~3 miesiące później (Od autorki:buahahhahaxD)~
-Katnis, pobudka.- ktoś delikatnie mnie szturchał. Otuliłam się szczelniej kołdrą,która była przesiąknięta zapachem Williama.
-O co chodzi?- mruknęłam.
-Wstawaj.- zaśmiał się William. Och jego śmiech..
-Will ja chcę spać.- powiedziałam otwierając oczy.
-No, ale chodź muszę ci coś pokazać!- powiedział podekscytowany.
-No, ale o co chodzi?- spytałam. Co ciekawego mogło się zdarzyć w lutym?
-Chodź pokażę ci!
-Nie chcę mi się wychodzić z łóżka.- powiedziałam.
-No trudno.- nachylił się nade mną i przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Will! Proszę cię źle się czuje postaw mnie na ziemię!- pisnęłam, gdy zakręciło mi się w głowie. Mam wytłumaczenie! Byłam w czwartym miesiącu ciąży. A wiecie co was rozbawi? William nadal o tym nie wie.
-Nie chciałaś po zgodzie wyjść to teraz masz.- powiedział i po chwili postawił mnie na ziemi. Stanęłam przed zasłoniętym oknem i patrzyłam wyczekująco na Williama.
-No? O co chodzi? Co było takie ważne, że musiałam wyjść ze swojego ciepłego łóżeczka?- warknęłam mrużąc oczy.
-Śnieg!- krzyknął podekscytowany odsłaniając ciemne zasłony. Świat był pokryty białym puchem, zaokrąglającym wszystkie nieprzyjemne kształty. Z nieba delikatnie i z gracją spadały duże płatki śniegu.
-Wow.- szepnęłam.
-I co? Warto było wyjść z łóżeczka.- powiedział Will z wyższością.
-Warto, warto.- zaśmiałam się.
-A teraz ubieraj się i idziemy na spacer!- krzyknął biegnąć po schodach do góry. Poszłam za nim.
-William mam takie pytani. Jak długo masz zamiar mnie jeszcze u siebie przetrzymywać? Bo wiesz czyste ubrania mi się kończą.- powiedziałam.
-Szczerze to myślałem, abyś zamieszkał u mnie. Nie musiałabyś się męczyć z tym swoim nauczycielem.- powiedział brunet wciągając na siebie dżinsy. Mówił o tym bardzo łatwo, jednak dla mnie to było ważne. Był to wielki krok zamieszkanie razem. On nie wie, że jestem w ciąży, a do tego nie jestem pewna co do naszego związku. William jeszcze się mnie nie zapytał czy zostanę jego dziewczyną.
-Tak. Z chęcią.- zgodziłam się.
-Świetnie! To pojedziemy dziś autem po twoje rzeczy i od razu pójdziemy na spacer.- uśmiechnął się szeroko i wciągnął przez głowę niebieską koszulkę, która doskonale opinała jego mięśnie. Na ten widok zaparło mi dech. Ideał w każdym calu.
-Ehm..tak.- mruknęłam nie wiedząc co powiedzieć.
-Co tak patrzysz? Ubieraj się.- powiedział Will i rzucił we mnie moimi spodniami i swoim T-Shirtem. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Ubrałam dżinsy i odwróciłam się do niego plecami. Zapięłam stanik i założyłam na siebie jego koszulkę. Odwróciłam się w stronę bruneta, który lustrował mnie spojrzeniem.
-O co chodzi?- spytałam marszcząc brwi. W jego oczach błysnął niebezpieczny błysk. -Nie, nie, nie.- mówiłam cofając się, ale było za późno. William przypadł do mnie i zaczął mnie całować. Jego jedna ręka leżała na moim biodrze, a druga podwijała koszulkę.
-William...dopiero się ubrałam..- powiedziałam. Chłopak oparł swoje czoło o moje i uśmiechnął się.
-Ślicznie wyglądasz.- mruknął całując mnie w nos.
-Dziękuję, ale mam na sobie tylko twoją koszulkę i stare dżinsy. Nie sądzę, aby był to jakiś ciekawy widok.- wzruszyłam ramionami.
-Właśnie tak wyglądasz bardzo podniecająco.- szepnął do mojego ucha.
-William!- krzyknęłam.
