pokoju.
-A! Zapomniałem ci powiedzieć, że na wtorek masz napisać...- jego wzrok padł na mnie.-....wypracowanie.- dokończył przełykając głośno ślinę.
-Okej. Dziękuję.- powiedziałam rumieniąc się. Ethan stał tak jeszcze przez chwilę i spoglądał na mnie. Po chwili się ocknął.
-No więc... to dobranoc.- powiedział i chciał wejść.
-Ej! Stój!- krzyknęłam.
-No?- spytał zdziwiony.
-Chyba o czymś zapomniałeś!
-O czym?- słodko zmarszczył brwi.
-Nie masz prawa mówić do mnie dobranoc dopóki ja ci nie powiem! Zawsze ja mówię pierwsza/- obraziłam się.
-No okej.- zaśmiał się.
-Więc dobranoc.- powiedziałam i pobiegłam go przytulić.
-Dobranoc.- powiedział i ucałował mnie w czubek głowy.
Jeju *-* wspaniały rozdział ❤ Chyba domyślam się co jest z Katnis, ale mogę się mylić czekam na kolejny boski rozdział *-* Lots Of Love ❤
OdpowiedzUsuńJeju! *.* Dziękuję c: Też tak właśnie myślę że łatwo idzie so domyśleć :) Dziękuję *.* ily c:
UsuńAle ona nie może być w ciąży chyba że ze swoim ojcem....JESTEM GENIUSZEM!
UsuńCiii xd Ty nic nie wiesz...
UsuńChyba zaczne czytać od poczatku!
OdpowiedzUsuńwhinicte.blogspot.com
Bardzo sie ciesze c: I z chęcią wpadne na Twojego bloga jak będę miała czas c:
Usuń