-Oj no dobrze, dobrze. Czekam na dole.- zaśmiał się i zbiegł po schodach. Stałam przez chwilę w miejscu oddychając głęboko. W końcu opanowana zeszłam na dół. O framugę drzwi był oparty William. Miał na sobie czarną zapiętą kurtkę, a w rękach trzymał kluczyki, które przekręcał. Podeszłam do niego i schyliłam się po swoje buty. Usiadłam na podłodze i zaczęłam ubierać brązowe botki.
-Dlaczego nie ubierasz butów na stojąco?- spytał William.
-Bo mi niewygodnie.- burknęłam zawiązując buty. Podniosłam się z podłogi i założyłam swoją zimową kurtkę. Na szyję założyłam biały wełniany komin, a na głowę czapkę z tego samego materiału i koloru. Wyjęłam z kieszeni kurtki rękawiczki i wsunęłam je na dłonie.
-Możemy jechać.- oznajmiłam.
-Świetnie.- ucieszył się. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego auta.
***
-Mam iść z tobą?- spytał William opierając się wygodnie o fotel kierowcy.
-Nie. Poradzę sobie.- uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z auta. Podeszłam do drzwi i wstrzymując powietrze zapukałam do drzwi. Nie usłyszałam żadnych głosów. Nikt nie otworzył mi drzwi. Zaczęłam szukać po kieszeniach kluczy, które kiedyś dał mi Ethan. W końcu je znalazłam. Otworzyłam mieszkanie i weszłam do środka.
-Halo! Jest tu ktoś?!- krzyknęłam. Z góry usłyszałam skrzypienie łóżka, jęki i różne inne odgłosy, których nigdy nie chciałabym usłyszeć. NO błagam! Oni chyba tego nie robią!
-Chwila!- usłyszałam Ethana. Czekałam na dole bujając się na palcach, gdy usłyszałam otwierane drzwi. Po schodach zszedł Ethan. Miał na sobie szare bokserki i nic poza tym. Jego ciało pokrywała drobna warstwa potu, a włosy miał zmierzwione. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się...smutno? Tak. Można tak to nazwać. Wokół jego oczu powstały zmarszczki, gdy się uśmiechał, których jeszcze niedawno nie miał.
-Witaj, Katnis. Dobrze cię widzieć. Napijesz się czegoś?- spytał i zaczął iść w stronę kuchni.
-Właściwie to przyjechałam po swoje rzeczy. Wprowadzam się do Williama.- powiedziałam. Ethan przystanął w pół drogi.
-Jak to się wyprowadzasz?- spytał.
-No normalnie. Nie chcę być dla ciebie ciężarem. Od kiedy jesteś z Lilianą....
-Katnis, zrozum. Ty nigdy nie byłaś dla mnie ciężarem.- powiedział zmęczony.
-Dobra nie ważne. Niedługo ożenisz się z Lilianą, a ja też muszę ułożyć sobie życie.- powiedziałam.
-Z kim? Z nim?
-Może.
-Czy on o tym wie?- spytał.
-O czym?- zmarszczyłam brwi.
-O ciąży.- powiedział Ethan zakładając ręce na piersi.
-Ehm...jeszcze nie. A poza tym nie powinno cię to obchodzić.- zarumieniłam się.
-Czyli okłamujesz go będąc z nim?- zapytał ze zdziwieniem Ethan.
-Właściwie to my...-zaczęłam, ale Ethan jak miał w zwyczaju musiał mi przerwać.
-Nie jesteście razem?! I ty chcesz się do niego wprowadzić?
-Tak Ethan! Nie jesteś moim ojcem ani żadnym moim opiekunem, więc nie masz prawa mi rozkazywać! A teraz pozwól, że się spakuje!- powiedziałam.
-Okej. Jak chcesz. Może jednak napijesz się herbaty?- spytał spokojniej Ethan.
-Ta, jasne.- mruknęłam i poszłam do góry. Weszłam do swojego starego pokoju. Wszystko było na miejscu. Łóżko nieruszone, na biurku nadal stał kubek po herbacie. Uśmiechnęłam się i wyjęłam z szafy walizkę. Zaczęłam pakować swoje rzeczy.
Ostatecznie spakowałam się w dwie walizki. Zniosłam je na dół i położyłam obok schodów. Pobiegłam jeszcze do góry po swoją tablicę korkową i już wszystko było gotowe na dole.
-Chodź na herbatę.- powiedział Ethan. Weszłam do kuchni i usiadłam na krześle kuchennym. Upiłam łyk gorącej cieczy, gdy do kuchni wpadła Lilianna, cała roześmiana na twarzy. Jej blond włosy nie były zakręcone w loki i gładko spływały na plecach. Jednak na twarzy nadal miała tony makijażu. Skrzywiłam się na jej widok.
-Kochanie!- zapiszczała rzucając się Ethanowi na szyję. -Wiesz co?!
-Co?- spytał znudzony.
-Jestem w ciąży! Z tobą!- krzyknęła. Zakrztusiłam się swoim napojem, a Ethana kubek upadł na podłogę rozbijając się. Jego zawartość rozprysła się po podłodze kuchni.
- Co ty powiedziałaś?- spytał.
-Że jestem w ciąży! Będziemy mieli dziecko!- piszczała.
-Świetnie.- mruknął Ethan.
-Oh Katnis! Nie wiedziałam, że tu jesteś.- zachichotała blondynka.
-Nie martw się, przyzwyczaiłam się do tego.- powiedziałam nadal się krztusząc. W końcu udało mi się normalnie oddychać. -Dzięki Ethan za gościnę, ale muszę się już zbierać. William na mnie czeka.- powiedziałam.
-Co? Nie zostaniesz dłużej?
-Wybacz mi, nie.- powiedziałam i wzięłam swoje walizki. Targając je za sobą wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi. Spojrzałam w stronę auta, a William szybko z niego wyskoczył.
-Pomogę ci.- powiedział i schował moje bagaże do bagażnika.
-To co? Idziemy na spacer?- spytałam.
-Tak, jasne.- potwierdził. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę parku.
-To co tam ciekawego u Ethana?- spytał Will.
-Teoretycznie nic ciekawego. Będzie miał dziecko z Lilianą i to chyba na tyle z nowościami.
-Ooo, no to ciekawie.- zaśmiał się.
-Ta.- mruknęłam.
-Ej, Kat.Co ci jest?- spytał Will zatrzymując się przede mną. Ujął w swoje dłonie moje.
-No bo..tak się zastanawiałam...co ty do mnie czujesz bo nawet się mnie nie spytałeś czy chcę być twoją dziewczyną i nie wiem co o tym myśleć.- powiedziałam na patrząc na niego.
-Och..- powiedział i zabrał szybko swoje dłonie. Ten gest wyrażał więcej niż tysiąc słów. I po co on chciał, żebym u niego zamieszkała.
-Rozumiem.- mruknęłam.
-Co rozumiesz?
-Chciałeś po prostu mieć przyjaciółkę "do zabaw". To nic poważnego po prostu chciałeś się trochę zabawić, wyluzować. Ok..- nie wiedziałam co mówię. Łzy mi napływały do oczu, a ja nie wiedziałam dlaczego.
-Katnis to nie tak..
-A jak?! Jesteśmy ze sobą trzy miesiące, a ty się mnie nawet nie spytałeś o chodzenie! Całować tak! Dotykać tak! Ale żeby się spytać o chodzenie to po co! Najlepiej przelecieć i zostawić!- krzyknęłam i odwróciłam się na pięcie. William w dwóch krokach doszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. Przytulił się do mnie mocno tak, że jego klatka piersiowa szczelnie przylegała do moich pleców. Położył głowę na moim ramieniu.
-Mówiłam, że nic nie rozumiesz.- mruknął.
-Rozumiem aż za dobrze William.- powiedziałam.
-Katnis...ja myślałem, że ty zorientujesz się, że cię kocham. Te wszystkie gesty...nie wiem jak mogłaś tego nie zauważyć. Przecież nie robiłbym tego, gdybym wiedział, że niczego do ciebie nie czuję. Myślałem, że jeżeli się nie sprzeciwiasz to też coś do mnie czujesz i to jasne, że jesteśmy razem.- powiedział.
-Czekaj... czy ty powiedziałeś, że mnie kochasz?- odwróciłam się w jego stronę.
-Tak. Kocham cię. I chcę, żeby została moją dziewczyną. Zgadzasz się?- spytał. Zaczął prószyć śnieg, który osadzał się na włosach Willa.
-Tak. Zgadam się.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie. William objął mnie w talii.
-No to mamy wszystko wyjaśnione.- powiedział. Tak. Oprócz ciąży.
***
Leżałam na kanapie i śmiałam się z Williama, który urządzał swoje dzikie bansy i sam sobie nudził muzykę.
-Przestań!- pisnęłam, gdy od śmiechu zaczął mnie boleć brzuch.
-Wiem, że to cię kręci.- zaśmiał się William i podszedł do kanapy. Położył się obok, ale po chwili już górował nade mną podpierając się łokciami po obydwóch moich stronach.
-Może trochę.- zaśmiałam się, ale William miał ciekawsze plany. Przylgnął ustami do moich ust przez co musiałam być cicho. Jego ręka znów wylądowała na moim biodrze.
-Czy moje biodra cię kręcą?- mruknęłam.
-Zawsze i wszędzie.- delikatnie przygryzł moją wargę. Zaśmiałam się. -Słodka jesteś.- stwierdził przekrzywiając delikatnie głowę.
-Ty też, ale nie zaspokajasz mojego wymagania słodkości dlatego w tej chwili pragnę czekolady.- uśmiechnęłam się.
-O ty.- zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać.
-Nie!- pisnęłam i szybko zeskoczyłam z kanapy wychodząc spod niego. Ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę.- powiedział William i podszedł do drzwi. Zaczęłam się przeciągać przez co koszulka mi się delikatnie uniosła.
-Mama?!- krzyknął zdziwiony William, gdy przez drzwi do środka weszła ciemno włosa kobieta. Wyglądała na może czterdzieści lat. Była niewysoka, ale ładna.
-William!- pisnęła i rzuciła się na chłopaka. Oddaliła się od niego i spojrzała na mnie.
-Dzień dobry.- powiedziałam obciągając koszulkę.
-Witaj. Williamie, a co to za młoda panna?- zwróciła się do syna.
-Mamo to jest Katnis. Moja dziewczyna.- powiedział William lekko zestresowany.
-Och miło cię poznać Katnis! Jestem mamą Williama.- uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
-Mi również miło z tego powodu.- powiedziałam i wybuchłam śmiechem na widok miny Willa.
-Kochanie dlaczego nie powiedziałeś mi,że masz dziewczynę?- spytała i odwróciła się w stronę chłopaka.
-Ehm..no...hmm...
-Jest wstydliwy.- szepnęła do mnie.
-Taak.- zaśmiałam się. Wstydliwy? Na pewno nie.
-Em..to może...mamo chcesz kawy? Tylko pójdę do pokoju i zaraz wrócę.- powiedział i pobiegł na górę. Razem z matką Willa poszliśmy do kuchni. Stanęłam przy kuchence i nastawiłam wodę na napoje. Stanęłam na palcach i z szafki na słodycze wyjęłam czekoladę z nadzieniem truskawkowym. Otworzyłam ją i ułamałam sobie kawałek, a resztę położyłam na stole. Usiadłam na krześle podciągając pod siebie kolana. Zaczęłam przeżuwać czekoladę i sięgnęłam po kolejny kawałek. Cały czas czułam wzrok mamy Williama na sobie.
-Od kiedy jesteś w ciąży?- usłyszałam jej pytanie. Ręka zawisła w powietrzu, a ja przeniosłam zdziwione spojrzenie na kobietę.
-Słucham?- usiadłam prosto.
-Jesteś w ciąży prawda? Od kiedy?
-Co? Nie, nie jestem w ciąży. Skąd taki pomysł?
-Koszulka ci się podwinęła i zauważyłam zaokrąglony brzuch. Jesteś szczupła, więc wygląda na ciążowy. Czy to z Williamem jesteś w ciąży?- spytała.
-Przepraszam. Nie chcę o tym rozmawiać.- powiedziałam biorąc głęboki wdech.
-Dlaczego? Uprawianie seksu to naturalna rzecz i to, że biorą się z tego dzieci też nie jest czymś dziwnym.- wzruszyłam ramionami.
-To nie był seks. I nie jestem w ciąży.- twardo trzymałam się swojej opcji.
-Jak nie seks?- spytała.
-Proszę pani nie jestem w ciąży. Myli się pani.
-Ależ jesteś. Nie zaprzeczysz temu.- uśmiechnęła się. Ułożyłam głowę na stole i zaczęłam czołem bębnić o drewno.
-Przepraszam. Powiedziałam już, że nie chce o tym gadać.- warknęłam.
-Zdradziłaś mojego synka i wcisnęłaś mu kit, że to jego dziecko?- spytała. Uniosłam szybko głowę i spojrzałam na nią jak na wariatkę.
-Proszę pani! Nie jestem aż tak głupia, żeby takiego chłopaka zdradzić! Mam jednego to mi wystarczy! A to dziecko nie jest Williama i nie jest zapoczątkowane w rozkoszy jakiej pani mógłby się zdawać seks!- powiedziałam głośno.
-Właśnie się przyznałaś, że jesteś w ciąży.- mruknęła z uśmiechem fascynacji. O to jej chodziło!
-Nie, nie jestem. Mówiłam jakby to wyglądało teoretycznie gdybym była w ciąży.- wytłumaczyłam. Może trochę źle się bronię, ale chociaż jakoś. Do kuchni wpadł Will i wyłączył wodę, która zaczęła się gotować. Spojrzał na nas.
-Co tu się dzieje?- spytał marszcząc brwi.
-Nic.- mruknęłam biorąc kolejną kostkę czekolady.
***
-To do widzenia Katnis. Naprawdę miło było mi cię poznać. Mam nadzieję, że jak przyjadę następnym razem to będziesz jeszcze z Williamem.- powiedziała matka Willa i przytuliła się do mnie.
-Mhm. Do zobaczenia.- powiedziałam.
-Pa, mamo.- Will przytulił kobietę i pocałował ją w policzek. Rodzicielka Williama opuściła dom. Podeszłam do swojej kurtki i zaczęłam przeszukiwać kieszenie w celu odnalezienia gumy do żucia. Nagle na podłogę spadły jakieś klucze. Schyliłam się.
-Przecież to są klucze do domu Ethan'a.- mruknęłam.
-Co tam mruczysz Kat?- spytał Will.
-Czy mógłbyś mnie podwieźć co Ethan'a? Zawiozłabym mu tylko te kluczyki.- powiedziałam podnosząc się do pozycji stojącej.
-Jasne. Tylko się ubierz.- powiedział i nałożył na ramiona kurtkę. Ubrałam się i pojechałam w stronę domu Ethan'a.
***
-Iść z tobą?- spytał Will, gdy już byłam na miejscu.
-Nie, ale gdybym długo nie wracała to przyjdź po mnie. Możliwe, że Liliana wciągnie mnie w świętowanie jej ciąży.- mruknęłam i wyszłam z auta. Podeszłam do drzwi i zapukałam do nich. Nikt mi nie otwierał, więc położyłam dłoń na klamce, która pod ciężarem ustąpiła. Weszłam do środka. Korytarz był skąpany w ciemności, ale z salonu przebijała się delikatna struga światła.
-Halo?-zawołałam nie pewnie stawiając kroki. Weszłam do salonu, w którym były zgaszone wszystkie światła,a na stole paliły się tylko 3 świeczki. Na kanapie siedział Ethan a na około niego było pełno pustych butelek po różnych trunkach. Aktualnie z kryształowej szklanki pił whisky.
-Cześć. Przyjechałam oddać ci klucze.- powiedziałam brzęcząc nimi.
-Oh, Katnis. Cześć.- mruknął. Widocznie dopiero w tamtej chwili zdał sobie sprawę z mojej obecności. Podeszłam niepewnie do kanapy, na której siedział Ethan, uważając na drogę, żeby nie potknąć się o jakąś butelkę.
-Widzę, że tak świętujesz ciążę Liliany.- mruknęłam.
-Ta...mhy nie koniecznie z nią chciałem mieć dziecko.- mruknął i duszkiem opróżnił szklankę.
-Jak to? O czym ty gadasz?- spytałam siadając obok niego.
-Od pewnego czasu chciałem mieć dziecko z tobą... myślałem, że kiedyś uda mi się zaciągnąć ciebie do łóżka, ale ty jesteś cnotką.- zachichotał. Serce zaczęło szybciej bić.
-Ethan kiedyś do ciebie coś czułam, ale teraz to buchnęło. Już cię nie kocham chociaż przyznam, że kiedyś cię kochałam. A po za tym jesteś pod wpływem alkoholu.- powiedziałam.
-Kochałaś? Nie da się tak szybko porzucić starej miłości Katnis.- mruknął, a w jego oczach zalśnił błysk, który mnie przeraził.
-Da się. Teraz kocham Williama. I to on będzie ojcem mojego dziecka.
-Ojcem twojego dziecka, które aktualnie masz w brzuchu, jest twój ojciec.- zaśmiał się.
-Wiem.- warknęłam.
-To zabawne, że twój ojciec zdobył się na to co ja zawsze chciałem zrobić.- mruknął znów nalewając sobie whisky do szklanki.
-C-co?- wyjąkałam. Czy on ma na myśli....
-Tak, Katnis. Chciałem cię przelecieć, ale twój tata okazał się szybszy. Myślałem, że po tym jak okazałem ci litość w końcu cię uwiodę, ale nie wyszło. Miałem nawet plan, abyś cię wziąć w nocy, ale ty zawsze się budziłaś, albo wierciłaś.- powiedział. Zmrużyłam oczy i wstałam z kanapy.
-Jesteś potworem nie człowiekiem.- syknęłam i odwróciłam się na pięcie. Nagle poczułam żelazny uścisk wokół swojego nadgarstka. Spojrzałam na Ethan'a.
-A ty dokąd się wybierasz?- spytał z wrednym uśmieszkiem.
-Do domu. William się będzie martwił.-warknęłam.
-A niech się martwi.- powiedział piskliwym głosem i pociągnął mnie na swoje kolana. -My się trochę zabawimy. W końcu mi się to uda.- szepnął odgarniając moje włosy za ucho.
-Nie będę się z tobą "bawić". Teraz łaskawie mnie puść.- próbowałam mu się wyrwać, ale mężczyzna nie dawał za wygraną. Popchnął mnie i wylądowałam na podłodze, a Ethan na mnie. Przyszpilił jedną ręką moje nadgarstki nad moją głową. Drugą ręką zaczął wodzić wzdłuż mojej nogi. Usłyszałam pomruk zadowolenia wydobywający się z jego gardła.
-Złaź ze mnie.- warknęłam wierzgając nogami.
-Niegrzeczna.- zachichotałam unosząc moją bluzkę. -Mmm...brzuszek już zaokrąglony, ale nie mocno, więc w niczym nam nie przeszkodzi.- mruknął sunąć ręką do piersi.
-Pomocy! William! Ktokolwiek!- zaczęłam krzyczeć.
-Krzycz do woli...najlepiej moje imię, gdy będziesz szczytować.- powiedział przygryzając krawędź mojej koszulki od strony dekoltu.
-Jesteś ohydny!- pisnęłam i znów zaczęłam wierzgać nogami.
-Halo?- usłyszałam niepewny głos dochodzący z przedpokoju.
-William tu je...- nie skończyłam zdania, gdyż mój głos został stłumiony przez rękę Ethan'a.
-Katnis?
-Tu nie ma Katnis. Jestem tylko ja. Możesz iść.-krzyknął Ethan. Oj słaby jest w kłamaniu, słaby. Dalej piszczałam w jego dłoń i wierzgałam nogami. William musiał to jakoś usłyszeć, bo w ekspresowym tempie znalazł się w salonie. Zrobił wielkie oczy, gdy zobaczył mnie i Ethan'a. Szybko do nas podszedł i pociągnął mężczyznę za skraj koszuli. Zamachnął się raz i uderzył go w szczękę.
-Nie waż się dotykać mojej księżniczki i jej dziecka.- warknął przez zaciśnięte zęby pchając go na podłogę. Nie wiem co bardziej mnie zdziwiło. Przejaw agresji Williama czy to, że wie o mojej ciąży.
-Chodź.- powiedział troskliwym głosem i wyciągnął do mnie rękę. Patrzyłam na wszystko oszołomionym wzrokiem.
-Już spokojnie. Wszystko będzie dobrze.- szeptał Will uspokajająco. Po chwili byliśmy w aucie i drodze do domu.
***
Weszliśmy do mieszkania i w końcu musiałam zadać mu to pytania. Musiałam wiedzieć skąd wie.
-William...skąd wiesz, że jestem w ciąży?- spytałam zdejmując kurtkę.
-Chcesz herbaty?- spytał.
-Nie zmieniaj tematu.- usiadłam na kanapie.
-No dobrze.- usiadł obok mnie.
-No więc..
-Oj moja mała Katnis. Bardzo łatwo się zorientować się, gdy kobieta jest w ciąży. Miałaś humory, wymyślałaś dziwne dania. No i spałem z tobą w jedynym łóżku. Gdy cię obejmowałem czułem urocze zaokrąglanie na twoim brzuchu.- powiedział i uśmiechnął się. -Myślałem, że gdy urodzisz to dziecko, następnie zechcesz urodzić też moje.- powiedział konkretnie nie do tematu.
-William...skoro wiedziałeś, że jestem w ciąży to dlaczego mnie chciałeś?
-Kocham cię Katnis. Kiedy to zrozumiesz? Gdy dwie osoby się kochają nie zważają na wady inne. A dziecko to na pewno nie wada.- powiedział.
-Ale ja cię okłamywałam...- mruknęłam zawstydzona.
-Wiem. Czekałem aż odważysz mi się o tym powiedzieć. Jednakże rozumiem cię iż nie chciałaś, żebym wiedział.- powiedział z poważną miną.
-Przecież nie wiedziałeś z kim jestem w ciąży, a jednak mimo to przyjąłeś mnie.- uśmiechnęłam się do niego blado.
-Wiem, że zostałaś zgwałcona.- powiedział ponuro. -Wyciągnąłem to kiedyś od Ethan'a, gdy już się domyśliłem co jest w tobą. Przez pewien czas myślałem, że to on jest ojcem. Ale jak się okazało, nie.- gdy wspominał Ethan'a, po jego twarzy przenikał cień nienawiści. Poczułam ukłucie w sercu. Tyle dla mnie zrobił, a ja się bałam mu powiedzieć, że jestem w ciąży.
-I nadal chcesz być z zgwałconą dziewczyną i dzieckiem? Bo wiesz nie każdy chce taką dziewczynę.Większość chce dziewicę.- mruknęłam,a po policzku spłynęła mi łza. William ukucnął przede mną i złapał w dłonie moje.
-Nawet nie waż się tak mówić. Kocham cię za to kim jesteś, a nie za to czy jesteś tknięta czy nie tknięta. I uwierz mi, że to dziecko też będę kochał. Teraz kocham. Oczywiście o ile pozwolisz mi się nim zaopiekować i nazwać się jego ojcem. I mam nadzieję, że kiedyś, gdy zostaniesz panią Lorche, urodzisz mi takie śliczne dziecko.- uśmiechnął się, a ja zaśmiałam się przez łzy.
- Jeszcze nie pewne co będzie kiedyś, William. Nawet nie jesteśmy zaręczeni.- uśmiechnęłam się do niego. Jezu! Tak się cieszyłam! William zaakceptował moją sytuacje i moje dziecko! To jest po prostu skarb. Takiego mężczyzny to ze świecą szukać.
-O to się nie martw.- uśmiechnął się tajemniczo. Czy to ma coś sugerować? Oj ja już wiem co znaczy ten jego błysk w oku...
___________________________________________________________________________________
TAM TAM DAM! I oto mamy rozdział 30! Jeeej ♥ Dziękuję wam wszystkim za wytrwałość ze mną i, że czasami czytaliście naprawdę kiepskie rozdziały, a ja katowałam tym wasz umysł i oczy hahah x Jednakże dziękuję wam za słowa krytyki i słowa pociechy. To my -ja razem z wami- pisaliśmy rozdziały i budowaliśmy tego bloga :') Dziękuję ♥
ŻYCZENIA NOWOROCZNE LEKKO SPÓŹNIONE:
Życzę wam w nowym roku wiele, wiele, wiele radosnych chwil i na pewno o wiele mniej tych smutnych. Abyście codziennie wstawali z uśmiechem na twarzy i szli z nim spać. Żebyście obracali się tylko w otoczeniu prawdziwych przyjaciół, a nie tych fałszywych. No i dużo, dużo zdrowia i energii na nowy rok ♥ Wszystkie smutki zostały w tamtym roku i niech tam pozostaną, a nam niech towarzyszą tylko te dobre wspomnienia ♥ Niech ten rok będzie lepszy i owocniejszy od poprzedniego x AHoj czytelnicy! x
Jeju jaki boski rozdział *-* niespodziewałabym się czegoś takiego po Ethanie, niespodziewałam się też, że Liliana będzie z nim w ciąży o.O czy to zakończenie ma sugerować, że Will oświadczy się Kat? *-* Killiam forever <3 hahahahaha szybko dawaj kolejny!
OdpowiedzUsuńJej dziękuję ♥ Początkowo Ethan miał być tym "dobrym", ale tak jest ciekawie :D Liliana i ciąża też mi niespodziewanie przyszła do głowy xD A nie wiem...William jest nieprzywidujący :D Tak! Killiam Forever ♥ Haha postaram się! x
Usuń